– Jeżeli czterodniowy tydzień pracy miałby zostać wprowadzony skokowo i pojawi się wola polityczna, aby doszło do tego w ciągu roku czy dwóch, to jest to sytuacja, kiedy gospodarka nie tylko traci konkurencyjność, ale też może doprowadzić do zachwiania ciągłości pracy w wielu firmach. Na koniec dnia może przyczynić się do załamania się PKB naszego kraju – uważa Andrzej Kubisiak, ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Ale Polacy na ten pomysł się nie zamykają. Niedawne badanie przeprowadzone przez SW Research dla "Rzeczpospolitej" pokazało, że 46,5 proc. ankietowanych pozytywnie ocenia pomysły polityków dotyczące skrócenia czasu pracy. Natomiast 26,2 proc. badanych uważa, że nie trzeba wprowadzać zmian i norma powinna wynosić nadal osiem godzin dziennie przez pięć dni w tygodniu.
Czterodniowy tydzień pracy wkrótce w Sejmie
Temat czterodniowego tygodnia pracy wrócił do debaty publicznej po głośnej zapowiedzi Donalda Tuska. Lider Platformy Obywatelskiej jedynie napomknął o pilotażu takiego programu, nie przedstawiając jego ram ani założeń.
Posypały się komentarze, nie tylko negatywne. Adrian Zandberg z partii Razem przekonywał, że krótszy czas pracy to korzyść nie tylko dla pracowników, ale i dla całej gospodarki.
– Polska oparła swoją konkurencyjność na długich godzinach kiepsko wynagradzanej pracy. Musimy to zmienić — na gospodarkę w większym stopniu opartą na wiedzy, a nie na wyzysku. Proponujemy racjonalny, stopniowy plan skracania czasu pracy do 35 godzin tygodniowo – mówił w połowie lipca Zandberg podczas konferencji Lewicy w Legnicy.
We wpisie w mediach społecznościowych poseł zapowiedział również, że "już wkrótce" w Sejmie pojawi się projekt, który wprowadzi stopniowo dla wszystkich 35-godzinny czas pracy.
Trzy etapy krótszego tygodnia pracy
Pytanie, które pojawia się za każdym razem przy tym temacie, brzmi: czy to rozwiązanie jest w ogóle możliwe do wprowadzenia w Polsce i jak wpłynie na gospodarkę. Rozmawialiśmy na ten temat z zastępcą dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Andrzej Kubisiak wskazuje trzy kwestie, które należałoby zmienić lub poprawić, by móc wprowadzić krótszy czas pracy w Polsce.
– Podstawową kwestią jest rzetelna ewidencja czasu pracy. Jeśli ktoś wyrabia nadgodziny lub pracuje więcej niż te przeciętne 40 godzin, to powinien otrzymywać z tego tytułu wyższe wynagrodzenie lub zwrot w postaci dodatkowych dni wolnych. Jeśli tego nie zrobimy, to będziemy mieli fikcję krótszego czasu pracy – mówi Kubisiak.
Druga kwestia, na którą zwraca uwagę, to umożliwienie pracownikom pracy na część etatu i łączenie zatrudnienia nie tylko w jednej firmie.
Jeśli chcemy mówić o skracaniu tygodnia pracy, to zacznijmy od tego, żeby rynek i firmy były bardziej skłonne, aby odejść od takiego myślenia, że jeden wakat to jeden człowiek. Można zatrudniać na wakat jedną osobę lub nawet trzy osoby, jeśli są braki na rynku pracy i żeby zachęcać innych, aby łączyli pracę w dwóch miejscach. Jesteśmy pod tym kątem w ogonie Europy i nie widzę na razie radykalnych zmian w tym zakresie po stronie pracodawców – mówi ekspert PIE w rozmowie z money.pl.
Kolejną rzeczą, która jest jego zdaniem kluczowa, jest wzrost produktywności. Andrzej Kubisiak uważa, że gospodarkę powinniśmy stymulować w większym stopniu nowymi technologiami w zakresie automatyzacji czy sztucznej inteligencji, aby poprawić produktywność w tych sektorach gospodarki, które są zależne od roboczogodzin.
