W materiale Anny Dąbrowskiej i Violetty Krasnowskiej czytamy, że PiS nie czeka na oficjalne rozpoczęcie kampanii wyborczej, w kraju coraz częściej pojawiają się politycy, którzy afiszują się z pokaźnymi czekami, które wręczane są "na słowo i na kredyt".
Zabrał 1000 zł, daje 700
Związek Miast Polskich wyliczył, że w ciągu dekady po wprowadzeniu reform podatkowych, wpływy do samorządów zmniejszą się o 112,5 mld złotych. W zamian władza oferuje nowe subwencje, których w ciągu 10 lat dadzą 47,6 mld złotych. W tym roku w ramach Programu Inwestycji Strategicznych (w skrócie PIS, który to wymowny skrót jest umieszczany na wspomnianych czekach), rozdał łącznie 58,6 mld złotych.
Sprawę dla gazety komentuje profesor Paweł Swianiewicz, ekspert od finansów samorządowych.
– To lokalne społeczności mają prawo określać, na jakie cele chcą wydawać pieniądze i dlatego powinien być utrzymany stały i jasny system finansowania samorządu, niezależny od kaprysów rządu – ocenia Paweł Swianiewicz. – Te specjalne fundusze działają teraz na takiej zasadzie, jakby ktoś zabierał nam z portfela tysiąc złotych, potem oddawał 700 zł, oczekując za to wdzięczności i jeszcze mówiąc, na co mamy te pieniądze wydać – podaje.
Kaczyński pewny swego. "Nie wywrócimy się na zimie"
Dobry PR na sport i OSP
Dla działaczy PiS dobrym pomysłem jest wsparcie inicjatyw sportowych lub straży pożarnej.
– Wiadomo, że przy sporcie można ocieplić swój wizerunek i dostać w wyborach wdzięczność kibiców. Niektórzy posłowie w regionie denerwują się, że Sobol czy Poręba nie dzielą się z nimi takimi możliwościami, nie zapraszają na te konferencje prasowe, kiedy ogłaszają dofinansowanie – mówi działacz samorządowy PiS z Podkarpacia w rozmowie z "Polityką".
Potencjał ocieplania wizerunku władza widzi również w obdarowywaniu strażaków. Posłowie pojawiają się przy wypadkach, pożarach czy skutkach nawałnic.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– OSP to wielki ruch społeczny, a PiS, centralizując przyznawanie pieniędzy, chce go politycznie wykorzystać i to do granic absurdu. Mieliśmy już w wyborach walkę o wozy za największą frekwencję. Okazuje się też, że wiele z tych pojazdów trafia nie tam, gdzie ludzie ich potrzebują, gdzie jest wiele wyjazdów do akcji, ale do tych gmin, w których posłowie PiS chcą zaistnieć czy zrobić prezent swoim wyborcom – mówi dla gazety Waldemar Pawlak, prezes Zarządu Głównego Związku OSP RP.
"Dziś czeki lecą z nieba jak konfetti, bo PiS myśli przede wszystkim o tym, by nie przegrać kolejnych wyborów. A z czego się te czeki kiedyś pokryje – kolejnym długiem, wzrostem podatków albo cięciem innych wydatków? O tym władza pomyśli kiedy indziej, o ile w ogóle", podają autorki artykułu.