Zaostrzenie sankcji USA uderzyło w rosyjski sektor naftowy, ograniczając możliwości transportu surowca.
Chiny zmniejszyły import z Rosji o połowę, redukując dostawy z 1,05 mln do 500 tys. baryłek dziennie. W miejsce rosyjskiej ropy Pekin sprowadza więcej surowca z Brazylii i Angoli – w obu przypadkach import wzrósł do ponad 1 mln baryłek dziennie.
Indie jeszcze kupują, ale tylko do 27 lutego
Indie, które od początku wojny były głównym nabywcą rosyjskiej ropy, zwiększyły import do rekordowych 1,71 mln baryłek dziennie. Jednak od 27 lutego, kiedy zaczną obowiązywać pełne sankcje, ograniczą zakupy - podaje "Rz".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kluczowym problemem jest to, że indyjskie porty nie będą przyjmować tankowców objętych sankcjami, co oznacza ograniczenie dostaw z Rosji.
Rosyjska ropa dryfuje po morzach
Brak nabywców doprowadził do sytuacji, w której około 17 mln baryłek rosyjskiej ropy dryfuje po morzach świata, nie znajdując kupców. Goldman Sachs prognozuje, że latem ta liczba może wzrosnąć do 50 mln baryłek, co zmusi Rosję do ograniczenia wydobycia.
Rosyjskie koncerny próbują przyciągnąć klientów, obniżając ceny. W portach Morza Bałtyckiego cena ropy Urals spadła poniżej 60 dolarów za baryłkę, czyli o 15 proc. poniżej założeń rosyjskiego budżetu na 2025 r. To oznacza, że Moskwa będzie zmuszona do dalszych cięć, jeśli sytuacja się nie poprawi - czytamy.
Przypomnijmy, że 10 stycznia administracja prezydenta Joe Bidena ogłosiła szeroko zakrojone działania wymierzone w rosyjski sektor naftowy. W ramach nowych sankcji na listę objętą restrykcjami trafiło 161 tankowców powiązanych z rosyjskim handlem ropą. Dla firm z Indii i Chin, które są głównymi odbiorcami rosyjskiej ropy, współpraca z tymi jednostkami stała się ryzykowna, a to przekłada się na wyższe koszty transportu.