Zwiększenie deficytu budżetowego zapowiadał rząd już w ostatnim tygodniu. Rząd Zjednoczonej prawicy zaplanował deficyt w wysokości 164,8 mld zł, ale ten będzie teraz o blisko 20 mld zł większy. Projekt został przygotowany przy założeniu, że w przyszłym roku wzrost PKB w ujęciu realnym ma wynieść 3 proc., inflacja 6,6 proc. średniorocznie, przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w 2024 r. wzrośnie o 9,8 proc. Natomiast potrzeby pożyczkowe netto wyniosą 250 mld zł.
Posłowie zajmą się projektem budżetu na posiedzeniu Sejmu w czwartek 21 grudnia. Na ten dzień zaplanowano pierwsze czytanie dokumentu.
Jest projekt budżetu na 2024 r. Nowy rząd zdecydował
W projekcie budżetu na przyszły rok przyjętym przez rząd PiS pod koniec września i wysłanym do Sejmu MF zaplanowało, że dochody państwa wyniosą 684,5 mld zł, a limit wydatków budżetu państwa wyniesie 849,3 mld zł. Deficyt budżetu miał nie przekroczyć 164,8 mld zł. Natomiast deficyt sektora finansów publicznych (według metodologii UE) został ustalony na poziomie ok. 4,5 proc. PKB.
"Udało się znaleźć oszczędności"
Zwiększenie deficytu ma związek z realizacją niektórych obietnic wyborczych partii, które wchodzą w skład nowej koalicji rządzącej.
- Zapewniliśmy środki na podwyższenie wynagrodzenia nauczycieli o 30 proc. a w przypadku nauczycieli początkujących o 33 proc. Przeznaczyliśmy dodatkowe 2,3 mld zł na sfinansowanie podwyżek - zdradził premier Donald Tusk.
Tomasz Żołciak duży wzrost deficytu względem projektu poprzedniego rządu podsumował jednym słowem "srogo".
Ekonomistka Alicja Defratyka zwróciła uwagę w portalu społecznościowym X, że "w tym budżecie przygotowanym przez PiS, udało się znaleźć trochę oszczędności."
Natomiast analitycy mBanku zwrócili uwagę, że taki budżet nie spowoduje, iż spadną stopy procentowe.
"Nowy" budżet na 2024 zakłada wzrost PKB o 3 proc., inflację CPI na poziomie 6,6 proc. Nie będziemy się kłócić. Widzimy jeszcze jakiś potencjał do zaskoczeń w górę na gospodarce realnej, a co za tym idzie także potencjał do realizacji niższego deficytu. Ale stopy to nie spadną..." - czytamy.