Sopot przez wielu uznawany jest za drogi kurort, nie na kieszeń wszystkich turystów. Zapytaliśmy prezydenta miasta, czy zgadza się z taką opinią.
- Za dobrą jakość musi być dobra cena. Jest troszkę drożej, bo jest dużo lepiej - przekonuje w rozmowie z money.pl prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
On sam przekonuje, że turystów pomimo kryzysu nie ma mniej, ale przyznaje, że ludzie przyjeżdżają na krócej. - Zdecydowanie jest mniej takich tygodniowych przyjazdów, raczej są przedłużone weekendy. Nie ma co ukrywać, że ta sytuacja finansowa jest trudniejsza - dodaje prezydent Sopotu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Tanio nie jest"
- Ceny, jakie są, każdy widzi. Czasy się zmieniły, to jest jasne, ale według mnie są wyjątkowo wysokie. Niektórzy pod płaszczykiem inflacji próbują chyba dodatkowo zarobić na swoich interesach. Na przykład za burgera i to niezbyt wielkiego zapłaciłem 55 zł. Uważam, że to wygórowana cena - mówi w rozmowie z money.pl pan Robert.
Za trzy noclegi ze śniadaniem dla trzech osób zapłacił w dość dobrym hotelu, blisko morza 2900 zł, ale dodaje, że to była promocyjna oferta.
- Tanio nie jest i pewnie nie będzie, ale nie powinno być też drożej - przekonuje mężczyzna.
Drożej jest na pewno w porównaniu do ubiegłych lat. Teraz ceny nad Bałtykiem są już z czołówki europejskiej - uważa pan Kamil, którego spotkaliśmy na sopockim molo.
- Ceny jak to ceny, nie ma co komentować nawet. Jedzenie jest drogie. Frytki, ryba sałatka 70 zł dla jednej osoby, ale co zrobić - jak wakacje to wakacje, trzeba płacić, jak się chce zjeść - mówi pani Małogrzata, która do Sopotu przyjechała z Gniewu.
Patrycja do sopockiego kurortu przyjechała ze Śląska. Przyznaje, że plus jest taki, że odwiedziła przyjaciółkę, więc nie musiała płacić za nocleg, a to spora oszczędność.
- Jadąc na krótki wypad zawsze idę na jeden obiad z rybą i fakt bez stu złotych za jedzenie i napój się nie obejdzie, ale byłam na to przygotowana. To mój pierwszy wyjazd w tym roku. Wzięłam kredyt na mieszkanie, przy wysokości rat i przy tak dużej inflacji musiałam zrezygnować z wielu planów.
Sprawdziliśmy ceny w Sopocie
W popularnym food tracku z frytkami za małą porcję zapłacimy 13 zł, duża porcja to już wydatek 15 zł. Kubełek frytek kosztuje 20 zł, ale firma oferuje do nich sos gratis.
Za najtańszego gofra bez żadnych dodatków musimy zapłacić co najmniej 10 złotych. Te z owocami to już wydatek rzędu 14 zł. Najbardziej bogata wersja wyniesie nas nawet 20 zł. Jeżeli np. czteroosobowa rodzina będzie chciała zjeść gofra z bitą śmietaną, owocami i polewą to zapłaci 80 zł.
Za małą porcję loda kręconego musimy zapłacić 10 zł, te z dodatkami kosztują już kilka złotych więcej. Desery lodowe zaczynają się od 20 zł.
Jeżeli ktoś ma ochotę zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie na sopockim molo, musi przygotować 20 zł.
Jedną z miejscowych atrakcji jest rejs z Sopotu do Gdańska. Za normalny bilet w jedną stronę zapłacimy 85 złotych. Rejs w dwie strony to koszt 140 zł. Bilet ulgowy to koszt odpowiednio 65 i 120 zł.
Jeżeli komuś zamarzy się zjedzenie obiadu na sopockim molo, musi być przygotowany na spory wydatek. Koszt sałatek to 55 zł. Za spaghetti wegetariańskie zapłacimy 49 zł, ale już za te z mięsem 75 zł.
Najtańszą pozycją w kategorii dań mięsnych jest pierś z kurczaka - 65 zł, a najdroższą stek - 169 zł. Ceny ryb zaczynają się od 65 zł.
Koszt espresso to 8 zł, ale jeżeli lubimy kawy mleczne, to musimy przygotować co najmniej kilkanaście złotych. Za piwo w wielu miejscach w centrum zapłacimy nawet 20 zł.
Inną kategorią są pamiątki znad morza. Tu wszystko zależy od naszej inwencji i zasobności portfela. Za kilka złotych kupimy magnes czy długopis, ale już bursztyny, czy zabawki dla najmłodszych są o wiele większym wydatkiem.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl