Według danych Eurostatu największy udział aktywnych zawodowo kobiet jest na Islandii ( 85 proc.), w Szwecji (81 proc.) i Szwajcarii (80 proc.). Na drugim biegunie jest m.in. Polska (63 proc.), Chorwacja (62 proc.), Grecja (60 proc.), Rumunia (58 proc.) i Włochy (56 proc.).
Zobacz też: Tych państwa nikt do pracy nie chce. Ekspert: "w Polsce dyskryminuje się pracowników 50+"
Według analizy Instytutu Badań Strukturalnych "Jak zwiększyć aktywność zawodową kobiet w Polsce?" cytowanej przez Wyborczą, Polki nie mają wielkiego wyboru. Dwie na trzy gminy w Polsce nie dysponują żadnymi miejscami opieki nad dziećmi do 3. roku życia, 77 proc. Polaków uważa, że rolą kobiety jest praca w domu i opieka nad dziećmi. Jednak 37 proc. biernych zawodowo kobiet chciałoby pracować, ale nie ma co zrobić z dziećmi.
W ten sposób tracimy wszyscy. Gdyby udało się zaktywizować Polki do poziomu krajów skandynawskich, na naszym rynku pracy pojawiłoby się dodatkowe 700 tys. kobiet. Powodem, dla którego nie pracują, są najczęściej dzieci – twierdzi tak trzy czwarte niepracujących Polek. W kraju jest ciągle za mało żłobków i przedszkoli. Jedynie 10 proc. maluchów do 3 roku życia ma jakiekolwiek szanse na miejsce w żłobku, na wsi do przedszkoli chodzi ledwie połowa dzieci.
Nie pomagają też pracodawcy, którzy nie uwzględniają potrzeb pracowników podczas ustalania godzin pracy. Możliwość dopasowania godzin pracy do zajęć dziecka (np. w świetlicy) ma zaledwie 12 proc. kobiet (unijna średnia to 40 proc.). W małych miastach i na wsiach tylko 7 proc. ma coś do powiedzenia w kwestii godzin pracy.
Wyborcza pisze, że obszarem, w którym Polska ponosi największą klęskę, jest zatrudnienie kobiet po 50. roku życia. Wśród kobiet pomiędzy 50. a 59. rokiem życia pracuje albo szuka pracy tylko co druga kobieta - aż połowa korzysta bowiem ze świadczeń przedemerytalnych, część z kolei opiekuje się wnukami i wymagającymi opieki rodzicami swoimi i partnera.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl