Zdaniem ekspertów PIG jest kilka sygnałów, które świadczą o tym, że sektor budowlany w Polsce nie znajduje się w najlepszej sytuacji. Chodzi m.in. o rosnące zainteresowanie przetargami publicznymi.
- W ostatnim czasie obserwujemy, że sektor budowlany, nawet ten wyspecjalizowany w zleceniach deweloperskich czy kolejowych, z większą chęcią bierze udział w przetargach na remonty ulic, budowę małych obiektów kubaturowych czy nawet na wyburzenia. Jest to dowód na to, że znajdujemy się w dość specyficznym czasie. Jeszcze nie ruszyły inwestycje realizowane ze środków z KPO i nowej perspektywy unijnej, a jednocześnie przecież ludzie muszą mieć pracę - ocenia Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
W efekcie widać wzrost liczby ofert w postępowaniach na inwestycje, które wcześniej nie cieszyły się zbyt dużym zainteresowaniem. Przykładowo do budowy żłobka w Szczecinie, zgłosiło się ośmioro chętnych.
- W poprzednich latach branża budowlana realizowała wiele przedsięwzięć deweloperskich, zabudowywano grunty zarówno w wielkich miastach, jak i np. w pasie nadmorskim. Obecnie sytuacja wygląda inaczej, stąd większe zainteresowanie sektorem publicznym. Zamawiający swego czasu sięgali po wykonawców inwestycji spoza swojego miasta czy województwa. Nie było więc zaskoczeniem, że inwestycje w Szczecinie prowadziła firma z drugiego końca kraju. Obecnie widzimy przebudzenie w tym obszarze i często nawet 10 czy 15 zgłaszających się do realizacji zadań publicznych - zauważa mecenas Bożena Licht.
Inwestycje "na przetrwanie"
PIG wskazuje, że konkurencja wśród firm budowlanych jest duża, czasem więc proponowane przez wykonawców marże znajdują się ryzykownie blisko progu opłacalności prowadzonego zadania.
- To są zwykle inwestycje "na przetrwanie". Zamówienia publiczne są za to stabilne, gwarantują obrót, terminowe płatności i pracę zespołowi - ocenia Licht.
Eksperci zwracają uwagę, że dla branży budowlanej efekty wojny w Ukrainie są dotkliwsze niż skutki pandemii koronawirusa. Wskazują m.in. na wysoką inflację, rosnące koszty pracy, energii, a także odpływ zagranicznych pracowników.
- Gwałtowny wzrost cen materiałów budowlanych w 2022 roku, nieprzewidywalność końca podwyżek, a także braki towarów, rozpoczęły falę problemów z realizacją inwestycji - dodaje Łukasz Zemski, przewodniczący Klastra Budowlanego Przy PIG.
Mniej pracy, więc "nie można wybrzydzać"
Izba podkreśla, że ilość inwestycji na rynku komercyjnym jest mniejsza, dlatego wiele firm musi szukać alternatyw. Tymczasem, jak mówi Zemski, "zamówień publicznych jest sporo".
- Dla firm zajmujących się deweloperką czy budową na zlecenie wielkich światowych firm, budowanie dla samorządów jest zleceniem mniej intratnym i generującym więcej potencjalnych problemów organizacyjnych i rozliczeniowym. Takie inwestycje budowane są na niższej marży i zwykle przy bardziej restrykcyjnych terminach realizacji - komentuje Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości.
I dodaje: - Z drugiej strony jest tutaj większa pewność prowadzenia zadania niż w przypadku inwestycji komercyjnych. Obecny czas, gdy inwestycji deweloperskich zaczyna się mniej, jest momentem, gdy nie można wybrzydzać przy zleceniach. Tego właśnie jesteśmy świadkami.