W ostatnich latach dużo słyszało się o tym, że Chiny mogą lada moment prześcignąć USA i zostać największą gospodarką świata. Badania Louisa R. Martineza, których wyniki opublikował październikowy numer prestiżowego "Journal of Political Economy", sugerują jednak, że takie prognozy, tworzone na podstawie oficjalnych danych o wzroście PKB, są obarczone poważnym błędem.
PKB Chin może być znacznie mniejsze. Prawdę mówią... zdjęcia satelitarne
Martinez szacuje, że państwa autorytarne zawyżają dane o wzroście PKB o około 35 proc. w porównaniu z krajami demokratycznymi. Jak najbardziej dotyczy to także Chin, które są jednym z najbardziej autorytarnych krajów świata. Martinez wylicza, że w latach 1992-2008 zamiast 6,3 proc. średniego rocznego wzrostu PKB, Chiny rosły w tempie zbliżonym raczej 4,9 proc. rocznie.
Do tego wniosku Martinez doszedł, porównując odnotowany na podstawie zdjęć satelitarnych wzrost natężenia światła w nocy w danym kraju ze wzrostem PKB.
Zgodnie z przypuszczeniami, wzrost natężenia sztucznego światła koresponduje ze wzrostem PKB. Oficjalne dane o PKB w krajach autorytarnych idą jednak w górę szybciej w relacji do mocy oświetlenia niż w demokracjach. Jak to możliwe? Po sprawdzeniu, czy o tych wynikach nie zdecydowały inne czynniki, Martinez doszedł do wniosku, że autorytarne reżimy zawyżają oficjalne dane.
Niższe PKB oznacza znacznie większe ryzyko związane z zadłużeniem
Dr Joeri Schasfoort, wykładowca ekonomii z Uniwersytetu w Groningen i prowadzący popularny kanał "Money & Macro" w serwisie YouTube, na podstawie tych wyników oszacował, że chińska gospodarka może być o około 60 proc. mniejsza, niż wynika to z oficjalnych chińskich wyliczeń. Ponieważ realne PKB Chin jest mniejsze, to by oznaczało, że chińskie zadłużenie w relacji do PKB jest znacznie wyższe i wynosi nawet aż około 700 proc. PKB.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak wysokie zadłużenie może oznaczać z kolei, że znacznie niedoszacowane jest ryzyko związane z obecnym kryzysem w Chinach, który wywołała bańka na tamtejszym rynku nieruchomości oraz tzw. polityka zero COVID.
WikiLeaks: premier Chin też nie wierzy w te dane
Podobną opinię o chińskim PKB wypowiedział... obecny premier Chin Li Keqiang, który – jak wynika z dokumentów ujawnionych przez WikiLeaks – w rozmowie z ambasadorem USA w 2007 r. miał wyrazić wątpliwość, czy można wierzyć chińskim oficjalnym danym na ten temat.
Oprócz skrajnej cenzury, braku jakiejkolwiek autonomii ośrodków statystycznych i drakońskich kar za działanie na szkodę Komunistycznej Partii Chin, naginaniu danych ma sprzyjać też system, w którym rząd centralny wyznacza poszczególnym regionom Chin cele wzrostu PKB na dany okres. Ich niewypełnienie może się wiązać z poważnymi konsekwencjami dla lokalnych władz, co jeszcze zwiększa presję, by manipulować liczbami.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.