"W grudniu powołano do życia Instytut Strat Wojennych, który pomógł w opracowaniu głośnego raportu o stratach wyrządzonych nam przez Niemców (naukowcy związani z ISW obliczyli już, że Niemcy są nam dłużni 6 220 609 mln zł). Do otrzymania tych pieniędzy daleka droga, ale pracownicy instytutu już otrzymali gigantyczną kasę" - czytamy w piątkowym "Super Expressie".
Gigantyczne zarobki kierownictwa Instytutu
Gazeta informuje, że szef instytutu zarabia 19 tys. zł miesięcznie, wicedyrektorzy 16 tys. zł, a średnia pensja kierowników ISW to 14,1 tys. zł.
Jak poinformował wicedyrektor ISW Janusz Waliś, całkowita kwota przeznaczona na działalność instytutu od dnia 2 grudnia 2021 r. do 19 września 2022 r. to 891 306,58 zł.
"To nie wszystko. Waliś - były kandydat PiS do rady powiatu piaseczyńskiego - dodaje, że na dodatki specjalne dla pracowników instytutu wydano już 48,7 tys. zł, a diety dla członków rady instytutu wynoszą 5 tys. zł" - pisze gazeta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wicedyrektorzy Janusz Waliś i Joanna Chojecka będą zarabiali rocznie 192 tys. zł - informuje "Super Express".
Dziennik zaznaczył, że mimo wielokrotnych prób kontaktu nie udało się uzyskać komentarza od dyrektora instytutu.
Raport i nota dyplomatyczna. Niemcy: sprawa jest zamknięta
Przypomnijmy. Na początku października minister spraw zagranicznych, Zbigniew Rau, podpisał notę dyplomatyczną ws. reparacji wojennych skierowaną do strony niemieckiej. Wcześniej, 1 września, zaprezentowano raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej.
Oszacowano je na 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów zł. Według autorów raportu "roszczenia odszkodowawcze Polski wobec Niemiec nie wygasły i nie uległy przedawnieniu".
- Kwestia reparacji z punktu widzenia rządu niemieckiego jest kwestią zamkniętą - powiedziała podczas wizyty w Polsce na początku października szefowa niemieckiego MSZ Annalena Baerbock.