Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku
- Węgla w Polsce nie zabraknie - zapewnił podczas spotkania z mieszkańcami Siedlec prezes PiS Jarosław Kaczyński. Polakom, którzy zaczynają marznąć w swoich domach i gigantycznych kolejkach przed składami opału, trudno w to jednak uwierzyć.
Z najnowszego badania CBOS wynika, że wśród osób, które ogrzewają domy lub mieszkania węglem, 35 proc. ma "niewielkie zapasy surowca na nadchodzący sezon grzewczy". 40 proc. badanych zadeklarowało natomiast zupełny brak zapasów. "Jedynie co jedenasty deklaruje, że wystarczy mu węgla na cały sezon grzewczy, a co siódmy, że ma spore zapasy, ale niewystarczające na cały sezon" - wskazano.
Najlepszym przykładem dramatycznej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, jest to, co dzieje się w Ostrowie Wielkopolskim. To właśnie na peryferiach tego znajdującego się w południowej Wielkopolsce miasta zlokalizowane jest największe w Polsce składowisko węgla (41 ha). Należy do państwowego Węglozbytu, powiązanego kapitałowo z inną państwową spółką - Węglokoksem. Na stronie internetowej spółki czytamy, że jest ona autoryzowanym sprzedawcą PGG S.A. oraz Tauron Wydobycie S.A.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak kupić węgiel w Polsce?
Gdy pociągi przywożą kolejną partię opału, na drodze prowadzącej do składu ustawia się sznur samochodów. Ostatnio nagranie z tego miejsca opublikował lokalny serwis wlkp24.info. Wskazał jednocześnie, że węglowe szaleństwo rozpoczęło się tutaj już w maju. Powód? Ceny w ostrowskim Węglozbycie są znacznie niższe niż u pośredników. Wiele osób decyduje się więc pokonać nawet sto kilometrów, żeby zdobyć tańszy opał.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda tam sytuacja na początku sezonu grzewczego, gdy temperatury na zewnątrz wyraźnie spadają, a w domach zaczyna się robić zimno. Gdy jechaliśmy na miejsce, temperatura oscylowała w okolicach 10 stopni Celsjusza, siąpił deszcz, a z kominów okolicznych domów nieśmiało wydobywały się pierwsze tej jesieni kłęby dymu. To znak, że według Polaków przyszedł czas na uruchomienie swoich pieców.
Ostrowskie składowisko powstało w latach 60. XX wieku. Obok znajduje się ogromna baza paliwowa PKN Orlen.
Ludzie czekają na węgiel. Mają dość
Dojeżdżamy i już w połowie drogi prowadzącej do składu widzimy ustawione wzdłuż jezdni samochody.
Na miejscu spotykamy sporą grupę ludzi, co chwilę docierają kolejne osoby, próbując dowiedzieć się od osoby pilnującej kolejki (powstała społeczna lista), czy tego dnia uda im się dostać węgiel. Przed bramą wjazdową zamontowany jest duży ekran, z którego można dowiedzieć się, w jakiej cenie sprzedawany jest opał (1924,95 zł za tonę węgla), że sprzedaż dla odbiorców indywidualnych (gospodarstwa domowe) prowadzona jest tylko do godz. 15 i że każdy może kupić maksymalnie trzy tony.
Węgiel na składzie jest, o czym świadczą wyjeżdżające co jakiś czas przyczepki wypełnione surowcem. Od dłuższego czasu brakuje jednak ekogroszku. Rozmawiamy z Anną (wszystkie imiona w tekście zmienione), która mówi, że od miesiąca nie było żadnej dostawy tego opału. - Mam dość czekania, więc kupię normalny węgiel i będę kruszyć. Jeszcze nie wiem jak, ale nie mam innego wyjścia. Nie stać mnie, żeby kupić u pośrednika po prawie cztery tysiące za tonę. Tutaj można dostać taniej - mówi.
Inna kobieta tłumaczy, że jeśli już ekogroszek się pojawi, to w ograniczonych ilościach i od razu się rozchodzi. - Ja czekam już od miesiąca i nic. Przyjeżdżam codziennie o godz. 6 rano, odczytywana jest lista i zostają tylko te osoby, które mają szansę coś dostać. Reszta jedzie do domu, bo nie ma sensu czekać. Tutaj ekogroszek jest po ok. dwa tysiące zł. Muszę więc czekać, bo na nic innego mnie nie stać - podkreśla.
Paweł prowadzi listę kolejkową. Nie jest pracownikiem Węglozbytu. Jak nam mówi, robi to społecznie, chce pomóc i nie dostaje za to pieniędzy. Pokazuje nam gruby, zmoczony kroplami deszczu zeszyt, niemal cały wypełniony nazwiskami ludzi, którzy zapisali się na opał. - Teraz mam ponad dwa tysiące osób na liście. Skreśliłem ok. 400 nazwisk. Ile to wszystko jeszcze potrwa? Żeby to, co mam, się rozładowało, to pewnie z miesiąc minie, a cały czas przychodzą kolejni i się zapisują. Ludzie przyjeżdżają tutaj z całego regionu. Niektórzy nawet po 100 kilometrów, bo nie stać ich na droższy węgiel - podkreśla.
Policja interweniuje
Do rozmowy dołącza Teresa. - Szkoda naszego zdrowia, wszyscy tutaj są przeziębieni, sfrustrowani, zmęczeni. Ile można tak stać? Byłam zapisana na jednej liście, przyjechałam później, była kolejna lista. Wpisałam się na drugą, przyjeżdżam i znowu jest nowa lista. Kolejnej już nie odpuszczę - żali się.
- Mój mąż spędził tutaj wczoraj cały boży dzień i pilnował listy. I tak pilnujemy na zmianę. Są awantury, przyjeżdża policja i zamiast jakoś pomóc, to chcieli dawać mandaty za złe parkowanie. My już powoli tracimy nadzieję. To festiwal absurdu. Muszę tutaj stać, bo w innych miejscach jest dla mnie za drogo. Przecież ja nie zarabiam w ciągu miesiąca nawet na tonę. To jakiś żart - dodaje Teresa.
Okazuje się, że w ostatnim miesiącu policja była na miejscu dziewięć razy. Jak poinformowała nas mł. asp. Małgorzata Michaś z ostrowskiej policji, interwencje dotyczyły głównie nieprawidłowo zaparkowanych pojazdów. Potwierdziła również, że na miejscu dochodzi czasami do awantur. - Policjanci po otrzymaniu zgłoszenia przyjechali we wskazane miejsce i w związku z nieprawidłowym parkowaniem osoby zostały pouczone - wyjaśniła. Upomniane zostały również osoby awanturujące się.
Czekający na węgiel nie dziwią się, że czasami niektórym puszczą nerwy. - Pojawiam się tutaj od trzech tygodni. To jakaś masakra. Wzięliśmy z żoną urlopy i tak je spędzamy. Taki właśnie dostaliśmy prezent od rządu, wczasy w kolejce po węgiel - kwituje Artur. - Zostało nam węgla na jeden lub dwa dni. Nie wiem, co będzie potem, chyba w swetry i kurtki trzeba będzie zainwestować - żartuje ponuro Sylwia.
Ludzie narzekają również na to, jak zorganizowana jest kolejka. - To jest przecież państwowa firma. Tutaj wszystko powinno być inaczej zorganizowane. Brakuje choćby toalety. W XXI wieku. To śmiechu warte. Czy nie można by zrobić tak, żeby dzwonili do osób, których kolej akurat przychodzi? Wtedy każdy by sobie przyjechał i odebrał. A tak musiał powstać komitet społeczny i sami pilnujemy kolejki - mówią nam zgodnie oczekujący.
Kto za to odpowiada?
