Kobiety z Jasła i Solca Kujawskiego traktujmy jednak jako symbol. Równie dobrze mogą to być mężczyźni z Sanoka i Inowrocławia. Chodzi przede wszystkim o pokazanie różnicy między Podkarpaciem a województwem kujawsko-pomorskim.
Faktem jest, że mieszkańcy wschodniej i południowo-wschodniej Polski na zakupy w spożywczym wydają znacznie mniej niż ich rodacy z innych części kraju. GUS opublikował dane, które to potwierdzają.
Jak pisaliśmy już w money.pl, w październiku Polska wysunęła się na pierwsze miejsce w Europie pod względem inflacji. To oznacza, że nad Wisłą ceny rosną najszybciej. Ale nie wszystkie regiony walczą z drożyzną. Są w naszym kraju takie miejsca, gdzie zakupy można zrobić stosunkowo tanio.
Z najnowszych danych wynika, że takim miejscem jest Podkarpacie. W koszyku GUS to właśnie tam zanotowano najniższe średnie ceny produktów żywnościowych.
Kilkunastoprocentowe różnice
W naszej analizie wzięliśmy pod uwagę 10 produktów: chleb, kaszę, wołowinę, szynkę wieprzową, polędwicę, filety z morszczuka, marchew, pomarańcze oraz cukier.
Gdy wypełniliśmy nimi koszyk, to na Podkarpaciu rachunek końcowy wykazał 138,89 zł. Ten sam koszyk w województwie kujawsko-pomorskim to już wydatek blisko 156 złotych. To ponad 12 procent różnicy.
Równie drogo jest w innych zachodnich województwach. Za ten sam koszyk zakupów rachunek przekroczy 150 złotych jeszcze w zachodniopomorskim, pomorskim, dolnośląskim i opolskim. Niewiele do tej granicy zabraknie Wielkopolsce oraz Warmii i Mazurom.
Z kolei we wschodniej Polsce kwota ledwo przekracza 140 złotych. I tak na przykład w mazowieckim jest o 15 złotych taniej niż w sąsiednim kujawsko-pomorskim.
Ten sam produkt, cena o połowę wyższa
Zróżnicowanie w cenach najmocniej widać, gdy spojrzymy na pojedyncze produkty. Weźmy na przykład taką kaszę jęczmienną. Za 500-gramowe opakowanie w zachodniopomorskim według danych GUS trzeba zapłacić średnio raptem 1,83 zł.
Ten sam produkt na Warmii i Mazurach? 3,32 zł za 500-gramowe opakowanie. Różnica? Prawie 1,50 zł czyli ponad 80 proc. więcej.
Kolejny przykład: chleb pszenny. Półkilowy bochenek na Lubelszczyźnie kosztował w październiku 2,55 zł. W tym samym czasie na Śląsku trzeba już było wydać 3,71 zł. To ponad 45 proc. różnicy w cenie.
Ale są też wyjątki. Masło na przykład we wszystkich województwach kosztuje między 5 a 6 złotych za 200-gramową kostkę. Tu różnica pomiędzy najdroższym Dolnym Śląskiem a najtańszym Podlasiem ledwo przekracza 10 proc.
Ekspert: to całkowicie normalne
Z czego mogą wynikać różnice cenowe? Zapytaliśmy o to ekonomistę Marka Zubera. Ten wymienia aż 4 czynniki, które na to wpływają.
- Po pierwsze, sklepy ustalają taką marżę, za jaką są w stanie sprzedać - mówi ekspert. To oznacza mniej więcej tyle, że ceny zazwyczaj dostosowane są do poziomu zamożności mieszkańców. A jak wiadomo, wynagrodzenia na Podkarpaciu są niższe niż w innych częściach kraju. - Sklep nie ustali ceny, za którą nikt mu nie kupi towaru - mówi Zuber.
Druga kwestia to lokalni dostawcy, u których zaopatruje się wiele sieci handlowych. - Podam przykład. Kilka lat temu mieliśmy urodzaj malin i cena w Warszawie nie zeszła poniżej 6 złotych za kilogram. A w okolicach Kraśnika plantatorzy sprzedawali za 60 groszy - mówi Marek Zuber. I dodaje, że handlowiec z tamtych okolic mógł zaopatrzyć się znacznie taniej niż jego kolega z Warszawy.
Pozostałe dwa czynniki dotyczą bezpośrednich kosztów działalności. - Po pierwsze, sklep zlokalizowany w prestiżowej galerii będzie płacił wyższy czynsz, przez co automatycznie będzie miał wyższe ceny niż inne placówki tej samej sieci działające w innym miejscu - tłumaczy Zuber.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia wynagrodzeń pracowników. - Na Podkarpaciu na przykład w handlu zatrudnia się za minimalną krajową. W dużych miastach za takie stawki już nie ma chętnych - wyjaśnia ekonomista.
Inflacja nie wszędzie jednakowa
Tegoroczne dane GUS porównaliśmy z tym, co GUS publikował dokładnie rok temu. Na wybranych przez nas produktach jak na dłoni widać, że inflacja nie wszystkim mieszkańcom Polski doskwiera jednakowo.
Najgorzej jest w Małopolsce. Tu w ciągu roku koszyk wspomnianych przez nas 10 produktów podrożał o przeszło 10 proc. Jeszcze w październiku 2019 roku takie zakupy kosztowałyby mieszkańca Krakowa i okolic niecałe 130 złotych. Dziś są to ponad 142 złote.
Z kolei w województwie łódzkim ceny rosły zdecydowanie wolniej. Rok temu koszyk wart był 138,81 zł. Dziś - 142,84 zł. Na tych produktach inflacja wyniosła więc nieco ponad 2,9 proc.