Wywołana przez Rosję wojna nie pozostanie bez wpływu na ceny żywności. Ukraina nie bez powodu nazywana jest bowiem "spichlerzem świata". Analitycy PKO Banku Polskiego wskazali, że Ukraina i Rosja wspólnie odpowiadają za ponad jedną czwartą światowego handlu pszenicą i niemal jedną trzecią globalnego handlu jęczmieniem. Ich udział w eksporcie oleju i śruty słonecznikowej jest jeszcze większy - i wynosi ponad 80 proc.
Wyższe ceny żywności z powodu wojny w Ukrainie
Dlatego też niedawna decyzja Ukrainy ograniczająca eksport, wynikająca z rosyjskiej inwazji, odbije się na światowych rynkach i sprawi, że żywność będzie droższa. Władze w Kijowie zdecydowały się na wstrzymanie eksportu żyta, jęczmienia, gryki, prosa, cukru, soli i mięsa do końca roku. Zakaz dotyczy również nawozów. Natomiast eksporterzy pszenicy, kukurydzy i oleju słonecznikowego muszą uzyskać licencje.
Eksperci PKO BP w swojej analizie zwracają też uwagę na to, że znaczna część ukraińskich zbóż pierwotnie przeznaczonych na eksport w sezonie 2021/2022 już wyjechała z tego kraju. Wciąż jednak w magazynach pozostało kilka mln ton pszenicy i - prawdopodobnie - kilkanaście ton kukurydzy.
Eksport ogranicza również Rosja. Na razie do 30 czerwca wstrzymała wywóz zbóż do państw Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej (EAUG), czyli Białorusi, Armenii, Kazachstanu i Kirgistanu. Zboża tym krajom mogą sprzedać wyłącznie eksporterzy ze specjalnymi licencjami. Oprócz tego do 31 sierpnia nie mogą oni sprzedawać cukru białego i surowego trzcinowego do państw trzecich - informowała agencja Reutera.
Swoje dołożą drożejące nawozy
To nie koniec, ponieważ na sytuację producentów żywności wpływają też rosnące ceny nawozów. Produkują je przede wszystkim Chiny i Rosja - ten pierwszy kraj już wprowadził rozwiązania osłonowe dla swoich nawozów. Swoje dokładają też wysokie ceny gazu, które podskoczyły po inwazji.
Efekt widać już w Polsce. Jeden z największych producentów Anwil ostatnio wycenił saletrę na poziomie 6,1 tys. zł za tonę. To cena około pięciokrotnie wyższa niż przed rokiem. Zakłady Azotowe "Puławy" z kolei za tonę saletry naliczają około 4,4 tys. zł.
Rzeczniczka Anwilu Daria Studzińska i rzeczniczka Grupy Azoty Monika Darnobyt w rozmowie z portalem WNP.pl wspólnie podkreślały: ceny dyktuje sytuacja na rynkach energetycznych.
Żywność będzie drożeć
Rosja i Ukraina eksportują zboże przede wszystkim kraje Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu oraz część krajów Dalekiego Wschodu. Nie oznacza to jednak, że nie odczujemy obecnej sytuacji nad Wisłą. Braki zbóż na światowych rynkach przełożą się na rosnące ceny żywności, na co wskazuje w rozmowie z money.pl Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ).
- Niestety, w tej chwili nie ma żadnych powodów do stwierdzenia, że ceny żywności się ustabilizują, ponieważ nie stabilizują się koszty produkcji. Przeciwnie, one wciąż rosną. Swoje dokładają trudności i koszty wynikające bezpośrednio z napaści Rosji na Ukrainę. Wojna zdestabilizowała z kolei rynki surowcowe i nawozowe. Tak naprawdę nie ma żadnych przesłanek do tego, żeby ceny nie rosły - wyjaśnia nasz rozmówca.
Przed kilkunastoma dniami w money.pl pisaliśmy, że kurs pszenicy przebił czternastoletni rekord i zbliża się do granicy 1 tys. dolarów. We wtorek 15 marca wynosił już ponad 1125 dolarów.
Były członek Rady Polityki Pieniężnej prof. Marian Noga w rozmowie z money.pl podkreśla, że zboża wykorzystywane są nie tylko do tworzenia produktów zbożowych, ale też np. paszy do karmienia zwierząt. A zatem to prosta droga wzrostu cen we wszystkich kategoriach żywności.
10 zł za bochenek chleba? To możliwe
- Ceny żywności nie muszą i raczej nie będą rosnąć skokowo, ponieważ posiadamy rezerwy. Sytuacja geopolityczna, a przede wszystkim przedłużająca się wojna, przełożą się na ciągły, systematyczny wzrost cen żywności - wskazuje ekonomista.
Drożejącą żywność widać już w danych o inflacji. Główny Urząd Statystyczny wskazał we wtorek, że ceny żywności i napojów bezalkoholowych poszły w górę o 7,6 proc. w ciągu 12 miesięcy. Przypomnijmy, że od lutego działa tzw. tarcza antyinflacyjna, która wprowadziła zerowy VAT na jedzenie.
W marcu ponadto GUS publikuje koszyk inflacyjny. Wynika z niego, że udział żywności i napojów bezalkoholowych zmniejszył się o 1,18 pkt. proc. do 26,59 proc., lecz nadal ma największy udział w koszyku CPI.
Ograniczony eksport może uderzyć w Polskę rykoszetem
- Eksport rosyjskich i ukraińskich zbóż dla polskiego rynku nie jest istotny, ale inaczej ma się sytuacja z rynkami światowymi. Rosja to jeden z największych eksporterów zboża, Ukraina też jest istotnym eksporterem. Łącznie odpowiadają za jakieś 55 milionów ton eksportu pszenicy, czyli 29 proc. całego światowego eksportu - wylicza Andrzej Gantner.
- Ograniczenie - co już zapowiedziała Rosja - lub nawet możliwe wstrzymanie eksportu będzie mieć i ma duży wpływ na światowe ceny żywności. Sam eksport Ukrainy zapewnia wyżywienie dla prawie 400 milionów ludzi, głównie z krajów arabskich, Azji i Afryki - wyjaśnia nasz rozmówca.
Jak zatem może to uderzyć w Polskę? Nasz rozmówca obawia się, że dojdzie do nadmiernego eksportu krajowych zbóż, a to - jak przekonuje - "prosta droga do destabilizacji rynku wewnętrznego". A nasz kraj ma znacznie mniej produktów rolnych przeznaczonych na sprzedaż zagranicą. Trudno zatem oczekiwać, że Polska zrównoważy swoim zbożem braki na rynkach światowych - punktuje nasz rozmówca.
Z danych Ministerstwa Finansów, które uzyskał portal farmer.pl, wynika, że w okresie lipiec-grudzień 2021 r. z Polski wyeksportowano 4 mln ton ziarna zbóż - o 15 proc. mniej niż w analogicznym okresie przed rokiem. Kwota ta stanowiła 12 proc. zbiorów.
Do eksportu może też zachęcać słabszy kurs złotego. Jednak zdaniem prof. Mariana Nogi sytuacja naszej waluty wkrótce się ustabilizuje. - Trwają wahania złotego, ale ja pozostaję optymistą. Myślę, że w ciągu miesiąca kurs złotego do euro jest w stanie powrócić do poziomu 4,60-4,65, a do dolara - 4,05-4,10 - zaznacza w rozmowie z money.pl.