W czwartek (8 czerwca) rozpoczęło się jubileuszowe X Forum Transportu Intermodalnego Fracht. Panele dyskusyjne i rozmowy w kuluarach zdominowała wojna w Ukrainie. Nie tylko blokada eksportu ukraińskiego zboża, ale też sugerowana przez branżowe media "śmierć" Nowego Jedwabnego Szlaku, który jest kluczową trasą kolejową dla wymiany handlowej między Chinami a Europą.
- Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, wolumen przesyłanego towaru na NJS spadł o połowę - powiedział na X Forum Fracht Miłosz Witkowski, zajmujący się koleją w firmie Polish Forwarding Company. Zaznaczmy, że Chiny informują, iż ten spadek wynosi 30 proc.
Z szacunków Bain & Co., które przytacza "Forsal", wynika, że w ubiegłym roku pociągi na trasie Chiny-Europa przewiozły ok. 1,46 mln kontenerów, transportujących dobra o wartości ok. 75 mld dol., co stanowi ok. 4 proc. całkowitej wartości wymiany handlowej pomiędzy Starym Kontynentem a Państwem Środka.
Przedwcześnie ogłoszona śmierć Nowego Jedwabnego Szlaku
Media w ostatnim czasie informowały o wielu problemach na Szlaku, którego część - warto podkreślić - biegnie przez Rosję i Białoruś. Armatorzy, w obawie przed możliwymi sankcjami nakładanymi na reżim Władimira Putina, a także niechęcią towarzystw do ubezpieczania ładunków sprawiły, że bezpieczniej było stawiać na drogę morską.
- Mieliśmy sytuację, jak informował Bloomberg, że na transport morski czekało milion kontenerów, które wysłane byłyby lądem - powiedział Sławomir Majman z Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego, ekspert ds. Chin.
Zaznaczył jednocześnie, że Nowy Jedwabny Szlak - chiński projekt narodowy obliczony na pokolenia - jest dla Pekinu sprawą zbyt istotną, by pozwolić Rosji go zepsuć lub poważnie zdewastować. Dodał, że trasa kolejowa powoli wraca do normalności i trafia na nią coraz więcej towarów.
Sytuacja się odwraca, towary wracają na wagony kolejowe
Przyczyn stopniowego "odradzania się" szlaku łączącego Chiny i Europę eksperci wymienili kilka. Miłosz Witkowski twierdzi, że wracająca popularność tej drogi kolejowej wynika - paradoksalnie - z obniżonego wolumenu. Czas przejazdu znacząco się skrócił. Między poszczególnymi stacjami wynosi 10-14, a nawet 9 dni.
- Klienci na nowo zaczynają się przekonywać do Nowego Jedwabnego Szlaku, bo jest punktualnie, bez problemów, a koszty transportu są niższe niż w przypadku frachtu morskiego - twierdzi ekspert z firmy Polish Forwarding Company.
Co będzie dalej? Witkowski przewiduje, że nawet do końca roku wolumen może wrócić do poziomu sprzed wojny w Ukrainie. Ponadto w opinii Sławomira Majmana NJS jest czynnikiem, który spowalnia zacieśnianie się współpracy między Moskwą i Pekinem.
- Chiny nie zamierzają ponosić żadnych konsekwencji tej wojny - stwierdził ekspert. Stwierdził też, że Pekin obawia się, że jedność Europy, która zawiązała się w związku z inwazją na Ukrainę, przeniesienie się później na ewentualny konflikt z Tajwanem.
Jacek Losik, dziennikarz money.pl