Na pytanie, kto jest odpowiedzialny za całą sytuację, odpowiadają wzruszeniem ramion i rozgoryczeniem na twarzy. - Proszę pana, to przecież oczywiste. Panowie Morawiecki i Kaczyński powinni tutaj przyjechać i zobaczyć, do czego doprowadzili. Codziennie o godz. 6 rano stoi tutaj kilkaset osób. Oni tam w Warszawie ciągle obiecują, że węgiel będzie dla każdego, a my tu czekamy od tygodni i nic. Niech przyjadą i zobaczą. Tu często stoją starsi ludzie, schorowani. Jeszcze tego im na starość trzeba? Za komuny staliśmy za pralkami, teraz za węglem. Niech przyjadą i zobaczą, jak nam się "dobrze" żyje - słyszymy.
Zaproponowane przez rząd dopłaty do opału są tutaj traktowane, łagodząc maksymalnie to, co usłyszeliśmy, z dużym przymrużeniem oka. - To jest śmiechu warte. Na co to wystarczy, jeśli zarabiamy tyle, że ledwo mamy do końca miesiąca? - pytają ludzie.
Piotr mówi, że jego żona po 37 latach pracy ma ok. 1500 zł emerytury. - Jej dwie emerytury to jedna tona węgla. Te dopłaty to śmiech na sali. Z czego my mamy żyć, jak wszystko tak drożeje? - pyta.
Węgiel na limicie
Z pytaniami o sytuację przed ostrowskim składem zwróciliśmy się zarówno do Węglozbytu, a także do właściciela spółki - Węglokoksu.
Zapytaliśmy, ile opału, jakiego rodzaju i pochodzenia, trafiło w ostatnim czasie do składu, czy jest szansa, że problem z ekogroszkiem w najbliższym czasie zostanie rozwiązany, czy istnieje możliwość lepszego zorganizowania kolejki i czy spółka może zagwarantować, że każdy chętny nabędzie w Węglozbycie w Ostrowie Wlkp. w najbliższym czasie (jeśli tak, to do kiedy) opał na zimę.
Do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi.
Spada wydobycie węgla
Tymczasem Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla, powołując się na dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), zwraca uwagę, że wydobycie węgla w Polsce spadło rok do roku o 0,9 proc. Z kolei z danych opublikowanych przez Agencję Rozwoju Przemysłu wynika, że w lipcu wyprodukowano najmniej węgla w całym bieżącym roku.
Wielkość produkcji w lipcu wyniosła niespełna 4 mln ton węgla kamiennego wobec ponad 4,3 mln ton w lipcu 2021 r. To spadek o niemal 7 proc. W porównaniu do czerwca bieżącego roku, w którym wyprodukowano niemal 4,4 mln ton, spadek produkcji lipcowej wynosi ponad 9 proc. W ujęciu rocznym spadła również sprzedaż węgla o około 0,5 mln ton - czytamy.
Izba dodaje, że drastycznie spadł poziom zapasów węgla na zwałach. "W lipcu 2021 r. na zwałach leżało ponad 4,9 mln ton węgla, a pod koniec lipca bieżącego roku stan ten wynosił ok. 1,2 mln ton. To spadek o ponad 75 proc." - podkreśla.
Zwraca też uwagę, że sytuacja na składach węgla jest fatalna, firmy handlujące węglem są niemal zupełnie odcięte od surowca krajowego, a importowany węgiel jest horrendalnie drogi. "Przyczyną takiego stanu rzeczy jest wprowadzone zupełnie bez przygotowania embargo na węgiel rosyjski, które - choć z moralnego punktu widzenia bardzo słuszne - wprowadzone w tak szybkim tempie spowodowało więcej złego niż dobrego" - podano.
IGSPW zwraca uwagę, że embargo uderzyło bardzo mocno w rynek węgla w Polsce, windując jego ceny do astronomicznych poziomów, skazując setki polskich firm na widmo zamknięcia, a miliony Polaków na ogromny wzrost kosztów ogrzewania.
