Niższe wpływy do budżetu Rosji wynikają przede wszystkim ze spadających cen ropy. - W budżecie przyjęto poziom 70 dolarów za baryłkę, a obecnie widzimy ceny bliżej 60 dolarów. Jeśli ten poziom się utrzyma – bliżej 60 dolarów – to deficyt będzie większy – przyznał wiceminister finansów Władimir Kołyczew.
Dodatkowo rosyjska ropa Urals jest sprzedawana po jeszcze niższych cenach. Według danych Bloomberga w ubiegłym tygodniu kosztowała niespełna 58 dolarów za baryłkę w portach bałtyckich i czarnomorskich, co jest najniższą wartością od września. Na globalne spadki cen wpływa decyzja OPEC+ o zwiększeniu wydobycia, ale także amerykańskie sankcje, które zmuszają rosyjskich eksporterów do oferowania dodatkowych rabatów - czytamy.
Ministerstwo Finansów Rosji poinformowało, że w 2024 roku budżet zebrał 11,13 biliona rubli z podatków naftowo-gazowych. Choć to o 26 proc. więcej niż rok wcześniej, to i tak mniej, niż pierwotnie zakładano.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W 2025 roku prognozy są jeszcze mniej optymistyczne – po styczniu wpływy z tego sektora wyniosły 783 miliardy rubli, co oznacza, że osiągnięcie założonych 10,94 biliona rubli może okazać się nierealne - zauważa The Moscow Time.
Ostatni cios Bidena
Dodatkowym ciosem dla rosyjskiej gospodarki są sankcje USA, które uderzyły w kluczowe sektory energetyczne. Przypomnijmy, że sankcje te nałożyła administracja Joe Bidena tuż przed końcem jego kadencji. Restrykcje objęły m.in. "Surgutnieftiegaz", "Gazprom Nieft" oraz ponad 180 tankowców należących do tzw. floty cieni, odpowiadającej za połowę eksportu ropy drogą morską. Nowe regulacje dotknęły także zakłady rafineryjne w Moskwie i Omsku, a także operatorów instalacji LNG na Morzu Bałtyckim.
Sytuacja eksportu ropy wygląda coraz gorzej. Według danych S&P Global, amerykańskie sankcje objęły tankowce przewożące około 1,5 miliona baryłek dziennie, z czego milion trafiało do Chin, a pół miliona do Indii. Zdaniem ekspertów, rosyjska gospodarka może stracić od 10 do 20 miliardów dolarów rocznie w wyniku tych restrykcji.
Rosyjskie władze liczą na odbicie cen ropy oraz próbują omijać sankcje, jednak coraz bardziej odczuwają ich skutki. Spadek dochodów z sektora naftowego, który dotychczas był filarem budżetu, może w przyszłym roku doprowadzić do jeszcze większych problemów fiskalnych Kremla.