Te dane są znacznie gorsze niż prognoza, która w przypadku eksportu zakładała spadek o 9,5 proc., a importu o 4 proc. W czerwcu odnotowano najmocniejsze osłabienie chińskiego eksportu od trzech lat, czyli od początku pandemii COVID-19.
Czwartkowe dane to kolejne wieści z Chin, które pokazują, że tamtejsza gospodarka przeżywa poważne problemy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cała opowieść o tym, że Chiny mają się dobrze, to "maskarada"?
W poniedziałek poznaliśmy dane o inflacji w Chinach w czerwcu, która wyniosła 0 proc. Odczyt ten sprzyja komentarzom, według których w Chinach występuje ryzyko deflacji. Ma to być też kolejny argument za obniżką stóp procentowych, aby stymulować zamierający popyt.
Spowolnienie w chińskiej gospodarce, gdy spodziewano się pocovidowego ożywienia, zdaniem wielu ekspertów obnaża fundamentalne problemy kraju, który coraz bardziej pogrąża się w mrokach autorytaryzmu.
Ruchir Sharma z "Financial Times" zasugerował nawet w swoim komentarzu, że "cała opowieść o ożywieniu chińskiej gospodarki to maskarada, która ma przesłonić fakt, że model rozwoju oparty na stymulowaniu gospodarki przez emisję długu nigdy nie był możliwy do utrzymania, a teraz po prostu się wyczerpuje".
"Coś gnije i śmierdzi w chińskiej gospodarce, ale nie oczekujcie, że dowiecie się tego od analityków z Wall Strett" – stwierdził Sharma.
Jak wskazał, przez lata głównym motorem napędowym chińskiego wzrostu był sektor nieruchomości, w którym nowe inwestycje finansowano za pomocą długu. Teraz to źródło się wyczerpuje. W tym kontekście szczególnym problemem staje się chińska demografia. Sami przedstawiciele Komunistycznej Partii Chin przyznali, że Chińczyków z roku na rok będzie coraz mniej.