Osiedle Mehoffera Bliżej Gwiazd na warszawskiej Białołęce ma nowoczesną, kameralną architekturę. Budynki usytuowane są wśród zieleni, mają duże okna i tarasy. Na początku tego roku klucze do swoich mieszkań odebrali już mieszkańcy pierwszego etapu.
Drugi etap inwestycji ma jednak spore opóźnienie. Termin oddania lokali był kilkukrotnie przekładany. Najpierw do końca ubiegłego roku, potem do marca tego roku, teraz do początku maja. A na początku tego roku budowa całkiem stanęła.
- Najpierw deweloper tłumaczył nam, że ukończenie inwestycji przesunęło się z powodu pandemii COVID, teraz słyszymy, że powodem jest brak płatności. Tylko po czyjej stronie? Deweloper inwestycji, spółka Inrest Group twierdzi, że generalny wykonawca, czyli firma Leancon, nie płaci podwykonawcom i ci wstrzymali prace na budowie. Z kolei Leancon mówi, że od września deweloper nie zapłacił im żadnej faktury – mówią money.pl rozgoryczeni właściciele mieszkań.
Deweloper wini wykonawcę, a ten oskarża dewelopera
- Budowa została wstrzymana, bo mamy niezapłacone faktury od września. Chcemy jednak dokończyć inwestycję. Zostały nam w sumie dwa miesiące. Z naszej strony jest duża wola, aby się porozumieć – tłumaczy Tomasz Dąbrowa, prezes firmy Leancon, w rozmowie z money.pl. Dodaje, że nic więcej na ten temat już nie powie.
Od przedstawicieli spółki dowiedzieliśmy się jednak, że kwota niezapłaconych faktur wystawionych przez wykonawcę wynosi łącznie blisko 5 mln. zł.
Adam Grabski, prezes Inrest Group, potwierdza, że wstrzymał płatności wykonawcy. – Powodem było kilkukrotne przesuwanie terminów oddania inwestycji. Ciągle słyszałem o kolejnych nowych datach, które nie zostały dotrzymane – mówi.
Dodaje, że firma Leancon była odpowiedzialna za usługę generalnego wykonawstwa i nadzoru. Z kolei zakup materiałów budowlanych wziął na siebie Inrest Group.
- Z tym wykonawcą współpracowaliśmy już wcześniej, dlatego powierzyliśmy im realizację tej inwestycji. Odpuściliśmy im nawet kary za nieterminowość. Jednak teraz musimy dokończyć inwestycję z własnych środków. Potrzebne jest nam jedynie półtora miesiąca, aby całość zakończyć. Gdyby nie ta sytuacja, cała inwestycja już dawno byłaby zakończona – komentuje Adam Grabski.
Dodaje, że do opóźnienia na Osiedlu Mehoffera Bliżej Gwiazd mógł przyczynić się fakt, że wykonawca w tym czasie realizował kilka innych inwestycji. Firma Leancon jest w rzeczywistości nie tylko wykonawcą, ale realizuje też własne projekty, w tym m.in. poprzez spółki celowe. Przedstawiciele firmy w rozmowie z nami zdecydowanie jednak zaprzeczają, że miało to wpływ na opóźnienie realizacji budowy prowadzonej na Białołęce. - Te zarzuty są kompletnie nieprawdziwe - mówią.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wykonawca nikogo nie wpuszcza na budowę
Obecnie na Osiedlu Mehoffera Bliżej Gwiazd niewiele się dzieje. Pracownicy firmy Leancon nikogo nie wpuszczają na plac budowy. Właściciele mieszkań również nie mogą tam wejść. Deweloper również nie mógł nawet zamontować liczników prądu, bo wykonawca mu to uniemożliwił.
Co ciekawe, gdy zadzwoniliśmy do biura sprzedaży dewelopera, i zapytaliśmy czy są jeszcze jakieś wolne lokale w inwestycji, dowiedzieliśmy się, że są jeszcze dwa mieszkania do kupienia, w dodatku można bez problemu wejść na budowę, aby je obejrzeć.
