O wprowadzeniu zarządu komisarycznego w gminach, które nie zapewnią ogrzewania w szkołach, mówił Przemysław Czarnek, ministrer edukacji i nauki.
- W tych trudnych czasach wprowadzenie komisarza dla niektórych prezydentów może być wybawieniem, to nie jest raczej strach, tylko bardziej taka forma odpoczynku - komentuje Dariusz Wójtowicz, prezydent Mysłowic.
"Gdy będę miał nóż na gardle, pomocy nie odmówię"
Dodał, że w Mysłowicach nie widzi takiego zagrożenia. - Są jednak miasta, które muszą się liczyć z ogromnymi problemami w dostawie ciepła i tutaj widzę, że może dojść do sytuacji, że dzieci będą wysłane do domu, bo szkoła nie będzie ogrzana. W Mysłowicach nie ma takiego problemu na dzień dzisiejszy, ale w małych miastach, które podpisały nowe umowy lub jeszcze ich nie podpisały, z nowymi cenami na energię, na ciepło, to może być ogromny problem – powiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pytany o dystrybucję węgla przez samorządy Dariusz Wójtowicz zadeklarował, że Mysłowice mogą w ten sposób pomóc mieszkańcom, ale wskazał na bariery prawne.
- Jeśli będzie nóż na gardle i będziemy musieli pomóc mieszkańcom – mówię to nie w sposób polityczny, złośliwy czy sarkastyczny – jeżeli dojdzie do takiej sytuacji i będziemy mogli to prawnie zrobić, to nie wyobrażam sobie, że powiem mieszkańcom: nie będę tego robił, ze względów jakichś wydumanych – argumentował Dariusz Wójtowicz.
Dodał, że "jeżeli miasta mają kolportować węgiel czy zakupić węgiel, powinno odbyć się wcześniej spotkanie, żeby pokazać samorządowcom, na jakich warunkach prawnych i finansowych można tego dokonać".
- Przecież miasta nie mają ani transportu własnego, ani możliwości technicznych. My jako miasto na szczęście mamy takie możliwości, ponieważ mamy kopalnię na granicy Katowic i Mysłowic – kopalnię Mysłowice Wesoła – gdzie jest waga, plac składowy, ale wydaje mi się, że jest za późno, żeby pójść mocno z kolportażem węgla - przyznał.
Samorządy skazane na porażkę, składy na bankructwo
Zdaniem Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego węgla, samorządy, które zaangażują się w sprzedaż dystrybucję węgla, nie podołają temu zadaniu.
- Próba zorganizowania tego w krótkim czasie przez podmioty niemające żadnej praktyki w tym zakresie, z góry skazana jest na porażkę - ocenia Łukasz Horbacz, prezes Izby, która nie zgadza się również z argumentem, że sprzedaż węgla przez samorządy miałaby obniżyć cenę opału.
- Jeżeli ruszy subsydiowana konkurencja ze strony samorządów, składom prywatnym grozi bankructwo, a 15-20 tysięcy ludzi straci pracę. Warto przypomnieć, że składy opału to w dużej mierze małe, rodzinne przedsiębiorstwa - ostrzega Horbacz.