O sprawie pisze agencja informacyjna "Ria Novosti". Wyspa Guernsey należy do Wysp Normandzkich, traktowana jest jako terytorium zależne Wielkiej Brytanii. Podobnie Wsypa Man. Oba terytoria poparły brytyjskie sankcje nałożone na Rosję.
"Rząd rozszerzył listę obcych państw i terytoriów, które dopuszczają się nieprzyjaznych działań wobec Rosji, rosyjskich firm i obywateli" - napisno w oświadczeniu Kremla.
Lista nieprzyjaznych Rosji państw się powiększa
Oberwało się także Bahamom, które zostały wciągnięte na listę, gdyż wprowadziły zakaz transakcji z Bankiem Rosji, rosyjskim Ministerstwem Finansów i szeregiem tamtejszych instytucji kredytowych. "Czarna lista Putina" ma zaszyty ukryty cel. Nie chodzi tylko o pokazowe grożenie palcem na arenie międzynarodowej.
Jeśli dane państwo lub terytorium zostanie wciągnięte na listę "nieprzyjaznych", moc zyskują przepisy, pozwalające dłużnikom po stronie rosyjskiej, którzy mają zobowiązania w obcej walucie, spłacać dług w rublach. Takim dłużnikiem może być osoba prywatna, firma, nawet całe państwo.
Wówczas zakłada się konto, gdzie wpłaca się ekwiwalent długu w rublach po kursie Banku Rosji. To - ze względu na sankcje - znacznie bardziej atrakcyjna opcja dla Rosjan. Rejestr dotyczy też np. zatrudniania i liczby pracowników w placówkach dyplomatycznych.
Lista jest regularnie rozszerzana. Przed kilkoma dniami, jak opisywała Wirtualna Polska, do rejestru wpisano europejskie kraje - Grecja, Dania, Słowacja, Słowenia i Chorwacja. Nowe zarządzenie Moskwy precyzuje też, ilu pracowników będą mogły mieć placówki poszczególnych państw. I tak oto limit ten wynosi 34 osoby dla Grecji, 20 dla Danii i 16 dla Słowacji. "Słowenia i Chorwacja nie będą mogły zatrudnić pracowników do swoich misji dyplomatycznych i urzędów konsularnych" - czytamy w oświadczeniu Kremla.