Narodowy Program Szczepień miał przyśpieszyć. I przyśpieszył, ale jak twierdzi opozycja nierównomiernie. Są miejsca, jak choćby Rzeszów, gdzie tempo jest nad wyraz szybkie. Pojawiają się pytania, o to czy ma to związek z lokalną polityką i wyborami.
Minister Michał Dworczyk w związku z tym zwołał we wtorek konferencję. - Pojawiły się insynuacje, że Podkarpacie jest inaczej traktowane. To kłamstwa - podkreślił Michał Dworczyk. - Tempo szczepień i dostaw szczepionek jest taki sam - zapewnił.
- Drugi kwartał to znaczne przyśpieszenie, ale i duże wyzwanie i wymaga dodatkowej pracy nie tylko od organizatorów, ale od nasz wszystkich. W najbliższych dwóch tygodniach do punktów szczepień trafi ponad 2 mln szczepionek - zapowiedział.
- Musimy być bardziej elastyczni i myśleć o sytuacjach, z którymi do tej pory jeszcze się nie spotykaliśmy, czyli nadmiar szczepionek punktowo - dodał.
Jak zapowiedział, będzie trzeba zwiększyć personel mający prawo do podawania szczepień, zwiększyć liczbę punktów i usprawnić cały proces. - Nie dopuszczamy możliwości, aby poprzez punktowy nadmiar szczepionek, większa liczba dawek miałaby się zmarnować - dodał Dworczyk.
Jak przypomniał, 12 kwietnia ruszają zapisy osób, które urodziły się w 1962 roku. Następnie każdego dnia kolejny rocznik będzie dołączał do zapisów. - Bardzo ważny krótkoterminowy cel - chcemy przede wszystkim przyspieszyć szczepienia osób 60+, żeby były zaszczepione jeszcze w kwietniu. Dlatego apelujemy do punktów szczepień, żeby przesuwały takie osoby z maja na terminy kwietniowe - dodał.
Bez rejestracji
Rzeszów, jak wynika z rządowego raportu szczepień przeciwko Covid-19, jest najszybciej wszczepianym miejscem w Polsce. Jak do tej pory szczepionkę podano już 119 tys. osobom, z tego drugą dawkę przyjęło ponad 33 tys.
Z kalkulacji Rafała Mundrego, doktoranta Uniwersytetu Wrocławskiego, wynikało, że właśnie tam szczepienia na COVID-19 realizowane są najszybciej. Wszczepiono tam 62,86 proc. całej populacji miasta. Dla porównania średnia dla całej Polski wynosi 17,4 proc.
W Warszawie zaszczepiono do tej pory 27,60 proc. W Gdyni 22,12 proc. a np. w Toruniu 16,24 proc.
Skąd więc takie tempo w stolicy Podkarpacia? Opozycja pytała, czy ma to związek z nadchodzącymi wyborami prezydenckimi w Rzeszowie. Pyta też o rejestrację poza kolejnością.
Na stronie Centrum Medycznego Medyk z Rzeszowa pojawiły się przed Wielkanocą informacje, że w punkcie szczepień można zaszczepić się poza kolejnością. W niedzielę całą sprawę ze szczegółami opisała Wirtualna Polska, informując, że przed świętami szczepionkę w Rzeszowie przyjęli nawet 26-latka i jej 27-letni mąż.
- Wszystko odbyło się w zgodzie z prawem, procedurami i sekwencją Narodowego Programu Szczepień – tak zamieszanie wokół szczepień w Rzeszowie komentował prezes zarządu Centrum Medycznego Medyk Stanisław Mazur.
Dworczyk dementuje
"Doniesienia o Rzeszowie i procencie zaszczepionych mieszkańców tego miasta NIE są prawdziwe. Wszystkie regiony szczepią się w podobnym tempie" – napisał na Twitterze Michał Dworczyk.
Szef KPRM dodał, że rozmieszczenie punktów na Podkarpaciu powoduje, że mieszkańcy części regionu i pobliskich powiatów korzystają ze szczepień w Rzeszowie.
- To są bzdury. Fakty są takie, że na Podkarpaciu odbywają się szczepienia w podobnym tempie jak w innych województwach - podkreślił w wywiadzie udzielonym TVP.
Jak przekonywał, rzecz jest bardzo prosta. - Mianowicie jest jeden duży podmiot leczniczy, bardzo zaangażowany, aktywnie uczestniczący w Narodowym Programie Szczepień i on jest zarejestrowany w Rzeszowie, natomiast ma kilkadziesiąt swoich punktów w różnych miejscowościach na Podkarpaciu. Centrala w Rzeszowie zamawia szczepionki i później rozlicza wykonane szczepienia. Natomiast część tych szczepień wykonywanych jest poza miastem. Szczepieni są nie tylko mieszkańcy Rzeszowa, ale w ogóle mieszkańcy Podkarpacia - mówił Dworczyk.
Błąd, usterka, brak komunikacji
Nad ministrem Dworczykiem czarne chmury zaczęły się zbierać już przed świętami, kiedy wybuchło zamieszanie z rejestracją na szczepienia 40-latków, którzy mogli przyjąć szczepionkę już w kwietniu.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej minister Dworczyk przyznał, że możliwość rejestrowania 40-latków już w kwietniu była usterką systemu, a brak właściwej komunikacji błędem rządu. Za co przepraszał.
- Założenie było takie, że te osoby zaczną być obdzwaniane dziś od rana z propozycjami terminów, przy czym grupa 40-latków miała otrzymywać terminy na 1. i 2. połowę maja. Przez błąd systemu te osoby zostały zapisywane też w kwietniu - tłumaczył.
Chaos się pogłębił, kiedy część osób po rejestracji otrzymała wiadomości o odwołaniu szczepienia i zmiany daty.
W wywiadzie dla TVP ponownie odniósł się do sprawy. Podkreślił, że zarówno błędy komunikacyjne, jak i systemu, "to rzecz, która obciąża" jego. - Rzeczywiście przepraszałem i przepraszam wszystkich za powstałe zamieszanie - powiedział Dworczyk dodając, że w ramach zespołu koordynującego Narodowy Program Szczepień wyjaśniono pewne rzeczy, aby do podobnych pomyłek więcej nie dochodziło.