Poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek zadał Ministerstwu Infrastruktury pytanie o to, kiedy i czy w ogóle planowane jest podniesienie cen za przegląd techniczny samochodu. Kwestia ta jest też powiązana z europejską dyrektywą. Przepisy wykonawcze do niej powinny były wejść w życie w roku 2018.
Śmiszek argumentował swoje pytanie rosnącą rozbieżnością między rzeczywistym kosztem badania, a ceną, jaką płaci kierowca. Wykonywanie przeglądów technicznych jest po prostu mało opłacalne, pojawia się więc obawa, że robienie ich "po łebkach", bez należytej staranności, może pogorszyć bezpieczeństwo na polskich drogach.
Poseł Lewicy w swoim piśmie wymienia kilka podwyżek, jakie nastąpiły na przestrzeni ostatnich 17 lat. Pensja minimalna wzrosła z 824 zł do 2800 zł, średnia cena prądu poszła w górę ze 118 zł/MWh do 245,36 zł/MWh.
Na interpelację posła Śmiszka odpowiedział sekretarz stanu Ministerstwa Infrastruktury, Rafał Weber. Stanowisko resortu jest jasne. Weber stwierdził, że diagności i tak powinni być zadowoleni, że podczas lockdownu nikt nie zamknął ich biznesów np. zwalniając kierowców z obowiązku przeprowadzania przeglądów lub wydłużając ich czas tak, jak np. dzieje się to z badaniami lekarskimi medycyny pracy.
Dodał też, że ewentualne podwyżki stawek mogą nastąpić dopiero po wdrożeniu do polskiego prawa legislacyjnego unijnej dyrektywy, nad którą obecnie toczą się prace. Tej, która powinna działać od 2018 roku. Weber stwierdził też, że ewentualne podwyżki uderzyłyby w kierowców.