Rada Polityki Pieniężnej, której przewodniczy prezes NBP Adam Glapiński, utrzymała w marcu stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Szósty miesiąc z rzędu. Stopa referencyjna wciąż wynosi 6,75 proc.
Gabriela Masłowska, członkini RPP i wieloletnia posłanka PiS, w rozmowie z PAP Biznes przyznała, że cykl podwyżek wciąż pozostaje otwarty. Zdaniem ekonomistki obniżki będą możliwe, gdy inflacja (18,4 proc. w lutym) spadnie do jednocyfrowej liczby. Według niej może to nastąpić wczesną jesienią. Jest jednak spore ryzyko, że zamiast obniżek stóp, wznowione zostaną podwyżki.
- Widzimy kilka głównych zagrożeń - wyjaśniła Masłowska. - Po pierwsze, chodzi o skutki agresji Rosji na Ukrainę i związane z tym zaburzenia w sektorze energetycznym oraz żywnościowym. Nie wiemy też, jak zareaguje gospodarka światowa i rynki surowcowe na zniesienie obostrzeń covidowych w Chinach. Istnieje prawdopodobieństwo, że zwiększy się aktywność w chińskiej gospodarce, co podbiłoby globalnie ceny surowców - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koniec drożyzny w Polsce? Za wcześnie na świętowanie
Ekonomistka przyznała, że wysokość inflacji będzie również zależała od tego, jak długo rząd utrzyma tzw. tarczy antyinflacyjne. W opinii Masłowskiej zakończenie programów pomocowych podbiłoby drożyznę.
- Czwarty czynnik ryzyka to decyzje Fed i EBC – zobaczymy, jak bardzo te banki centralne [amerykański i europejski - przyp. red.] będą chciały schłodzić swoje gospodarki, a tym samym obniżyć inflację. Wyższa globalnie inflacja przekładałaby się przez kanał importu i eksportu na inflację krajową. Ponieważ tak wiele potencjalnie proinflacyjnych czynników pochodzi z zewnątrz, Rada nie zdecydowała się na zakończenie cyklu podwyżek stóp - powiedziała członkini RPP.
W ocenie Masłowskiej cykl obniżek stóp mógłby się zaczynać od bardzo małych ruchów, prawdopodobnie po 25 p.p., a dopiero na pewnym etapie mógłby się zwiększać do 50 p.p. i być może więcej.
- Należy zaczynać od bardzo małych zmian, żeby gospodarka miała czas dostosować się do zmian parametrów polityki pieniężnej, żeby nie spowodować zaburzeń. W tym względzie potrzeba elastyczności, ale też rozwagi - zaznaczyła członkini RPP.
Oto dlaczego inflacja w Polsce ma maleć
Ekonomistka wymieniła zagrożenia, których materializacja może spotęgować inflację w Polsce, ale też wskazała na czynniki dezinflacyjne, czyli takie, które mają w najbliższych miesiącach obniżyć wzrost drożyzny.
- Obniżają się ceny surowców energetycznych, zwłaszcza ceny gazu, które spadają do poziomów sprzed okresu pandemii, a to był główny czynnik wzrostu cen w gospodarce. Spadają też globalnie ceny żywności. Poprawie ulegają łańcuchy dostaw, pozrywane w warunkach pandemii, które poprzez opóźnienia czasów dostaw oddziaływały proinflacyjnie - wymieniła Masłowska.
Co z ratami kredytów? Są dwie dobre wiadomości
Członkini RPP wskazała też na słabnący popyt w krajowej gospodarce. - To zdejmuje presję na wzrost cen. Na osłabienie popytu wpływa wiele czynników, ale przede wszystkim wynika to z obniżenia dochodów realnych spowodowanych wysoką inflacją, co zmniejsza dochód rozporządzalny gospodarstw domowych - powiedziała Masłowska.
Ale przyznała do tego, że "wszystkie wyżej wymienione czynniki osłabiają wzrost gospodarczy, co przekłada się na mniejszą presję na wzrost cen".
Projekcja NBP dotycząca inflacji w najbliższych trzech latach
Centralna ścieżka marcowej projekcji NBP zakłada, że inflacja CPI w 2023 r. wyniesie 11,9 proc., w 2024 r. znajdzie się na poziomie 5,7 proc., a w 2025 r. wyniesie 3,5 proc.
Centralna ścieżka projekcji NBP zakłada inflację bazową (z wyłączeniem cen żywności i energii) w 2023 r. na poziomie 10,3 proc., w 2024 r. na poziomie 6,0 proc., a w 2025 r. na poziomie 3,7 proc.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.