- Kiedy odwiedzam rodzinne gospodarstwa rolne, głównymi tematami są ceny nawozów, paliwa i brak perspektywy na przywrócenie ludzkich cen, dających szanse na opłacalność produkcji - mówił w Biestrzykowie na Dolnym Śląsku były premier Donald Tusk.
Jak dodał, "władze muszą wziąć pod uwagę ten niespodziewany problem". Ceny tak mocno wzrosły, że dla niektórych rolników nawozy stały się nieosiągalne. Przykład? Jeszcze rok temu w styczniu tona saletry amonowej kosztowała 1 tys. zł, a teraz kosztuje ponad 4 tys. zł. Ceny nawozów wzrosły więc aż o 400 proc.
- Jest wojna, jest blokada portów, coraz więcej transportów idzie z Ukrainy przez Polskę do innych krajów, ale z punktu widzenia polskich rolników oznacza to, że część tych zbóż będzie sprzedawana tutaj w Polsce po wyraźnie niższych cenach. To także powoduje, że opłacalność produkcji polskiego rolnika może okazać się bardzo kłopotliwa - wyliczał Tusk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podkreślał jednak, że polscy rolnicy chcą wspierać Ukrainę, nie mają co do tego wątpliwości. - Pomoc Ukrainie i Ukraińcom to sprawa absolutnie bezdyskusyjna, ale trzeba umieć to tak zorganizować i to nasz wspólny apel, aby nie oznaczała ona dotkliwych strat dla polskich rolników - stwierdził Tusk.
Z danych resortu rolnictwa wynika, że w Polsce przeciętnie wysiewa się ok. 300-400 kg nawozów wieloskładnikowych na hektar. To poniżej średniej unijnej, ale ilość zużycia nawozów zależy od rodzaju uprawy.
Przypomnijmy, że w połowie kwietnia Komisja Europejska zatwierdziła polski program o wartości 3,9 mld zł przeznaczony na wsparcie polskiego rolnictwa. Program dopłat dla rolników ma łagodzić m.in. skutki podwyżek cen nawozów. Wnioski można było składać do końca maja.