W money.pl stworzyliśmy #RingEkonomiczny, nowy format debat na najważniejsze tematy gospodarcze i społeczne. Po co? Bo w naukach społecznych, do których zalicza się ekonomia, na jedno pytanie istnieje często wiele różnych odpowiedzi. O takich spornych kwestiach dyskutowali będą zapraszani do Ringu ekonomiści.
Na pytanie zawarte w tytule artykułu odpowiadają eksperci zaproszeni do drugiej edycji projektu #RingEkonomiczny. Jeden z nich, dr Michał Zator z Uniwersytetu Notre Dame przedstawia argumenty przemawiające za zmianą systemu finansowania opieki zdrowotnej ze składkowego na podatkowy. Drugi, Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich i członek Rady Nadzorczej ZUS, broni dzisiejszego systemu, choć przyznaje, że trzeba go zmodyfikować. W praktyce bowiem i tak wpływy ze składek zdrowotnych w coraz mniejszym stopniu wystarczają na sfinansowanie potrzeb NFZ.
Punktem wyjścia do tej dyskusji jest niedawny raport money.pl, w którym pisaliśmy, że polska opieka zdrowotna jest mocno niedofinansowana. Nie zmieni tego nawet zwiększenie publicznych wydatków na zdrowie do 7 proc. PKB (sprzed dwóch lat), do czego dąży rząd. Oznaczałoby to bowiem wydatki mniej więcej na poziomie 5-6 proc. bieżącego PKB. To byłby wynik poniżej unijnej średniej.
Same pieniądze nie wystarczą
Jak wynika z ankiety money.pl wśród szerokiego grona ekonomistów, twierdzenie, że polska ochrona zdrowia jest niedofinansowana, nie budzi większych wątpliwości. Aż 30 spośród 47 ankietowanych (czyli blisko 64 proc.) odrzuca tezę, że zwiększenie nakładów na ten cel do 7 proc. PKB sprzed dwóch lat wystarczy, aby zapewnić systemowi opieki zdrowotnej wystarczające finansowanie. Takie nakłady za wystarczające uznało tylko ośmiu (17 proc.) ankietowanych – przy czym żaden nie ma co do tego pełnego przekonania.
Co jednak warte podkreślenia, nawet ci ekonomiści, którzy sądzą, że na dłuższą metę nakłady na opiekę zdrowotną będą musiały wzrosnąć powyżej 7 proc. PKB, choćby z powodu starzenia się ludności, przyznają, że samo w sobie nie wystarczy to, aby zapewnić jej odpowiednią jakość.
W sektorze ochrony zdrowia są bardzo duże nieefektywności, w szczególności w wydatkach majątkowych, ale też w strukturze instytucji opieki zdrowotnej. Przy założeniu likwidacji większości tych nieefektywności 7 proc. PKB powinno w najbliższych latach wystarczyć. Problemem, który będzie narastał ze względów demograficznych, jest natomiast ogromna luka w opiece długoterminowej - tłumaczy money.pl Ludwik Kotecki, dyrektor Instytutu Odpowiedzialnych Finansów, członek Rady Polityki Pieniężnej.
O tych problemach systemu opieki zdrowotnej, których nie rozwiąże zwiększenie nakładów, pisaliśmy też we wspomnianym raporcie. Jednym z nich jest to, że w Polsce większy udział w wydatkach ma leczenie szpitalne niż leczenie ambulatoryjne, podczas gdy w większości państw Europy proporcje są odwrotne. To sugeruje, że nad Wisłą za mało wydaje się na profilaktykę chorób, która pomogłaby ograniczyć wydatki na ich leczenie.
Pomysł niezły ale ubogi w szczegóły
Jeśli jednak pójdziemy za głosem większości ekonomistów i uznamy, że system opieki zdrowotnej jest niedofinansowany, powstaje pytanie, jak to zmienić? Jedną z nielicznych propozycji fundamentalnych reform przedstawiła Lewica. Miałaby ona polegać na zastąpieniu składki zdrowotnej (której wysokość jest zróżnicowana) podatkiem na zdrowie. Wynosiłby 9 proc. dochodu podlegającemu PIT, a nawet CIT.
Co sądzą o tym ekonomiści? Wyniki naszej ankiety sugerują, że pomysł Lewicy jest godny namysłu, ale jego słabością jest to, że jest ubogi w szczegóły. Tak można rozumieć fakt, że uczestnicy naszej sondy są niemal po równo podzieleni na zwolenników i przeciwników tezy, że podatek zdrowotny jest lepszym sposobem finansowania systemu opieki zdrowotnej niż składka. Co więcej, szerokie jest grono ekonomistów, którzy nie mają na ten temat zdania.
- W praktyce nazewnictwo - czy nazwiemy to składką, daniną czy podatkiem - ma drugorzędne znaczenie, ponieważ w każdym przypadku jest to obciążenie finansowe dla obywateli lub przedsiębiorstw. Kluczowe jest to, kto ponosi ten ciężar i w jakiej wysokości – mówi money.pl prof. Mikołaj Czajkowski z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.
- Priorytetem powinna być prostota i przejrzystość systemu podatkowego. Tworzenie odrębnych funduszy i skomplikowanych mechanizmów indeksacji może prowadzić do nieefektywności i jest często cechą państw o słabszych instytucjach. Uproszczenie systemu podatkowego sprzyja lepszemu zarządzaniu środkami publicznymi i zwiększa zaufanie obywateli do instytucji państwowych – tłumaczy ekonomista, który nie zgadza się z propozycją Lewicy.
Paradoksalnie, prostota i przejrzystość finansowania systemu opieki zdrowotnej z podatków ogólnych zamiast ze składki i z podatków, jak jest dzisiaj, to główny argument zwolenników pomysłu Lewicy. Zrozumiały o tyle, że dzisiejszy mechanizm składkowy jest pełen wyłomów – i to właśnie one są często przedmiotem kontrowersji. Ale zdaniem prof. Czajkowskiego system składkowy też może być przejrzysty.
Najbardziej kontrowersyjnym aspektem propozycji Lewicy jest natomiast to, żeby podatek na zdrowie był pobierany również od dochodów podlegających podatkowi od dochodów firm (CIT). Ale i ten pomysł ma zwolenników.
- (Propozycja Lewicy) likwiduje pewną fikcję, w której składka zdrowotna jest parapodatkiem. Co istotne, wprowadza pewną solidarność w grupie przedsiębiorców. Ci, którzy odnieśli sukces, zapłacą więcej i w ten sposób będą wspierać tych, którzy są na początku drogi lub znaleźli się w przejściowych kłopotach. Jest to również zgodne z ideą przenoszenia obciążeń podatkowych z pracy na dochody z kapitału (w wyniku powiązania z podatkiem CIT) - mówi money.pl dr Iwo Augustyński z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl