Dlaczego nie ma nadal zarzutów dla Daniela Obajtka, chociażby ze względu na to sztuczne zaniżanie cen paliwa przed wyborami? Kiedy możemy się spodziewać jakiegoś kroku prokuratury? - zapytała w piątek w TVN24 prokuratora krajowego Agata Adamek.
- Rozmawiałem z prokuratorami łódzkiego oddziału zamiejscowego i wiem, dlaczego dzisiaj jeszcze to postępowanie nie przybrało innej formy ad personam. Znam te powody i się z nimi zgadzam - odpowiedział Dariusz Korneluk.
Prowadzone jest bardzo obszerne śledztwo, bardzo skomplikowane. Poczekajmy na jego efekt, a myślę, że będzie satysfakcjonujący - mówił prokurator krajowy.
Korneluk: trzeba ocenić szkodę
Dopytywany o to, kiedy o tych efektach usłyszymy, powiedział, że o tym "będzie decydował zespół prokuratorów, który ocenia tę sprawę". - Zapewniam, że (zespół - przyp. red.) nie próżnuje i wykonuje bardzo dużo czynności. W tym m.in. powołania biegłych, którzy muszą ocenić - to jest bardzo trudne - szkodę, jaka powstała z tej burzy cenowej, jaka miała miejsce na stacjach paliw Orlenu jesienią ubiegłego roku - wyjaśnił Korneluk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodał, że ktoś tę szkodę musi wycenić, a nie może tego zrobić sam Orlen, bo jest pokrzywdzonym. - To trzeba w sposób obiektywny ocenić i to będzie zrobione - zapewnił.
Orlen będzie pozywał były zarząd
Sam Orlen będzie mógł dochodzić roszczeń dotyczących szkód wyrządzonych przez 13 byłych członków zarządu, w tym Daniela Obajtka. Zdecydowało o tym na początku grudnia nadzwyczajne walne zgromadzenie (NWZ) spółki, uzasadniając uchwałę licznymi audytami i kontrolami w firmie, które wykazały wiele nieprawidłowości.
Uchwała NWZ Orlenu oznacza, że spółka akcyjna będzie mogła powalczyć o odszkodowanie na drodze sądowej. - Będą to cywilne sprawy odszkodowawcze - powiedział w trakcie NWZ prezes Orlenu Ireneusz Fąfara. I zapowiedział, że pierwsze pozwy powinny być gotowe w ciągu najbliższych miesięcy.
Daniel Obajtek i byłe kierownictwo paliwowego giganta odpiera zarzuty obecnych władz Orlenu. Europoseł PiS na specjalnie zorganizowanej niedawno konferencji mówił, że walne zgromadzenie zwołane w tej sprawie to "cyrk", przez który "próbuje się wmówić, że to była firma garaż". - Obecny zarząd to są kukły, które realizują wolę swoich politycznych mocodawców - stwierdził Obajtek. W jego ocenie w dalszej perspektywie byłe władze Orlenu mogą spodziewać się "represji i aresztów wydobywczych".
- Wprowadziliśmy Orlen do elity, uzyskaliśmy rekordowe ratingi. Szanowny obecny zarządzie, nie macie szans poprawić tych wyników. Patrzymy wam na ręce, na nieudolne próby prowadzenia zarządu. Powinniście się podać do dymisji, doprowadzacie koncern do upadku - mówił też podczas konferencji Michał Róg, były członek zarządu Orlenu ds. handlowych.
Sztuczne zaniżanie cen paliw. Orlen wystawia rachunek
Za Obajtkiem ciągnie się też sprawa sztucznego zaniżania cen paliw przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku. Latem 2023 r. jako pierwsi informowaliśmy, że na "anomalię" w cenach paliw w Polsce zwrócili uwagę analitycy banku Goldman Sachs. Podczas gdy w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech ceny paliw latem rosły wraz ze zwyżką notowań ropy naftowej, to w Polsce ceny spadały.
Gdy ceny paliw w Polsce na stacjach Orlenu utrzymywane były na poziomie 5,99 zł, na zakupy w naszym kraju ruszyli Niemcy, oszczędzając około 2 zł na każdym zatankowanym litrze. O turystyce paliwowej na zachodniej i południowej granicy pisaliśmy w money.pl.
"Kto za to zapłacił? Ówczesny zarząd Orlenu sztucznie utrzymywał zaniżone ceny hurtowe (paliwa) na poziomie 5,99 zł za litr. Spowodowało to sztuczny wzrost popytu, ale nie to było najgorsze. Rozpoczęła się wielka turystyka paliwowa do Polski" - tłumaczył ostatnio Orlen w opublikowanym w sieci wideo.
"To wszystko kosztowało Orlen 3,5 miliarda złotych i to w czasie wojny za naszą wschodnią granicą, ale przed wyborami w Polsce" - podsumowało biuro prasowe spółki.