Jak pisaliśmy na początku lipca, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ma problem ze względu na ostrą, a do tego wciąż zaostrzającą się rywalizacją o inwestycje. Przetargi drogowe przyciągają budowlańców, którzy do tej pory zajmowali się innymi typami zamówień, a duża liczba ofert może oznaczać, że są na granicy opłacalności.
Tak zwana wojna cenowa grozi późniejszym zrywaniem umów, dodatkowymi kosztami, a także opóźnieniem. A inwestycje łapią poślizg już na starcie, gdyż oferenci walczą ze sobą w sądach na długo po rozstrzygnięciu przetargu.
Trudną sytuację na rynku dostrzega również Artur Popko, prezes Budimeksu, który jest jednym z niekwestionowanych potentatów polskiej branży budowlanej. W jego ocenie lata 2024-2025 będą prawdopodobnie okresem przestoju, przed spodziewanym odbiciem w 2026 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okres agresywnej walki budowlańców
- Liczyliśmy na to, że nasi główni zamawiający, czyli GDDKiA i PKP PLK, przyspieszą proces ogłaszania postępowań przetargowych, co umożliwi zawieranie kontraktów jeszcze w tym roku. Zapowiedzi przedstawione przez zamawiających są jednak takie, że ta główna część postępowań zostanie ogłoszona dopiero w ostatnim kwartale 2024 r. To spowoduje, że zawarcie umów nastąpi najszybciej w połowie przyszłego roku, a kontrakty będą realizowane w 2026 r., bo w formule "projektuj i buduj" pierwszy rok to faza projektowania - stwierdza Artur Popko w rozmowie z PAP.
Zdaniem prezesa Budimeksu, w najbliższych latach można spodziewać się agresywnej walki o zamówienia na rynku.
- Z uwagi na brak przetargów, lata 2024-25 mogą być trudne dla spółek działających głównie w branży infrastrukturalnej, czy mieszkaniowej. Znaczące inwestycje realizowane przez przedsiębiorstwa budowlane stopniowo dobiegają końca - mówi Popko.
I zaznacza: - Nawet jeżeli w końcówce tego roku zostaną ogłoszone postępowania, do chwili ich rozpoczęcia miną kolejne miesiące. A to oznacza stagnację i potrzebę utrzymywania zasobów ludzkich oraz sprzętowych bez zaangażowania produkcyjnego. W rezultacie będziemy zauważać agresywną walkę o zamówienia, obniżanie marż, co przełoży się później na rentowność tych firm.
Polski gigant podbija zagraniczne rynki
Sam Budimex, jak mówi Popko, nie musi się martwić przestojem, ponieważ ma zapewniony front robót na najbliższe dwa lata. Portfel grupy w połowie 2024 r. wyniósł 15,34 mld zł w porównaniu do 12,22 mld zł rok wcześniej.
Popko ocenia, że dobrą decyzją było wejście do krajów ościennych. Budimex działa w Niemczech, Czechach, na Słowacji i Łotwie. Jako jeden z najbardziej obiecujących rynków ocenia rynek czeski, gdzie w ostatnim półroczu firma zawarła dwa kontrakty na realizację inwestycji hydrotechnicznych i infrastrukturalnych.
Gorzej jest w przypadku Niemiec. - Na rynku niemieckim nadal widzimy recesję i zapowiedzi nie są obiecujące, więc przez najbliższe dwa lata będziemy go obserwować, ale nie spodziewamy się z niego znaczących przychodów. Natomiast na rynku czeskim tak - planowanych jest tam wiele projektów inwestycyjnych, w których realizacji chcielibyśmy wziąć udział. Mamy nadzieję, że pierwsze wykonywane w Czechach projekty pomogą nam w pozyskiwaniu kolejnych kontraktów
Rosną długi budowlańców
Branża budowlana jest jedną z kluczowych dla polskiej gospodarki. Według danych GUS, w 2020 roku wartość dodana brutto sektora budownictwa wyniosła około 9,5 proc. PKB Polski, zatrudniając ponad 1,4 miliona osób - pisał w maju "Wprost".
Tymczasem ponad 1,5 mld zł wynoszą przeterminowane zaległości finansowe firm z branży budowlanej - wynika z czerwcowych danych Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej. Łączne zadłużenie sektora budowlanego jest o 10 proc. większe niż rok wcześniej.
Budownictwo jest w pierwszej trójce branż najbardziej zagrożonych upadłością. Trudną sytuację w branży potwierdzają też dane Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej, z których wynika, że w 2023 r. upadłość ogłosiło 55 firm budowalnych, a 595 rozpoczęło restrukturyzację.