Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Paweł Gospodarczyk,Krystian Rosiński
|
aktualizacja

Czesi zjeżdżają do nas na wakacje. Powód może zdziwić Polaków

251
Podziel się:

W te wakacje Polska stała się wyjątkowo atrakcyjnym celem podróży dla obywateli kilku krajów sąsiedzkich. Urlop nad naszym Bałtykiem coraz chętniej spędzają Niemcy czy Litwini, jednak nie mówi się o nich aż tyle, co o Czechach. Nad polskie morze i w góry przyciągają ich nie tylko ceny.

Czesi zjeżdżają do nas na wakacje. Powód może zdziwić Polaków
Coraz więcej Czechów decyduje się na wakacje w Polsce (East News, Google Maps, Tomasz Jastrzebowski)

Czesi upodobali sobie Polskę na letnie wyjazdy. Przyznają to eksperci i przedstawiciele czeskich biur podróży, którzy tegoroczne wakacje nazywają wręcz przełomowymi pod tym względem.

Wakacje nad Bałtykiem to "wielki hit" wśród Czechów - informowała niedawno "Gazeta Wyborcza". "Polska staje się dla Czechów nową Chorwacją" - cytowała czeskiego "Forbesa".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Greenpact - rozmowa z Filipem Bittnerem
Po raz pierwszy widzimy, że Polska jest jednym z najpopularniejszych kierunków wakacyjnych dla Czechów. W porównaniu rok do roku sprzedaż wycieczek do Polski wzrosła o 50 proc. - powiedział w rozmowie z magazynem "Forbes" Ladislav Veselý, dyrektor serwisu Slevomat, oferującego zakup wycieczek.

Wzrost zainteresowania o 158 proc. od stycznia odnotował również portal Dovolená.cz. - Klienci decydują się głównie na zakwaterowanie z częściowym lub pełnym wyżywieniem, które łączą z transportem na własną rękę - wyjaśnia przedstawicielka portalu Alexandra Janoušek-Kostřicová.

Coraz popularniejsze wśród naszych sąsiadów stają się wycieczki objazdowe oraz urlopy nad Bałtykiem. - Ludzie mogą łączyć kilka aktywności w tym samym czasie, dlatego też pod tym względem Polska rośnie w siłę - komentuje cytowany przez "Forbesa" Jan Bezděk, rzecznik biura podróży Fischer.

Oprócz polskiego morza nasi południowi sąsiedzi chętnie kierują się też na Dolny Śląsk i w Tatry.

Co przyciąga Czechów do Polski? Ceny

Dane statystyczne z pierwszego kwartału pokazują, że prawie dwukrotnie więcej Czechów przyjechało do Polski, niż w rekordowym, przedpandemicznym 2019 r. Tendencja ta utrzymuje się. Spodziewamy się wielu turystów z Czech szczególnie nad Bałtykiem - mówi w rozmowie z money.pl wiceminister sportu i turystyki Andrzej Gut-Mostowy.

Jak przekonuje, dzięki utworzeniu przedstawicielstwa Polskiej Organizacji Turystycznej w Pradze, polski rząd wie "jakie są podstawowe przyczyny dynamicznego wzrostu liczby turystów czeskich na rynku polskim, jakie są preferencje" i może dopasować ofertę turystyczną.

Według wiceszefa resortu sportu i turystyki Czesi wybierają Polskę z powodu cen. - U nas usługi turystyczne są istotnie tańsze niż na rynku czeskim - przekonuje Gut-Mostowy.

Rzeczywiście, czeska korona w ostatnim czasie znacząco umocniła się wobec złotego, dzięki czemu zakupy w Polsce są dla Czechów najtańsze od lat. Do wizyt nad Wisłą zachęca również zerowy VAT na niektóre produkty spożywcze. Zgodnie z obecnym kursem 1 zł to w przeliczeniu nieco ponad 5 koron i 30 halerzy.

Portal Seznam Sprawy zwraca uwagę, że mocna korona obniża konkurencyjność krajowych producentów. Zmagają się oni nie tylko z rosnącymi cenami produkcji, związanymi głównie z cenami energii, ale też z silną konkurencją ze strony polskich firm, których towary są tańsze. To główny powód, dla którego wielu Czechów regularnie robi zakupy po polskiej stronie granicy.

Z Gdańska do Czech autostradą

- Drugim czynnikiem jest krótszy czas podróżowania, czyli dobra infrastruktura drogowa poprzez autostrady czy drogi szybkiego ruchu. Dzięki niej przemieszanie się po Polsce i nad Bałtyk jest dużo szybsze - twierdzi wiceminister Gut-Mostowy. W maju tego roku do użytku oddany został ostatni odcinek autostrady A1 między Piotrkowem Trybunalskim a Kamieńskiem. Tym samym z czeskiej granicy nad Bałtyk można dotrzeć drogą szybkiego ruchu.

Trzeci czynnik ma już podłoże psychologiczno-społeczne i jest uniwersalny dla krajów Europy Środkowej. Nasze wsparcie dla Ukrainy powoduje wzrost zainteresowania i sympatii w stosunku do Polski i do Polaków, a to przekłada się na fakt, że wiele narodów chce odwiedzić nasz kraj i poznać naszych gościnnych obywateli - uważa Gut-Mostowy.

Dodaje jeszcze argument dotyczący euro. - Przy odzwierciedleniu cen w całej gospodarce w mojej ocenie Polska zyskuje na tym, że nie jest w strefie euro. Ceny w Polsce są na niższym poziomie niż w wielu krajach Unii - ocenia wiceszef MSiT.