Z kolei na pytanie, ile czasu zostało do zakończenia inwestycji, w odpowiedzi usłyszeliśmy, że to zależy od stopnia realizacji danego budynku, ale może to potrwać co najmniej dwa, trzy tygodnie. Okazuje się, że w niektórych budynkach do zamontowania zostały już tylko grzejniki.
Właściciele mieszkań są już zmęczeni całą sytuacją. W dodatku wciąż nie wiedzą, kiedy będą mogli zamieszkać w swoich lokalach. Zapłacili już deweloperowi zgodnie z aktami notarialnymi 100 proc. wartości mieszkań. Jednocześnie cały czas rosną im raty kredytów, które zaciągnęli na ten cel.
Jeśli odstąpimy od umowy, deweloper musi zwrócić pieniądze
Poprosiliśmy Jacka Kosińskiego, partnera w kancelarii Jacek Kosiński Adwokaci i Radcowie Prawni, o komentarz do tej sytuacji.
- Ewentualny spór pomiędzy wykonawcą a deweloperem w ogóle nie powinien dotyczyć właścicieli mieszkań. Jeżeli deweloper twierdzi, że jest to wina generalnego wykonawcy, to powinien w stosunku do niego wysunąć roszczenia. Ta sytuacja nie powinna w ogóle dotykać nabywców mieszkań – komentuje Jacek Kosiński.
Prawnik dodaje, że jeśli rzeczywiście zostało niewiele czasu do zakończenia budowy, to oznacza, że tzw. koszty stałe, w tym zakup materiałów budowlanych, zostały poniesione już wcześniej, czyli prawdopodobnie przed największym wzrostem cen materiałów budowlanych.
O komentarz poprosiliśmy również UOKiK. Zapytaliśmy m.in. o to, jakie prawa przysługują właścicielom mieszkań, którzy znaleźli się w tej sytuacji.
- W sytuacji opóźnienia w przeniesieniu przez dewelopera prawa do mieszkania lub domu, nabywca – zgodnie z art. 29 ustawy deweloperskiej – może odstąpić od umowy. Zanim jednak z tego skorzysta, powinien wyznaczyć deweloperowi 120-dniowy termin na przeniesienie prawa do lokalu. Jeśli w tym dodatkowym czasie deweloper nie wywiąże się ze zobowiązań, nabywca jest uprawniony do odstąpienia od umowy, a przedsiębiorca musi mu zwrócić wszystkie wpłacone pieniądze i zapłacić kary umowne za okres opóźnienia – napisał w odpowiedzi UOKiK.
Urząd dodaje, że jeśli umowa z deweloperem nie przewidywała kar umownych i szkód wynikłych z opóźnienia w realizacji inwestycji, właściciele mieszkań mogą wówczas dochodzić swoich roszczeń na drodze powództwa cywilnego. - W przypadku problemów zalecamy jednak korzystanie z bezpłatnej pomocy prawnej np. miejskich lub powiatowych rzeczników konsumentów – informuje UOKiK.
Neutralny zapis może być negatywny w skutkach
Zdaniem Jacka Kosińskiego właściciele mieszkań zgodnie z ustawą deweloperską mogą więc w ostateczności odstąpić od umowy. - Deweloper będzie musiał wówczas zwrócić całą wpłaconą kwotę plus odsetki wynikające z tytułu kar umownych. Niestety, słyszałem również o sytuacjach, że deweloperom opłacało się doprowadzić nabywców do tego, aby odstąpili od umowy, a potem takie lokale były sprzedawane po wyższych cenach, z zyskiem dla dewelopera – twierdzi.
Z kolei Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości, radzi, aby każdą umowę podpisaną z deweloperem czytać bardzo dokładnie. - Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Niestety, w dalszym ciągu zdarzają się sytuacje, że ktoś tworzy projekt biznesowy, aby ludzi oszukać. Jeżeli więc w umowie są zapisy, których nie rozumiemy, lepiej zwrócić się od razu do prawnika. Pozornie neutralny zapis jest często negatywny w skutkach – komentuje.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl