W Polsce zdarza się nawet 700 pożarów instalacji fotowoltaicznych rocznie - o wiele więcej, niż w innych krajach. W o wiele większych Niemczech jest ich prawie dwukrotnie mniej. Powód? Zbyt pospieszna i niedbała instalacja - pisze portal InnPoland.pl.
Firmy instalujące panele fotowoltaiczne wyrastają jak grzyby po deszczu. Nic dziwnego, bo strumień europejskich pieniędzy i dopłaty powodują szybkie wzrosty na tym rynku. Problem w tym, że Polacy często decydują się na usługi monterów najtańszych, a nie najlepszych.
Panele fotowoltaiczne mają często wbudowane zabezpieczenia, które uniemożliwiają bądź utrudniają powstanie w nich pożaru. Niestety - są monterzy, którzy po prostu wyłączają te układy. Wychwytują one bowiem najmniejsze błędy podczas instalacji i nie pozwalają włączyć paneli. Łatwiej jest je dezaktywować, niż poprawić montaż - szczególnie niedoświadczonym ekipom.
Wiceprezes Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki dr inż. Janusz Teneta mówi InnPoland, że Polacy często nie serwisują swoich instalacji, wychodząc z założenia, że mają przecież działać przez ćwierć wieku. Owszem - ale okresowe przeglądy są konieczne.
Wszystkie zaniedbania skutkują stosunkowo dużą liczbą pożarów instalacji. Podobna sytuacja - zdaniem dr. Tenety - była we Włoszech. Tam również instalowano dużo i szybko, nie dbając o jakość montażu.
Pożary to niejedyne problemy, jakie mogą sprawiać instalacje fotowoltaiczne. Ich falowniki - czyli urządzenia przetwarzające prąd stały na zmienny - zakłócają czasem pracę czułych urządzeń elektronicznych. W Holandii panele słoneczne stanowią zagrożenie dla komunikacji między służbami ratunkowymi, takimi jak policja i straż pożarna - ostrzega rządowa agencja Telecom.
Część paneli dachowych regularnie powoduje "poważne zakłócenia i awarie" systemu komunikacji C2000 używanego przez służby ratownicze.
"Problem jest coraz poważniejszy, albowiem liczba paneli słonecznych w Holandii wciąż rośnie" - zaznaczono w raporcie Telecomu.
"Jeśli nic z tym nie zrobimy, to ryzyko problemów komunikacyjnych między policją a strażą pożarną będzie się pogłębiać" – mówi FT Erik Lucas z Telecom. Problem jest poważny, bo dotyczy 100 z 600 anten.