W nocy rząd podjął decyzję o starcie szczepień dla 40-latków. Pierwotnie mieli być oni zaszczepieni w drugiej połowie maja, ale okazało się, że duża grupa miała możliwość zapisania się już teraz. Wśród nich była Pani Anna z Gdańska.
- Jechałam na szczepienie z duszą na ramieniu. Dopóki nie weszłam tam i nie dostałam potwierdzenia, że jestem na liście, nie wierzyłam, że to się dzieje. Bałam się, że to wszystko okaże się primaaprilisowym żartem - przyznaje w rozmowie z money.pl.
Jak wyjaśniła, o możliwości wcześniejszego zaszczepienia dowiedziała się rano w pracy. - Koleżanka, której kuzynka pracuje w szpitalu, powiedziała, że jest możliwość, trzeba się tylko szybko zarejestrować - relacjonuje.
Chęć do zaszczepienia wyraziła już w pierwszych dniach stycznia w ramach Narodowego Programu Szczepień. - Kiedy weszłam na swoje konto, okazało się, że na dziś jest kilka wolnych terminów. Wcześniejsze godziny były już zajęte, ale na wieczór były jeszcze wolne miejsca - opowiada.
Jak informuje pani Anna, w punkcie szczepień ruch był spory. Większość osób, które tam spotkała były w wieku powyżej 50 lat, ale takich - jak mówi - szczęśliwców, jak ona, również spotkała kilkoro.
- Przed godziną 20 zostałam zaszczepiona Astra Zeneką. Dokładnie tą szczepionką, którą chciałam. Wszystko odbyło się bardzo sprawnie. Całe szczepienie nie zajęło więcej, jak 15 minut - mówi nasza rozmówczyni.
Zaznacza jednak, że medycy wprost mówią o trudnej sytuacji związanej z uruchomieniem szczepień dla kolejnej grupy w nocy.
- Lekarze też są zdenerwowani, pielęgniarki mówią o chaosie. Chyba nie tak to powinno wyglądać, że coś takiego uruchamia się w nocy bez wcześniejszej informacji - mówi pani Anna. - Kto wiedział i zdążył to jego. To brak poszanowania dla obywateli - zaznacza.
Jednak zainteresowanie szczepień było tak duże, że czasowo wstrzymano też rejestrację, jak przekonywał Michał Dworczyk przez problemy z systemami. Przyznał również podczas czwartkowej konferencji prasowej, że możliwość rejestrowania 40-latków już w kwietniu była usterką systemu, a brak właściwej komunikacji błędem rządu. Za co przepraszał.
- Założenie było takie, że te osoby zaczną być obdzwaniane dziś od rana z propozycjami terminów, przy czym grupa 40-latków miała otrzymywać terminy na 1. i 2. połowę maja. Przez błąd systemu te osoby zostały zapisywane też w kwietniu - tłumaczył.
Ci, którzy zostali zaszczepieni mogą uważać się za szczęściarzy, bowiem nie każdy, kto się zapisał w najbliższych dniach, otrzyma swoją dawkę. - Wszystkie osoby zapisane błędnie na kwiecień dostaną informację o zmianie terminu w piątek - informował Dworczyk.
- Jestem bardzo szczęśliwa. Czekam teraz na drugą dawkę w czerwcu - mówi pani Anna.