– Mówimy o przemyśle, rolnictwie, logistyce, budownictwie – to są największe branże polskiej gospodarki, zarówno pod kątem wielkości zatrudnienia, jak i wkładu do PKB – mówi zastępca dyrektora PIE.
Mniejsza produktywność to niższe wynagrodzenie
Jak przekonuje prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, skrócenie czasu pracy oznacza zmniejszenie produktywności, a zatem płace pracowników powinny się zmniejszyć o około 20 proc.
– Nie można przyjąć argumentu, że redukcja czasu pracy zostanie skompensowana wzrostem wydajności, bo po pierwsze: takich gwarancji nie ma, po drugie: nie zawsze są takie możliwości – tłumaczy profesor Jacek Męcina.
I dodaje, że doświadczenia francuskie z końca lat 80. ubiegłego wieku pokazały, że redukcja czasu pracy wcale nie była kompensowana wzrostem wydajności, a na przerzucanie kosztów takiego rozwiązania na pracodawców nie może być zgody. Bo prowadziłoby to do zmniejszenia konkurencyjności firm i kłopotów w całej gospodarce.
Przedstawiciel Konfederacji Lewiatan zwraca również uwagę na kwestie niedoboru wykwalifikowanej kadry. Jego zdaniem coraz trudniejsza sytuacja demograficzna pogłębi ten problem, a wprowadzenie krótszego tygodnia spowoduje większe problemy wśród przedsiębiorców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na podobną kwestię wskazuje Andrzej Kubisiak. Przypomina, że w krajach, które testują obecnie czterodniowy tydzień pracy, znacznie większy wkład do PKB mają tzw. białe kołnierzyki.
Nasza struktura gospodarki nie jest dobrze przygotowana pod skracanie tygodnia pracy, dlatego trzeba byłoby ją zmienić i przygotować. Inne kraje, które to testują, robią to w sytuacji, kiedy usługi mają dwukrotnie wyższy udział w PKB niż u nas, mowa też o usługach specjalistycznych, które są wysokomarżowe. To jest element, który musimy brać pod uwagę – mówi Andrzej Kubisiak.
Bogatych stać na czas wolny
Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez PKO BP, bogacenie się umożliwia ograniczenie liczby przepracowanych godzin i wzrost ilości czasu wolnego.
"Dane dla poszczególnych państw pokazują, że im 'bogatsze' jest dane państwo (miarą jest PKB per capita PPP), tym więcej czasu wolnego mają jego mieszkańcy. Można to tłumaczyć wieloma czynnikami. Z jednej strony, wyższa produktywność pracy umożliwia krótszy czas pracy, by osiągnąć oczekiwany poziom dochodu. Z drugiej strony, w zamożniejszych państwach obowiązuje bardziej przyjazne prawo pracy dla pracowników (np. krótszy czas pracy)" – czytamy w raporcie "Czas wolny" przygotowanym przez PKO BP.
Perspektywa co najmniej 10-letnia
Choć niektórzy politycy proponują wprowadzenie krótszego tygodnia pracy w najbliższym czasie, niektórzy ekonomiści są dużo ostrożniejsi i podkreślają, że nie możemy mówić o tak skokowym skróceniu czasu pracy.
– Moim zdaniem, aby można było mówić o skróceniu czasu pracy, musi minąć co najmniej dekada. Biorąc pod uwagę naszą strukturę gospodarki, możemy mówić nawet o perspektywie 20 lat – uważa Andrzej Kubisiak.
Ostrożnie do politycznych pomysłów odniósł się również prof. Jacek Męcina. – Warto jednak już dziś podjąć debatę i eksperymenty w zakresie ograniczania tygodnia pracy, czy potrzebnych do tego nakładów. Ale konieczny jest wyraźny sygnał, że zmiany nie podwyższą kosztów pracy i będą bezpieczne dla gospodarki – przekonywał w stanowisku opublikowanym na stronie internetowej Konfederacji Lewiatan.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl