Deweloper Robert Sip działa na lokalnym rynku budowlanym od ponad 20 lat. W rozmowie z PAP powiedział, że ma na koncie wiele zrealizowanych inwestycji, obecnie buduje siedem osiedli. W swojej firmie zatrudnia 300 osób.
Sytuacja, która spotkała mnie ze strony obecnych władz Nowych Skalmierzyc spowodowała, że moja firma była na skraju upadłości - powiedział.
Finansowe problemy biznesmena mają swój początek w 2017 r., kiedy zwrócił się do ówczesnych władz Nowych Skalmierzyc o wydanie zgody na realizację inwestycji przy ul. Dąbkowej. Tam miały powstać trzy bloki wielorodzinne. Decyzję zatwierdzającą projekt budowlany i pozwolenie na budowę wydała ówczesna burmistrz. Dokumentację zatwierdził starosta ostrowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na tej podstawie firma wybudowała pierwszy blok, który w całości został zasiedlony. Później deweloper postawił drugi, ale nie zdążył go zadaszyć. Jego sytuacja - jak powiedział - zmieniła się po wygraniu wyborów przez obecnego burmistrza gminy.
Cofnięto nam warunki zabudowy, pozwolenie na budowę i wydano nakaz wstrzymania inwestycji. W tej chwili drugi blok - bez dachu - najprawdopodobniej będzie do rozbiórki - powiedział.
"Złamana zasada dobrego sąsiedztwa"
Nowe władze miejscowości - jak powiedział PAP sekretarz gminy Michał Ciupka - wydały zakaz kontynuowania inwestycji ze względu na brak przeprowadzenia badań dotyczących tzw. zasady dobrego sąsiedztwa oraz braku miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla spornego terenu.
- Zgodnie z zasadą dobrego sąsiedztwa konieczne jest dostosowanie planowanej zabudowy do stanu istniejącego już na danym obszarze. Oznacza to między innymi, że nowa zabudowa powinna stanowić kontynuację zabudowy znajdującej się w sąsiedztwie inwestycji. Skoro napierw wybudowano tam domy jednorodzinne, to w sąsiedztwie nie powinny powstawać wysokie obiekty - powiedział sekretarz.
Zdaniem władz gminy powyższa zasada została naruszona, ponieważ bloki zacieniły znajdujące się w sąsiedztwie domy jednorodzinne.
Z opinią nie zgadza się przedsiębiorca, który jest w posiadaniu wyroku NSA. - Sprawę wytoczył mi właściciel domu jednorodzinnego. Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że blok wielorodzinny nie oddziałowuje na sąsiednie domy i wszystkie parametry inwestycji są zachowane zgodnie z wymogami prawa - powiedział.
Zakaz kontynuowania inwestycji spowodował, że Sip musiał rozwiązać umowy deweloperskie i zwrócić wpłacone zaliczki na poczet zakupionych mieszkań przez przyszłych najemców. - Miałem już sprzedane trzy czwarte bloku - powiedział. - W końcu postanowiłem walczyć - dodał.
Deweloperzy poczuli wiatr w żaglach. Nowe dane
Deweloper złożył pozew. Gmina zmieniła zdanie
W 2024 r. skierował do Sądu Okręgowego w Kaliszu pozew - domagając się od gminy 6 mln zł odszkodowania. - Wyliczenie kosztów wynikało z poniesionych przeze mnie wszystkich kosztów - wskazał deweloper.
Na wniosek stron sąd zawiesił postępowanie. Okazało się, że urząd gminy podjął działania w celu zalegalizowania istniejącego budynku i wydania pozwolenia na budowę kolejnych. - W tym celu rada gminy do końca roku podejmie decyzję w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla spornego terenu. W końcu będzie wiadomo, co i gdzie można budować - powiedział sekretarz Ciupka.