W styczniu ubiegłego roku PKN Orlen i Fundacja Orlen odmówiły podjęcia czynności kontrolnych przez Najwyższą Izbę Kontroli, przekonując, że koncern nie podlega kontroli NIK. M.in. w tej sprawie wypowiedział się w środowym wywiadzie dla "Pulsu Biznesu" Daniel Obajtek. Jak przekonuje, Orlen współpracuje z NIK na wielu płaszczyznach, ale w tej konkretnej sytuacji nie mógł tego zrobić.
- NIK może kontrolować nas i inne spółki z udziałem skarbu państwa w sprawach, w których w grę wchodzą np. pomocowe środki publiczne, choćby w przypadku rynku mocy. I w takim zakresie kontrole się odbywają - zapewnia Obajtek. - W innych sprawach NIK takich uprawnień nie ma, bo jesteśmy spółką publiczną, w której skarb państwa jest co prawda znaczącym, ale tylko jednym z wielu akcjonariuszy - tłumaczy w rozmowie z "PB".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Realne korzyści" z przejęcia Polska Press
Szef Orlenu zmierzył się też z pytaniem o sens przejęcia mediów regionalnych należących do spółki Polska Press. Z tego powodu norweski fundusz Norges Bank Investment Management, największy inwestor giełdowy świata, wpisał Orlen na listę spółek do obserwacji ze względu na możliwe naruszenia praw człowieka.
- Z naszej perspektywy to drobna transakcja, która daje jednak realne korzyści -przekonuje Obajtek. I dodaje, że w media zainwestował też założyciel Amazona Jeff Bezos, który kupił "Washington Post", a koncern Renault - wydawnictwo.
Na zarzut, że "media regionalne stały się mediami partyjnymi wspierającymi PiS", prezes Orlenu odpowiada krótko: "Nie zgadzam się z taką oceną. Poza tym proszę mi nie mówić o stronniczości mediów, gdy mówimy o rzeczywistości, w której zdecydowana większość mediów jest zaangażowana w spór polityczny i jawnie sympatyzuje z konkretnymi ugrupowaniami". Dodaje zarazem, że "nie ma czegoś takiego jak apolityczny prezes Orlenu. To stanowisko zawsze miało charakter polityczny".
W wywiadzie Daniel Obajtek zabiera też głos ws. "cudu na Orlenie". Jak twierdzi, jego firma musi reagować, "gdy wydarzenia mogą powodować strach lub straty wśród konsumentów".
- Trzymaliśmy stabilne ceny paliw w momencie, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, co spowodowało duże wahania na globalnych rynkach. To samo zrobiliśmy w ubiegłym roku, gdy zaostrzający się konflikt na Bliskim Wschodzie nasilił obawy związane z cenami ropy - twierdzi w rozmowie z "Pulsem Biznesu".
Na pytanie, czy nie obawia się, że któregoś dnia o 6 rano obudzą go agenci CBA, odpowiada: "Jak ktoś będzie chciał zrobić pokazówkę, to ją zrobi. Rozwój Orlenu i jego wyniki pozwalają mi z czystym sumieniem codziennie rano spoglądać w lustro".
Kadrowa miotła coraz bliżej Orlenu
6 lutego odbędzie się walne zgromadzenie akcjonariuszy Orlenu. Wszystko wskazuje na to, że w jednej z największych polskich firm ruszy "żelazna miotła", która pozbawi stanowisk niektórych członków rady nadzorczej. W kolejnym kroku stanowisko straci najpewniej prezes Daniel Obajtek.
Sam Obajtek zapowiadał już w kwietniu ubiegłego roku, że jeśli wyborów nie wygra PiS, odejdzie sam. - Nie będę przenosił chorych planów, które doprowadzą do katastrofy tego kraju, więc trudno, żebym to firmował. Sam odejdę, nie trzeba mi będzie nawet dziękować. Mam swój honor i mam swoją godność - stwierdził. Swoich zapowiedzi nie wcielił jednak w życie.
Od razu po zaprzysiężeniu nowego rządu świeżo upieczony minister aktywów państwowych Borys Budka mówił, że liczy, iż Obajtek złoży dymisję. - Prezes Obajtek mówił, że jest przedstawicielem odchodzącej opcji politycznej. Doceniając szczerość tej deklaracji oczekiwałbym na bardzo szybkie podjęcie kroków, czyli podanie się do dymisji - dodał.