Według danych z piątku do polskich szkół zostało przyjętych już blisko 30 tys. dzieci. To jednak niewielki odsetek, bo w Polsce jest już ok. 600-650 tys. dzieci z Ukrainy. Mazowieckie, dolnośląskie i śląskie to aktualnie województwa z największą liczbą uczniów z Ukrainy. Minister edukacji Przemysław Czarnek zapowiada, że dla nich tworzone będą m.in. oddziały przygotowawcze.
- Najlepszym sposobem przyjmowania dzieci z Ukrainy do polskich szkół, zwłaszcza tych, które nie posługują się językiem polskim, są oddziały przygotowawcze. Jest to najbardziej elastyczny model zarówno dla dzieci, jak i organów prowadzących — powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej minister.
Gotowych już jest 340 takich oddziałów. MEiN szacuje, że gdyby do polskich szkół trafiło 500 tysięcy dzieci, to ich edukacja będzie kosztować około 10 miliardów złotych rocznie.
Przed szkołami spore wyzwanie
To może być jednak spory problem dla wielu dyrektorów szkół, którzy już teraz narzekali na brak rąk do pracy. Dlatego resort edukacji przygotował nowe przepisy, które mają tę sytuację zmienić. Do pracy w szkole będą mogli wrócić nauczyciele pobierający świadczenie kompensacyjne, czyli nauczycielską emeryturę pomostową. Będą oni mogli pracować właśnie w oddziałach przygotowawczych. To nie koniec zmian. Nauczyciele, za zgodą kuratora, będą mogli pracować więcej, ponad górną granicę półtora etatu. Co ważne, decyzja o tym, czy wziąć większą liczbę godzin, będzie należała do samych nauczycieli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, nie jest taki pewny, czy nauczyciele zechcą pracować i przypomina, że po wprowadzeniu Polskiego Ładu to właśnie nauczyciele byli grupą społeczną, która straciła na zmianie w podatkach.
- Wystarczy poczytać nauczycielskie fora internetowe, nauczyciele mówią wprost, że nie opłaca im się pracować więcej i doskonale pamiętają swoje wypłaty z początku roku. Mają poczucie, że za większy wysiłek fiskus bije ich po kieszeni. Teraz słyszymy: Chcecie zarabiać więcej, to musicie więcej pracować — mówi money.pl Sławomir Broniarz.
Prezes ZNP dodaje, że polskie szkoły staną przed naprawdę trudnym wyzwaniem. - Nie wiemy ostatecznie, ile dzieci z Ukrainy trafi do szkół, nie wiemy też, na jaki czas. Nauczyciele będą musieli także radzić sobie z barierą językową. Jestem pewny, że sobie z tym poradzą, ale to będzie opłacone sporym wysiłkiem — dodaje prezes.
ZNP apeluje do premiera w sprawie Polskiego Ładu
W lutym Związek Nauczycielstwa Polskiego przeprowadził badanie ankietowe dotyczące nowego systemu podatkowego oraz jego wpływu na pensje nauczycieli. W badaniu wzięło udział ponad 12 tys. respondentów. 47,2 proc. wskazało, że ich wynagrodzenie za styczeń (bez godzin ponadwymiarowych) uległo zmniejszeniu w stosunku do wynagrodzenia pobieranego przed wprowadzeniem Polskiego Ładu. W styczniu uległo również zmniejszeniu wynagrodzenie nauczycieli za jedną godzinę ponadwymiarową – tak wskazało 40,1 proc. respondentów.
W przypadku wynagrodzenia za luty odsetek badanych, których wynagrodzenie uległo zmniejszeniu, wyniósł 38,1 proc. Najgorzej kształtowała się sytuacja nauczycieli zatrudnionych w więcej niż jednej placówce. 77,1 proc. nauczycieli uczestniczących w badaniu w styczniu otrzymało niższe wynagrodzenie, natomiast w lutym – 58,2 proc. Dlatego 3 marca ZNP po raz kolejny napisał list do premiera Mateusza Morawieckiego, apelując o niezwłoczne wprowadzenie rozwiązań prawnych zapobiegających negatywnym skutkom zmian podatkowych ogłoszonych w ramach Polskiego Ładu.
Dzięki nowym przepisom szkoły będą mogły zatrudnić także nauczycieli z Ukrainy, trzeba będzie jednak uruchomić wtedy w szkole oddział międzynarodowy.