Pod koniec lutego "Financial Times" napisał, że Władimir Putin wydał polecenie rządowi, aby przygotował się do powrotu zachodnich firm do Rosji. Miał to być sygnał zapowiadający wyraźne zbliżenie między Moskwą i Waszyngtonem.
Agencja Reutera, powołując się na swoje źródła, doniosła w poniedziałek, że Biały Dom poprosił Departament Stanu i ministerstwo finansów o opracowanie listy sankcji, które mogą zostać złagodzone, tak aby amerykańscy urzędnicy mogli poruszyć ten temat z Rosjanami w nadchodzących dniach, podczas szerszych rozmów dotyczących poprawy relacji dyplomatycznych i gospodarczych.
- Chętnych, aby wrócić na rynek rosyjski, będzie bardzo wielu. Po pierwsze, firmy amerykańskie. Rynek w USA jest bardzo, ale to bardzo słaby. Spodziewam się, że decyzje Donalda Trumpa doprowadzą do wielkiego kryzysu w Stanach Zjednoczonych. Jeśli firmy mają się źle, gospodarka ma się źle, a ja prowadzę biznes, to jak mam szansę zarobić, będę robić biznes - ocenia prof. Sławomir Jankiewicz w rozmowie z money.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nie mam wątpliwości, że amerykańskie firmy wrócą, jak tylko będzie to możliwe. Europejskie firmy mogą pozostać z boku, ale rynek nie znosi próżni i lukę po nich bardzo szybko wypełnią Amerykanie, Hindusi, Chińczycy, a one zostaną z kryzysem. Biznes to biznes - mówi ekonomista z WSB Merito.
Zwraca też uwagę na BRICS, czyli grupę państw rozwijających się, którą tworzą Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Republika Południowej Afryki. Był nawet pomysł utworzenia nowej, wspólnej waluty dla tych państw. Zdaniem prof. Janczewskiego warto przyjrzeć się temu, co robi Turcja. - Z jednej strony jest ona członkiem NATO, a z drugiej, w 2024 r. ogłosiła, że rozważa przystąpienie do BRICS, czyli de facto przeciwnika - dodaje. Rosja, która należy do BRICS, nastawiona jest bowiem tak antynatowsko, jak tylko się da.
Sankcje na Rosję. System nie jest szczelny
Kolejne pakiety sankcji nakładane są na Rosję od czasu aneksji Krymu w 2014 r. Jednak ze szczególną siłą uderzyły one w Kreml po pełnoskalowej agresji na Ukrainę, rozpoczętej 24 lutego 2022 r. Zachodnie firmy zaprzestały sprzedaży i produkcji swoich samochodów w Rosji, a producenci samolotów przestali dostarczać nie tylko samoloty, ale i części do nich. Nie wszystkie firmy spieszyły się z opuszczeniem Federacji Rosyjskiej, czego dowodem była tzw. lista wstydu.
Kreml jednak na różne sposoby obchodzi zachodnie sankcje. Ropę naftową wysyła za pomocą tzw. floty cieni. Z kolei prawdziwym "hubem" logistycznym dla komponentów lotniczych okazał się Gabon.
- Izolacji Rosji de facto nie było. Wystarczy przyjrzeć się, kto, co i od kogo kupował. Zmieniły się porty, z których transportowano ropę i towary, zmieniły się bandery. W różny sposób obchodziło i obchodzi się sankcje. Gdyby izolacja była od początku i na serio, to Putin nie przystosowałby tak gospodarki Rosji do warunków wojennych. Gdyby izolacja była realna, Putin i Rosja upadliby bardzo szybko - uważa prof. Jankiewicz.
- Przecież nawet Polska cały czas ściągała gaz z Rosji do momentu, jak nie zakręcili nam kurka. Dopiero wtedy rząd Mateusza Morawieckiego powiedział, że przestajemy importować rosyjski gaz - przypomina ekonomista. Podkreślmy też, że UE nadal sprowadza rosyjski LNG, choć docelowo ma z niego zrezygnować.
- Na marginesie, my, Polacy, już to przeżyliśmy. Gdy Hitler nas zaatakował w 1939 r., ile gospodarek i koncernów nadal robiło biznes z III Rzeszą? Niestety, świat się aż tak bardzo nie zmienił od tamtej pory - ocenia prof. Sławomir Jankiewicz.
"Europa nie ma innego wyjścia"
Dlatego jego zdaniem sygnały świadczące o zbliżeniu Waszyngtonu i Moskwy, wojny handlowe rozpoczynane wprowadzaniem kolejnych ceł, powinny być dla Unii Europejskiej poważnym sygnałem ostrzegawczym.
Europa nie ma innego wyjścia, jak usiąść przy jednym stole i zacząć współpracować. Oraz myśleć o prawdziwym biznesie, inaczej przegra. Świat już się zmienił, na horyzoncie są też rosnące w siłę Chiny i BRICS. Ameryka wie, że plany Pekinu, aby w ramach BRICS stworzyć nową walutę, zaszkodzą dolarowi - komentuje nasz rozmówca.
O powrocie niemieckich firm do Rosji mówi Alternatywa dla Niemiec (AfD), która wprowadzi do Bundestagu 152 posłów dzięki rekordowemu poparciu, który sięgnął w ostatnich wyborach 20,8 proc. (ale podkreślmy, że misja stworzenia rządu przypadnie zwycięskiej CDU/CSU)
- Pojawiła się istotna siła, która zatrzęsła niemieckim rynkiem. AfD będzie sugerować powrót niemieckich firm do Rosji. Partia będzie stosować prorosyjską retorykę, a z gospodarczego punktu widzenia w Niemczech istnieją ważne grupy nacisku dążące do rewitalizacji wzajemnych więzi niemiecko-rosyjskich. To byłoby niebezpieczne z punktu widzenia nie tylko interesów Unii Europejskiej jako spoistej struktury integracyjnej, ale również z perspektywy Polski, gdyż nasza gospodarka jest zależna od niemieckiej - ostrzegał w rozmowie z money.pl prof. Wawrzyniec Konarski, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl