Amerykańska sekretarz skarbu Janet Yellen w liście do Kongresu z 1 maja przekazała, że do przekroczenia limitu zadłużenia (ang. 'debt ceiling') może dojść w okolicach 1 czerwca 2023 r., czyli wcześniej, niż szacowano do tej pory.
Bankructwo USA będzie miało "surowe konsekwencje"
Co się stanie, jeśli USA nie uda się podnieść limitu? Eksperci są zgodni, że będziemy mieć do czynienia z trudnymi do przewidzenia konsekwencjami. Jednak skutki będą opłakane i zdestabilizują rynki finansowe na całym świecie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niewypłacalność USA mogłaby wiązać się m.in. z utratą wartości przez amerykańskie obligacje, zaliczane tradycyjnie do najbardziej bezpiecznych inwestycji na świecie. Równocześnie rząd USA, nie mogąc emitować nowego długu, musiałby prawdopodobnie zacząć drastycznie ciąć wydatki.
Amerykańska sekretarz skarbu Janet Yellen w liście do Kongresu ostrzegła, że jeśli nie zdąży on podnieść limitu, bankructwo USA będzie miało surowe konsekwencje, narażając Amerykanów na "poważne trudności, szkodząc naszej pozycji globalnego przywództwa i podając w wątpliwość naszą zdolność do obrony interesów bezpieczeństwa narodowego".
Partia Republikańska żąda cięć wydatków
W ubiegłym tygodniu Izba Reprezentantów, w której większość ma Partia Republikańska, przegłosowała ustawę zwiększającą limit, ale jednocześnie zawierającą ostre cięcia wydatków socjalnych. Ustawa nie ma szans na przejście w tym kształcie przez kontrolowany przez Partię Demokratyczną Senat, a wywodzący się z jej szeregów prezydent USA Joe Biden zapowiedział już weto.
Lider Republikanów w Izbie, spiker Kevin McCarthy, stwierdził, że ustawa jest próbą otwarcia negocjacji. Z kolei administracja Bidena stoi na stanowisku, że Kongres ma obowiązek podnieść limit, jak robił to m.in. podczas prezydentury Donalda Trumpa, gdy republikańskiej większości wzrost zadłużenia nie przeszkadzał.
Kongres w ostatnich latach podnosił limit regularnie
Jak przewiduje amerykańska konstytucja, to Kongres musi zatwierdzić każdą decyzję o zadłużeniu kraju. Od 1917 r. ta procedura jest uproszczona i polega na tym, że Kongres ustala limit, którego nie można przekroczyć, jeśli chodzi o emisję nowych papierów dłużnych.
Amerykański dług w ostatnich dekadach rośnie zdecydowanie szybciej, niż wcześniej, co sprawia, że limit trzeba podnosić raz na parę lat.
Często odbywa się to w bardzo dramatycznych okolicznościach. W 2011 r. doszło do wyjątkowego opóźnienia w podwyższeniu limitu zadłużenia, co spowodowało pierwsze w historii obniżenie ratingu USA, spadki na amerykańskich giełdach akcji i skokowy wzrost amerykańskich rentowności. To z kolei sprawiło, że Ameryka przez moment zadłużała się na gorszych warunkach, na czym amerykański budżet stracił miliardy dolarów.
To ryzykowne podejście zwykle prowadziło do zawirowań na rynkach
W 2023 r. może być podobnie. Jak podkreśla w komentarzu dla money.pl, Ben Laidler, strateg rynków globalnych w eToro, rynki finansowe są nastawione na niestabilny miesiąc z podzielonym Kongresem USA, który musi podnieść limit przed szacowanym terminem 1 czerwca, aby zapobiec bezprecedensowej niewypłacalności.
Jak wskazuje ekspert, historia pokazuje jednak, że porozumienie zostanie osiągnięte, ale dopiero w ostatnim możliwym momencie. Takie ryzykowne podejście zwykle prowadziło do zawirowań na rynkach. Laidler nie ma wątpliwości, że podobnie będzie tym razem. Jego zdaniem dojdzie do m.in. do osłabienia rynków akcji i ucieczki inwestorów do postrzeganych jako bezpieczna przystań obligacji długoterminowych czy dolara, a ten trend odwróci się zaraz po zawarciu umowy.