Ceny prądu zelektryzowały polskie samorządy, w wielu gminach ceny skoczyły nawet o kilkaset procent. Na przykład Wrocław miałby zapłacić w przyszłym roku za energię elektryczną aż o 339 mln zł więcej. Zaproponowana przez spółkę PGE Obrót S.A. oferta jest wyższa o ponad 500 proc. w stosunku do tegorocznych cen.
Stolica Dolnego Śląska nie jest jedyna. Cena prądu zaproponowana Radomiowi ma być dziewięć razy wyższa niż poprzednia. Jedyną ofertę w przetargu złożyła państwowa Enea. Z 48 mln zł do ponad 230 mln zł wzrosły natomiast stawki za prąd w Gdyni i innych gminach zrzeszonych w grupie zakupowej Norda. Z kolei w przetargu metropolitalnej grupy zakupowej, którą tworzy Gdańsk i 70 innych mniejszych gmin, nie wpłynęła żadna oferta ws. dostaw energii na 2023 r.
Minister ostrzega gminy. "Nie stawiajmy sprawy na ostrzu noża"
Nie dziwi więc, że samorządy, szykując się na ciężką zimę, zapowiadają zaciskanie pasa i szukają oszczędności wszędzie tam, gdzie się da. Samorządowcy apelują do dyrektorów gminnych jednostek, m.in. szkół, o maksymalną optymalizację zużywanej energii elektrycznej. To nie podoba się władzom w stolicy.
- Jeśli którykolwiek samorząd celowo nie będzie ogrzewał szkół, żeby wygonić dzieci na naukę zdalną, to będziemy występować do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji i do premiera o zarząd komisaryczny w takim miejscu - ostrzegł w rozmowie z Wirtualną Polską minister edukacji Przemysław Czarnek.
Wrocław zapewnia, że ostrzeżeń ministra Czarnka się nie boi.
Każda decyzja Przemysława Czarnka obnaża głupotę, brak wiedzy i kompetencji. Samorządowcy i dyrektorzy szkół wiedzą, co robią i na pewno nie dadzą zrobić krzywdy dzieciom. Po doświadczeniach związanych z pandemią doskonale wiemy, co oznacza dla młodych ludzi nauka zdalna i jak się na nich odbiła. Zrobimy wszystko, żeby się to nie powtórzyło. Słowa Przemysława Czarnka traktujemy jako śmieszność bez pokrycia - mówi money.pl wiceprezydent Wrocławia Renata Granowska.
Warto podkreślić, że obecne przepisy prawa oświatowego umożliwiają zawieszenie zajęć w przedszkolu czy w szkole. Można to zrobić, jeśli temperatura na dworze lub w pomieszczeniach, w których są prowadzone zajęcia, zagraża zdrowiu uczniów. W przypadku zawieszenia lekcji osoba kierująca placówką organizuje dla uczniów zajęcia zdalne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A to, jaka ma być temperatura w przedszkolach i szkołach, jasno określa ministerialne rozporządzenie. W pomieszczeniach, w których odbywają się zajęcia, zapewnia się temperaturę co najmniej 18 st. C.
Postawa niektórych samorządów, które próbują naciskać na rząd, przekonując, że wszystkie ich kłopoty są winą PiS, jest nie fair. Pamiętajmy, że samorządy to też państwo. Mamy trudny czas, za nami pandemia, trwa wojna za naszą wschodnią granicą. Musimy wspólnie robić wszystko, aby Polacy odczuli te trudności jak najmniej. Nie stawiajmy sprawy na ostrzu noża, nie warto. Musimy ze sobą rozmawiać i szukać rozwiązań, które pomogą samorządom - mówi money.pl posłanka Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS), przewodnicząca sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.
Przypomina, że rząd już przeznaczył dodatkowe 13,7 mld zł dla samorządów. - Nie zgadzamy się na jakiekolwiek próby szantażu, zwłaszcza gdy chodzi o dobro dzieci - dodaje posłanka PiS.
Zarząd komisaryczny. "Nadinterpretacja przepisów prawa"
Choć minister Przemysław Czarnek zagroził samorządom zarządem komisarycznym, to przepisy jasno precyzują, kiedy może on zostać ustanowiony. Ustawa o samorządzie gminnym wskazuje, że zarząd komisaryczny można wprowadzić w razie nierokującego nadziei na szybką poprawę i przedłużającego się braku skuteczności w wykonywaniu zadań publicznych przez organy gminy.
Wtedy to premier na wniosek ministra właściwego do spraw administracji publicznej, może zawiesić organy gminy i ustanowić zarząd komisaryczny na okres do dwóch lat, nie dłużej jednak niż do wyboru rady oraz wójta na kolejną kadencję.
Ustanowienie zarządu komisarycznego może nastąpić po uprzednim przedstawieniu zarzutów organom gminy i wezwaniu ich do niezwłocznego przedłożenia programu poprawy sytuacji gminy.
Prof. Jerzy Korczak z Uniwersytetu Wrocławskiego, specjalista od samorządu terytorialnego w rozmowie z money.pl podkreśla, że minister Przemysław Czarnek nie może w ten sposób zadziałać, ponieważ nie ma takich uprawnień.
- Cały proces inicjuje wojewoda. On składa wniosek, za pośrednictwem ministra właściwego do spraw administracji publicznej, który trafia do premiera - tłumaczy prof. Korczak.
Dodaje, że spełnione muszą być określone przesłanki, w tym przypadku trudno określić, że zadanie oświatowe jest niewykonywane. Jest ono wykonywane, tylko zmieniają się jego warunki - tłumaczy profesor.
- Jest to po prostu nieuprawniona nadinterpretacja przepisów prawa. Każdy przypadek gminy jest oceniany osobno - tak słowa ministra komentuje specjalista od samorządu terytorialnego.
Rząd szykuje zmiany. Łatwiej będzie wprowadzić komisarza
Choć teraz droga do wprowadzenia komisarza nie jest taka łatwa, to wszystko może się zmienić już niedługo. Na początku września przekazano do konsultacji, przygotowany w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, projekt ustawy o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej.
W przepisach wskazano, że premier, minister czy wojewoda po wprowadzeniu określonego stanu (pogotowia lub zagrożenia) mogą wydawać polecenia organom gminy. W razie odmowy wykonania polecenia premier, na wniosek właściwego terytorialnie wojewody, może w drodze decyzji administracyjnej orzec o przejęciu zadań od organów samorządu terytorialnego przez wojewodę na czas określony.
Prof. Hubert Izdebski, który analizował projekt nowych przepisów dla Fundacji Batorego, zwraca uwagę, że proponowane zmiany "ograniczają zadania i kompetencje samorządu, wzmacniając recentralizację".
Unia Metropolii Polskich przekonuje z kolei w swojej analizie, że niekonstytucyjne jest wprowadzenie nieograniczonej możliwości zawieszania przez Prezesa Rady Ministrów organów jednostek samorządu terytorialnego w razie ogłoszenia nie tylko stanu klęski żywiołowej, ale też stanu zagrożenia.
"Tylko ciemność". Samorządowcy wyjdą na ulice
Według szacunków Związku Miast Polskich w skali całego kraju samorządy zapłacą za prąd w przyszłym roku o ok. 30 mld zł więcej niż wydają obecnie.
Samorządowcy skupieni wokół ruchu samorządowego "TAK! Dla Polski" organizują w piątek przed Sejmem manifestację. Zapowiadają, że będą protestować przeciwko "nieuzasadnionym, gigantycznym podwyżkom cen energii i kosztom życia".
"Wspólnoty lokalne nie powinny stawać przed dylematem, czy skracać liczbę godzin lekcyjnych w szkołach, zamykać baseny, likwidować linie tramwajowe i autobusowe, czy gasić latarnie na ulicach. Nie pozwólmy, żeby mieszkańcy i przedsiębiorcy musieli płacić za horrendalne i nieuzasadnione nadzwyczajne zyski spółek Skarbu Państwa" - tak samorządowcy uzasadniają piątkowy protest "Tylko ciemność".
Malwina Gadawa, dziennikarka i wydawca money.pl