Czesi upodobali sobie Polskę na letnie wyjazdy. Przyznają to eksperci i przedstawiciele czeskich biur podróży, którzy tegoroczne wakacje nazywają wręcz przełomowymi pod tym względem.
Wakacje nad Bałtykiem to "wielki hit" wśród Czechów - informowała niedawno "Gazeta Wyborcza". "Polska staje się dla Czechów nową Chorwacją" - cytowała czeskiego "Forbesa".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po raz pierwszy widzimy, że Polska jest jednym z najpopularniejszych kierunków wakacyjnych dla Czechów. W porównaniu rok do roku sprzedaż wycieczek do Polski wzrosła o 50 proc. - powiedział w rozmowie z magazynem "Forbes" Ladislav Veselý, dyrektor serwisu Slevomat, oferującego zakup wycieczek.
Wzrost zainteresowania o 158 proc. od stycznia odnotował również portal Dovolená.cz. - Klienci decydują się głównie na zakwaterowanie z częściowym lub pełnym wyżywieniem, które łączą z transportem na własną rękę - wyjaśnia przedstawicielka portalu Alexandra Janoušek-Kostřicová.
Coraz popularniejsze wśród naszych sąsiadów stają się wycieczki objazdowe oraz urlopy nad Bałtykiem. - Ludzie mogą łączyć kilka aktywności w tym samym czasie, dlatego też pod tym względem Polska rośnie w siłę - komentuje cytowany przez "Forbesa" Jan Bezděk, rzecznik biura podróży Fischer.
Oprócz polskiego morza nasi południowi sąsiedzi chętnie kierują się też na Dolny Śląsk i w Tatry.
Co przyciąga Czechów do Polski? Ceny
Dane statystyczne z pierwszego kwartału pokazują, że prawie dwukrotnie więcej Czechów przyjechało do Polski, niż w rekordowym, przedpandemicznym 2019 r. Tendencja ta utrzymuje się. Spodziewamy się wielu turystów z Czech szczególnie nad Bałtykiem - mówi w rozmowie z money.pl wiceminister sportu i turystyki Andrzej Gut-Mostowy.
Jak przekonuje, dzięki utworzeniu przedstawicielstwa Polskiej Organizacji Turystycznej w Pradze, polski rząd wie "jakie są podstawowe przyczyny dynamicznego wzrostu liczby turystów czeskich na rynku polskim, jakie są preferencje" i może dopasować ofertę turystyczną.
Według wiceszefa resortu sportu i turystyki Czesi wybierają Polskę z powodu cen. - U nas usługi turystyczne są istotnie tańsze niż na rynku czeskim - przekonuje Gut-Mostowy.
Rzeczywiście, czeska korona w ostatnim czasie znacząco umocniła się wobec złotego, dzięki czemu zakupy w Polsce są dla Czechów najtańsze od lat. Do wizyt nad Wisłą zachęca również zerowy VAT na niektóre produkty spożywcze. Zgodnie z obecnym kursem 1 zł to w przeliczeniu nieco ponad 5 koron i 30 halerzy.
Portal Seznam Sprawy zwraca uwagę, że mocna korona obniża konkurencyjność krajowych producentów. Zmagają się oni nie tylko z rosnącymi cenami produkcji, związanymi głównie z cenami energii, ale też z silną konkurencją ze strony polskich firm, których towary są tańsze. To główny powód, dla którego wielu Czechów regularnie robi zakupy po polskiej stronie granicy.
Z Gdańska do Czech autostradą
- Drugim czynnikiem jest krótszy czas podróżowania, czyli dobra infrastruktura drogowa poprzez autostrady czy drogi szybkiego ruchu. Dzięki niej przemieszanie się po Polsce i nad Bałtyk jest dużo szybsze - twierdzi wiceminister Gut-Mostowy. W maju tego roku do użytku oddany został ostatni odcinek autostrady A1 między Piotrkowem Trybunalskim a Kamieńskiem. Tym samym z czeskiej granicy nad Bałtyk można dotrzeć drogą szybkiego ruchu.
Trzeci czynnik ma już podłoże psychologiczno-społeczne i jest uniwersalny dla krajów Europy Środkowej. Nasze wsparcie dla Ukrainy powoduje wzrost zainteresowania i sympatii w stosunku do Polski i do Polaków, a to przekłada się na fakt, że wiele narodów chce odwiedzić nasz kraj i poznać naszych gościnnych obywateli - uważa Gut-Mostowy.
Dodaje jeszcze argument dotyczący euro. - Przy odzwierciedleniu cen w całej gospodarce w mojej ocenie Polska zyskuje na tym, że nie jest w strefie euro. Ceny w Polsce są na niższym poziomie niż w wielu krajach Unii - ocenia wiceszef MSiT.
Euro odstrasza turystów? Niekoniecznie
- Jeśli chodzi o Czechów, wzrost turystów rzeczywiście jest bardzo duży i wynosi ponad 90 proc., ale z innych krajów sąsiednich, typu Litwa, Łotwa i Słowacja, które są w strefie euro, także obserwujemy duży wzrost napływu turystów na poziomie 40-50 proc. I oni jako podstawowy czynnik decyzji przyjazdu do Polski wskazują atrakcyjność, także cenową, oferty turystycznej - dodaje Gut-Mostowy.
Jednak zależność między wprowadzeniem euro a poziomem cen nie jest tak jednoznaczna, jak twierdzi wiceminister.
Dowodzi temu przykład Chorwacji, która 1 stycznia 2023 r. została 20. członkiem strefy euro. Na początku lutego poznaliśmy pierwsze oficjalne dane o inflacji po wprowadzeniu euro w tym kraju. Wskaźnik wyniósł 12,7 proc. rok do roku wobec 13,1 proc. w grudniu, a jeśli chodzi o wzrost cen miesiąc do miesiąca, nie było żadnej zmiany.
- Gdyby ceny w Chorwacji przyspieszyły, to też nie byłoby to powodem do stwierdzania, że to wina wprowadzenia euro - podkreśla w rozmowie z money.pl Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Jak wskazuje, w krajach, w których wprowadzono euro, nie odnotowano wzrostu cen z tego powodu. Dlatego nie powinno dziwić, jeśli w porównaniu z grudniem ceny nie wzrosły także w Chorwacji. Zdaniem eksperta takie pojedynczo wybrane dane nie powinny być brane pod uwagę w dyskusji na temat tego, czy warto wprowadzić euro w Polsce, czy nie.
- W przypadku wprowadzenia nowej waluty mogą wystąpić tymczasowe wahania cen, szczególnie w przypadku wybranych produktów. W 2002 r. obserwowano głośny tzw. efekt cappuccino, gdy włoskie media pisały, że wzrosła cena kawy w restauracjach. Ten efekt może wystąpić, ale też nie musi. Nie wiadomo też, w jakim stopniu jest on tylko iluzoryczny - stwierdza Kozłowski.
Zgodnie z danymi GUS, od stycznia do marca z obiektów turystycznych w Polsce skorzystało 7 mln turystów - 18,1 proc. więcej w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. 1,3 mln z nich to podróżni z zagranicy. Na dane za kolejny kwartał trzeba jeszcze poczekać.
Paweł Gospodarczyk, Krystian Rosiński, dziennikarze money.pl