Grozi nam także ogromne ryzyko niedoborów węgla w zimie, a dane przedstawione przez GUS i ARP nie napawają optymizmem. Wydobycie, które miało wzrosnąć i być ratunkiem, nagle drastycznie spadło. Nie dziwi nas jednak taki stan rzeczy, gdyż zwiększenie wydobycia w czasie kilku miesięcy nie jest po prostu możliwe. To bardzo kosztowny, złożony i czasochłonny proces, na który potrzeba nie tylko ogromnych nakładów inwestycyjnych, ale także czasu przynajmniej kilkunastu miesięcy - czytamy.
Zdaniem Izby import węgla drogą morską rozwiązał tylko część problemów, z jakimi musimy się zmierzyć. "Szacujemy, że mimo działań podjętych przez rząd do końca tego roku zabraknie nam i tak ok. 4-6 mln ton węgla, z czego ok. 2,5 mln w samym sektorze opałowym" - alarmuje Izba.
Kaczyński radzi
Anna Moskwa, szefowa Ministerstwa Klimatu i Środowiska, pytana w Radiu ZET o dostępność węgla, zapewniła, że węgla, gazu, pelletu i prądu nie zabraknie. - Trzeba się tylko uzbroić w cierpliwość, bo ten węgiel sukcesywnie będzie się pojawiał - powiedziała.
Zwróciła też uwagę, że węgiel z importu jest droższy, ale jak zaznaczyła, im go będzie więcej, tym bardziej jego ceny będą spadały.
Rozumiemy, że każdy chce się zaopatrzyć w polski, tańszy węgiel, ale nie ma takiej możliwości, żeby zaopatrzyć się w niego z zapasem. Kupić już we wrześniu na całą zimę albo na dwie. Za chwilę ten sezon grzewczy się zacznie, a tam, gdzie temperatury spadły, już się zaczął, ale zachęcamy, żeby się wstrzymać z dużymi zakupami węgla, bo węgiel z wydobycia konsekwentnie trafia na rynek - mówiła Anna Moskwa.
Jak dodała, ceny węgla wraz z jego większą dostępnością będą spadać i nastąpi to za kilka miesięcy, raczej na przełomie roku. Według Moskwy, cena węgla na dziś w umowach to średnio 2,1 tys. zł netto. - W takiej cenie węgiel trafia na składy, dodać trzeba jeszcze podatek i racjonalną marżę składów - dodała.
Do problemów z zakupem węgla odniósł się również w Siedlcach prezes PiS Jarosław Kaczyński. Do osób, które chcą kupić węgiel, zaapelował, żeby po pierwsze się nie niepokoiły i jeżeli ktoś potrzebuje "trzech ton węgla, to niech kupi 1,5, bo później będzie miał gwarancję, że kupi kolejne 1,5 tony".
Stojąca przed składem węgla w Ostrowie Wielkopolskim Marta ze łzami w oczach mówi, że latem uwierzyła zapewnieniom rządzących, iż węgiel będzie i żeby nie kupować go w panice. - Teraz czekam tutaj na zimnie i moknę. A moje dzieci zaczynają marznąć w domu. Nie mam już praktycznie żadnych zapasów. Czym ma ogrzać dom i zapewnić dzieciom normalne warunki? To zwykłe upodlenie ludzi. Inaczej tego nie da się nazwać - stwierdza.
Aktualizacja
Po publikacji reportażu Grupa Węglokoks poinformowała, że na składowisku w Ostrowie Wielkopolskim rozpoczyna sprzedaż węgla z importu. Zapewnia, że to surowiec jakości premium. Cena brutto tony węgla z importu ma nie przekraczać 2900 zł brutto. Firma zapowiedziała też, że spróbuje rozładować kolejki poprzez zakup lepszych maszyn do ważenia i dystrybucji węgla.
Mateusz Gąsiorowski, wydawca i dziennikarz money.pl