Minister aktywów państwowych w czwartek był gościem programu "Kropka nad i". W trakcie rozmowy przypomniał, że za czasów prezesury Daniela Obajtka Orlen miał inwigilować m.in. polityków opozycji w środku kampanii wyborczej, w tym Bartłomieja Sienkiewicza, obecnego ministra kultury.
Orlen miał inwigilować polityków opozycji
Borys Budka powiedział, że szef koncernu do tego celu wynajął amerykański podmiot, który "na co dzień zajmuje się nietypowymi zleceniami". Zapłacił mu łącznie pół miliona zł na ten cel. Polityk zasugerował też, że inwigilowani mogli być także politycy obozu Zjednoczonej Prawicy, np. ówczesny premier Mateusz Morawiecki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodał, że obecne władze odnajdują dokumenty w tej sprawie i przekazują je służbom.
Widziałem, że jeszcze w kampanii wyborczej pojawiały się dokumenty operacyjne służb, które były wysyłane w sposób absolutnie bez żadnego trybu do skrzynek poselskich. Okazuje się, że te dokumenty były prawdziwe. Polskie służby miały tak dosyć tych, którzy je nadzorowali, że przynosili im na tacy to, co ludzie PiS robili w różnych spółkach, a politycy PiS zamiatali te sprawy pod dywan – stwierdził Borys Budka w TVN24.
"Obajtek musi wrócić na ławę oskarżonych"
Monika Olejnik zapytała ministra, czy w świetle tych ustaleń prawdą są słowa Jarosława Kaczyńskiego o Danielu "wszystko mogę" Obajtku. – Niestety tak. Te dokumenty też świadczą o tym, że za pieniądze spółki Skarbu Państwa prowadzono działalność polityczną – odpowiedział.
Dodał, że jego zdaniem jest to naruszenie prawa i obecnie są przygotowywane dokumenty, by złożyć zawiadomienie do prokuratury. Przypomniał przy tym, że wobec byłego prezesa Orlenu przed laty toczył się proces. Jak wskazała "Gazeta Wyborcza", ówczesny obóz rządzący zmienił przepisy tak, by móc wycofać akty z sądu do prokuratury, a następnie umorzyć śledztwo.
Daniel Obajtek musi wrócić na ławę oskarżonych, żeby tamten proces się skończył, gdzie był oskarżany o działanie na szkodę spółki, którą zarządzał i przede wszystkim, żeby odpowiedzieć za to, co wyprawiał w Orlenie – stwierdził Borys Budka.
Przypomniał też, że prezes Orlenu nie przeszedł weryfikacji służb, która zapewniała dostęp do dokumentów z klauzulami "tajne" i "ściśle tajne".