W poniedziałek rząd chce przedstawić projekt ustawy, która ma doprowadzić do tego, że więcej lekarzy będzie pracowało na oddziałach zakaźnych.
To z jednej strony elementy zachęcające medyków do podjęcia pracy z zakażonymi coronawirusem: 175 proc. wynagrodzenia, klauzula dobrego samarytanina, czyli zniesienie odpowiedzialności za nieumyślne błędy lekarskie, wypłata pełnego wynagrodzenia dla lekarza, który z oddziału zakaźnego trafi na kwarantannę oraz lepsza koordynacja ratownictwa medycznego.
To ostatnie ma położyć kres sytuacjom, gdy karetka z zakażonym jeździ między różnymi szpitalami, tłumacząc że nie ma miejsca dla acjenta – wylicza "Dziennik Gazeta Prawna".
Z drugiej strony ustawa ma wprowadzać bardziej restrykcyjna kontrolę zwolnień, które przedstawiają lekarze, odmawiający zgody na przenoszenie ich na pierwszy front walki z epidemią.
Co jeszcze? Cały czas rosnąc ma liczba łóżek dla chorych na COVID -19. Obecnie jest ich 15 tys., z których do niedzieli zajęta była połowa. Do końca tygodnia ma ich być 20 tys., częściowo dzięki przekształceniu – decyzją wojewodów – kolejnych oddziałów w covidowe. W każdym województwie powstanie szpitali koordynacyjny, a w nim – dodatkowe stanowiska intensywnej terapii dla zakażonych.
W większym stopniu ma być wykorzystywany potencjał lecznic powiatowych. Nie jest też wykluczone powstanie szpitali polowych. Pierwszy z nich powstaje już w Warszawie na Stadionie Narodowym.
Gazeta informuje również, że w rządzie trwają dyskusje nad modyfikacjami obostrzeń. Ostatni ich pakiet został wprowadzony i czwartek i dotyczy m.in. zamknięcia siłowni w strefie czerwonej (z niewielkimi wyjątkami).
Branża protestuje i podkreśla, że rozsadnikami wirusa wcale nie są uczestnicy jogi, lecz szkoły, które w ogromnej mierze pozostały otwarte (w czerwonej strefie tylko szkoły ponadgimnazjalne i wyższe działać będą w trybie zdalnym). Informatorzy "DGP" przekazali, że rząd rozważa poluzowanie obostrzeń dla klubów fitness, jeśli liczba zakażonych będzie spadała.