Euro odstrasza turystów? Niekoniecznie

- Jeśli chodzi o Czechów, wzrost turystów rzeczywiście jest bardzo duży i wynosi ponad 90 proc., ale z innych krajów sąsiednich, typu Litwa, Łotwa i Słowacja, które są w strefie euro, także obserwujemy duży wzrost napływu turystów na poziomie 40-50 proc. I oni jako podstawowy czynnik decyzji przyjazdu do Polski wskazują atrakcyjność, także cenową, oferty turystycznej - dodaje Gut-Mostowy.

Jednak zależność między wprowadzeniem euro a poziomem cen nie jest tak jednoznaczna, jak twierdzi wiceminister.

Dowodzi temu przykład Chorwacji, która 1 stycznia 2023 r. została 20. członkiem strefy euro. Na początku lutego poznaliśmy pierwsze oficjalne dane o inflacji po wprowadzeniu euro w tym kraju. Wskaźnik wyniósł 12,7 proc. rok do roku wobec 13,1 proc. w grudniu, a jeśli chodzi o wzrost cen miesiąc do miesiąca, nie było żadnej zmiany.

- Gdyby ceny w Chorwacji przyspieszyły, to też nie byłoby to powodem do stwierdzania, że to wina wprowadzenia euro - podkreśla w rozmowie z money.pl Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Jak wskazuje, w krajach, w których wprowadzono euro, nie odnotowano wzrostu cen z tego powodu. Dlatego nie powinno dziwić, jeśli w porównaniu z grudniem ceny nie wzrosły także w Chorwacji. Zdaniem eksperta takie pojedynczo wybrane dane nie powinny być brane pod uwagę w dyskusji na temat tego, czy warto wprowadzić euro w Polsce, czy nie.

- W przypadku wprowadzenia nowej waluty mogą wystąpić tymczasowe wahania cen, szczególnie w przypadku wybranych produktów. W 2002 r. obserwowano głośny tzw. efekt cappuccino, gdy włoskie media pisały, że wzrosła cena kawy w restauracjach. Ten efekt może wystąpić, ale też nie musi. Nie wiadomo też, w jakim stopniu jest on tylko iluzoryczny - stwierdza Kozłowski.

Zgodnie z danymi GUS, od stycznia do marca z obiektów turystycznych w Polsce skorzystało 7 mln turystów - 18,1 proc. więcej w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. 1,3 mln z nich to podróżni z zagranicy. Na dane za kolejny kwartał trzeba jeszcze poczekać.

Paweł Gospodarczyk, Krystian Rosiński, dziennikarze money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
turystyka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(251)
WYRÓŻNIONE
góral
rok temu
na południu Europu w lipcu jest zbyt gorąco, kto był ten nie wraca, zwłaszcza z dziećmi. Nad Bałtykiem temp powietrze 24-28C, woda ok 22C, no i jest ładniej, a nie spalonym szutrze, ewentualnie ostrej skale. w Chorwacji piaszczystej plaży nie ma, chyba, że mocno płatna. Oczywiście woda jest cieplejsza, bardziej słona, egzotyczna -brud ten sam.
JAREK
rok temu
Powód jest taki że oni nie mają morza, a my mamy, jakie jest takie jest ale jest. Nie wszyscy wiedzą ale Czechosłowacja mimo że nie miała dostępu do morza za czasów demoludów miała swą Marynarkę Handlową. Mieli wydzielone miejsca w polskich portach a towary transportowali przez Polskę!
Marek
rok temu
Po prostu jadą, by ogarnąć sobie drogę do Kralovca na przyszłość. I dobrze :)
NAJNOWSZE KOMENTARZE (251)
Adam N 1973
rok temu
Rtęciowy Donio chciał wprowadzić u nas euro. Obiecywał że dzięki euro staniemy się drugą Irlandią. 🤣🤣 Gdybyśmy mieli euro, stalibyśmy się drugą Grecją!!! Na szczęście on nie spełnia obietnic w przeciwieństwie do PiS. Jeśli już, to na odwrót, jak z niepodnoszeniem wieku emerytalnego i podatków. W wyborach 2007 zakłamana PO obiecywała 3x15, czyli 15% VAT, 15% PIT i 15% CIT. Co zrobili gdy dostali władzę?? Podnieśli VAT na 23% i zlikwidowali większość ulg podatkowych!! Gdyby NADAL rządziła PO to inflację mielibyśmy najwyższą w Europie. Co najmniej 30%. Gaz i prąd 3 razy droższe. Nie byłoby Baltic Pipe. Paliwo byłoby u nas droższe niż w Niemczech, bo Orlen nie byłby już państwową firmą. Raty kredytów byłyby 4 razy większe niż są, bo stopy procentowe byłyby powyżej tej POwskiej inflacji. Bez pracy byłoby 5 mln osób, bo większość firm by upadła na skutek pandemii i nieustannych lockdownów które wprowadzałby rząd PO. Dług publiczny przekroczyłby 2 BILIONY złotych. A nasz PKB byłby o 30% mniejszy
Taka prawda
rok temu
Mieszkam na granicy z Czechami i powiem tak tu w sklepach blisko granicy jest więcej Czechów niż Polaków a kupują dosłownie wszystko
Loki
rok temu
Pewnie Czesi zarabiają o niebo lepiej niż Polacy i ich na to stać
bogu
rok temu
Przecież piszecie że w Polsce jest straszliwą drożyzna , więc rozumiem że Czesi lubią drożyznę.
Ojro
rok temu
Na YouTube jest ciekawy filmik porównujący gospodarki Szwecji i Finlandii, od czasu wejścia tej ostatniej do strefy euro. Kilkanaście minut suchych danych ekonomicznych. Polecam odnaleźć, obejrzeć i wnioski wyciągnąć samemu/samej.
...
Następna strona