- W przypadku rynku pracy ważne są długoterminowe trendy. W Polsce szczyt liczby osób w wieku produkcyjnym był w okolicach 2010 roku. W latach 1995-2010 wzrosła z ok. 23 mln do 25 mln. Od 2010 roku widzimy systematyczną regresję i obecnie według danych GUS-u liczba mężczyzn (18-64) i kobiet (18-59) w wieku produkcyjnym wynosi 22,7 mln i ta liczba będzie spadać w przyszłości. To ogólny trend, na który warto zwrócić uwagę - komentuje w rozmowie z money.pl Krzysztof Bocian, analityk do spraw polityki gospodarczej w WiseEuropa.
I dodaje, że mała dzietność sprawia, iż będziemy mieli ograniczone zasoby na rynku pracy w postaci ludzi młodych. - Po ich dystrybucji i alokacji pojawią się luki, które trudno będzie zapełnić - uzupełnia analityk WiseEurope.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problemy w ochronie zdrowia
Według danych Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych do 2030 roku 65 proc. obecnie zatrudnionych pielęgniarek i 60 proc. położnych będzie w wieku uprawniającym do świadczeń emerytalnych. Rozkład struktury wieku w tych zawodach wskazuje na brak zastępowalności pokoleń.
"Największy liczbowo przedział wiekowy wśród pielęgniarek to 51–60 lat, który obejmuje 84 444 pielęgniarki, co stanowi 36,0 proc. liczby zatrudnionych. Mimo nabycia uprawnień emerytalnych ciągle pracuje w zawodzie aż 68 905 pielęgniarek (przedziały 61–70 lat i przedział pow. 70 lat). Stanowi to 29,36 proc. ogółu zatrudnionych" - czytamy w raporcie NIPiP.
- Niestety, część prostych usług trudno zaimportować, a nie wszystkie prace wykonają imigranci z krajów tzw. Trzeciego Świata. Tsunami kadrowe czeka m.in. branżę medyczną, inflacja medyczna już jest i prawdopodobnie pozostanie jednym z największych wyzwań dla konsumentów - mówi Kamil Sobolewski z Pracodawców RP.
Zapaść czeka w innych zawodach
Starzejące się społeczeństwo wpłynie na pogłębienie się luk również w innych zawodach. Rośnie liczba nauczycieli w wieku przedemerytalnym. Według ostatnich szacunków Związku Nauczycielstwa Polskiego średnia wieku nauczycieli to 47 lat. Z kolei według danych Eurostatu w 2018 roku nauczyciele poniżej 50. roku życia stanowili około 66 proc. wszystkich zatrudnionych w tym zawodzie, jednak obecnie średnia wieku nauczycieli, jak wynika z danych ZNP, wzrosła.
To nie koniec. O pracę nie muszą obawiać się również księgowi czy kierowcy zawodowi. Co więcej, jak wynika z danych The Bureau of Labor Statistics, w perspektywie 2020-2030 zwiększony popyt na pracę będzie charakteryzował następujące grupy zawodowe: techników serwisowych turbin wiatrowych, pielęgniarek, instalatorów rozwiązań fotowoltaiki, asystentów fizjoterapeuty, statystyków, analityków bezpieczeństwa informacji czy asystentów lekarza, o czym przypomina w rozmowie z money.pl Krzysztof Bocian z WiseEurope.
- Myślę, że Polska dobrze wpisuje się w te trendy. Przede wszystkim transformacja energetyczna sprawia, że potrzeba będzie specjalistów oraz inżynierów z zakresu energetyki jądrowej, wiatrowej, słonecznej, oraz monterów i instalatorów, którzy będą umieć konserwować te inwestycje. W przypadku ochrony zdrowia potrzeba będzie więcej rąk do pracy, ponieważ można zakładać, że w Polsce popyt na usługi medyczne będzie wzrastał wraz ze starzejącym się społeczeństwem. A więc nie tylko pielęgniarki, ale wykwalifikowani specjaliści ds. medycyny (lekarze oraz managerowie), ale również podstawowa pomoc opieki zdrowotnej czy asystenci lekarzy - uzupełnia Krzysztof Bocian.
I dodaje, że według danych Głównego Urzędu Statystycznego w Polsce w pierwszym kwartale 2021 roku najbardziej brakowało robotników przemysłowych oraz operatorów maszyn i urządzeń, co jest znamienne dla krajowego sektora przemysłu.
- Polska gospodarka swoją konkurencyjność opiera na niskich kosztah pracy, co nie jest niczym złym i był to jeden z czynników, które pozwoliły na poprawę sytuacji w kraju na przestrzeni ostatnich 30 lat. Ale na pewnym etapie rozwoju gospodarczego trzeba wejść na wyższy poziom i konkurować innymi czynnikami, a ten moment powoli się zbliża - mówi analityk WiseEurope.
Odwrócenie trendów
Zapaść demograficzna będzie gigantycznym wyzwaniem dla Polski. "Bez pobudzenia dzietności Polaków ubędzie w tempie, które niemal gwarantuje na przyszłość poważne problemy z emeryturami, opieką zdrowotną i nadmiernym fiskalizmem państwa skutkujące eskalacją problemu - emigracją młodych" - ocenia Kamil Sobolewski w "Miesięczniku ekonomicznym Pracodawców RP".
Tymczasem wysokość płac w wielu profesjach nie odbija się pozytywnie na chęci kształcenia w zawodach, gdzie za kilka lat braki kadrowe będą odczuwalne dla całego społeczeństwa. Przypomnijmy, że wzrost płac w sferze budżetowej wyniesie 7,8 proc., nauczyciele - jak ostatnio podawał Zbigniew Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego - czasami nie otrzymują nawet minimalnego wynagrodzenia za pracę, co skutkuje przyznawaniem im dodatków wyrównawczych. Tymczasem minimalne wynagrodzenie za pracę wzrosło w 2023 roku w porównaniu do ubiegłego roku o 19,6 proc.
W przypadku pielęgniarek po 1 lipca 2022 roku płaca wynosi od 5,3 tys. zł brutto dla osób ze studiami pierwszego stopnia do 7,3 tys. zł brutto dla pielęgniarek z tytułem zawodowym magister pielęgniarstwa.
Wśród czynników, które mogłyby zachęcić młodych do wybierania zawodów, które są deficytowe, Krzysztof Bocian wymienia między innymi poprawę warunków pracy i umożliwienie rozwoju zawodowego, poprawę edukacji, dialog i współpracę ze szkołami i uczelniami oraz stworzenie programów wsparcia dla osób chętnych do podjęcia pracy w zawodach deficytowych.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.