W piątek, w Saksonii, w Niska k. Goerlitz rozwścieczony tłum zaatakował personel medyczny, który poinformował kandydatów do szczepienia na COVID-19, że tego dnia kończy już pracę i wznowi ją dopiero kolejnego dnia.
- Spotkało nas wiele gróźb i obelg ze strony niezwykle agresywnego tłumu, musiała interweniować policja - poinformował Hans-Christian Gottschalk, lekarz, który w piątek dyżurował w mobilnym punkcie szczepień w Niska.
W piątek czas oczekiwania na szczepienie w Niska wynosił ponad cztery godziny, w deszczu i zimnie. - Są to niegodne warunki dla ludzi, niektórzy byli w podeszłym wieku - podkreślił Gottschalk.
Dodaje, że na taką sytuację należało się przygotować wcześniej. Tymczasem kilka tygodni wcześniej w Saksonii zamknięto duże centra szczepień. Chętnych do zaszczepienia się jest jednak teraz tylu, że inne punkty, by ich przyjąć, muszą pracować po 3-4 godziny dłużej.
- Teraz zespoły zajmujące się szczepieniami są po prostu przytłoczone, ponieważ oprócz pierwszego i drugiego szczepienia muszą również przeprowadzić wszystkie szczepienia przypominające. A pośpiech jest ogromny. W ten sposób nasz wielki wspólny wysiłek, by stawić czoła pandemii, nie może się udać - podkreśla lekarz.
Pierwszy kraj w Europie ponownie wprowadza lockdown
Od poniedziałku aż do 12 grudnia w Saksonii obowiązują nowe obostrzenia sanitarne. Tamtejsze władze zdecydowały o zamknięciu obiektów rekreacyjnych i kulturalnych. Wiele miejsc będzie niedostępnych dla niezaszczepionych.
Do tej pory 70,4 proc. Niemców przyjęło pierwszą dawkę szczepionki przeciw COVID-19, w pełni zaszczepionych dwiema dawkami jest 67,9 proc. Dawkę przypominającą otrzymało 6,3 proc.