Lider PO nie po raz pierwszy "spuścił bombę" na CPK. Widzi wiele wad tej inwestycji. Już wcześniej w kampanii wyborczej mówił o CPK jako "politycznym" i "w wielu wymiarach chorym" pomyśle. Koalicja Obywatelska zapowiedziała audyt megaprojektu PiS. Co zostanie po nim z Centralnego Portu Komunikacyjnego?
- Kiedy byłem premierem dużo wysiłku włożyłem w to, żeby przygotować Polskę do Euro 2012 i wtedy budowaliśmy albo rozbudowywaliśmy lokalne, regionalne lotniska. Tak na zdrowy rozum, ja wolę w Trójmieście wsiąść w taksówkę i w 20 minut być na lotnisku, niż pojechać na dworzec, wsiąść w pociąg i dalej do Baranowa między Łodzią i Warszawą. Już nie mówię - ile to lat będzie trwało, i jakie to są potworne koszty - powiedział Donald Tusk na spotkaniu z mieszkańcami Jagodna we Wrocławiu.
Chwilę wcześniej ocenił, że "jednym z grzechów tej władzy był powrót 'choroby centralizacyjnej'". - Wszystko ma być duże, centralne i najlepiej im. Jarosława Kaczyńskiego. To jest ten pomysł na rzeczywistość - mówił Tusk na wiecu powyborczym.
Co Tusk zrobi z CPK?
O komentarz do poniedziałkowej wypowiedzi przyszłego premiera poprosiliśmy ekspertów rynku lotniczego.
- To jest po prostu stwierdzenie oczywistej oczywistości, że ludzie chcą mieć dostęp do podroży lotniczej jak najbliżej miejsca zamieszkania. Nie ma potrzeby ponownej centralizacji ruchu i zawracania kijem Wisły - komentuje dla money.pl Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Przypomina, że po wejściu Polski do UE zaczął się proces decentralizacji ruchu lotniczego w Polsce. Pojawienie się tanich przewoźników, takich jak Wizz Air i Ryanair, przyczyniło się do skokowego rozwoju lotnisk regionalnych. Tanie bilety z kolei spopularyzowały podróże lotnicze wśród Polaków.
Dziś lotniska regionalne i tanie linie lotnicze mają około 60-proc. udział w całości ruchu lotniczego do i z Polski.
Słowa Donalda Tuska to po prostu sprowadzenie na ziemię. Nie ma sensu wydawać grubej kasy, której i tak nie mamy, żeby realizować przeskalowane inwestycje pod hasłem walki z zagrożeniem niemieckim - ocenia Furgalski.
PiS postanowił zbudować Centralny Port Komunikacyjny, czyli projekt lotniczo-kolejowy. Równie ważnym jak lotnisko komponentem, jest prawie dwa tys. nowych linii kolejowych, tzw. szprych przebiegających przez CPK do różnych miejsc w kraju.
- Nie ma sensu tworzenie nowego sztucznego centrum kolejowego Polski i przepychanie pasażerów pociągów dalekobieżnych przez Baranów, czy jest im to potrzebne, czy nie - dodaje prezes ZDG TOR.
Uważa, że w Polsce potrzebne są nowe linie Kolei Dużych Prędkości, ale tam, gdzie będą w stanie wygenerować odpowiednio duże potoki pasażerów. Jego zdaniem są tańsze sposoby na walkę z wykluczeniem komunikacyjnym.
"Celowe upraszczanie debaty"
Innego zdania jest Dominik Sipiński, analityk rynku lotniczego z ch-aviation.com i Polityki Insight.
Wypowiedź premiera świadczy albo o niezrozumieniu tego, jak działa lotnictwo, albo o celowym upraszczaniu debaty pod dyktando polityki - stwierdza w rozmowie z money.pl.
Jego zdaniem oczywistym jest fakt, że pasażerowie wolą latać z lotniska położonego blisko ich miejsca zamieszkania. Nie przekreśla to jednak roli hubów, czyli lotnisk przesiadkowych.
- Gdańsk i każde inne lotnisko regionalne zawsze będzie miało bardziej ograniczoną ofertę lotów niż duży hub. O ile mówimy o lotach do Brukseli, to Donald Tusk może latać z Gdańska. Ale jeśli będzie chciał dolecieć do Nowego Jorku lub Singapuru, to wybór zawsze będzie między rejsem przez np. Frankfurt, Amsterdam, Stambuł lub CPK. Z Gdańska takich tras po prostu nie będzie - podkreśla Sipiński.
Według analityka trudno jednoznacznie ocenić, co wypowiedź Donalda Tuska może oznaczać dla przyszłych losów projektu CPK.
- To oczywiste, że nowy rząd jest mu raczej przeciwny. Problem w tym, że takie argumenty nie są merytoryczne, więc ciężko też z nimi dyskutować, bo "Gdańsk albo CPK" jest po prostu źle postawionym pytaniem - podkreśla Sipiński.
"Mocno niepokojące" słowa Donalda Tuska. "Jeden z groźniejszych mitów"
Podobnego zdania jest Maciej Wilk, były członek zarządu ds. operacyjnych PLL LOT, obecnie na analogicznym stanowisku w kanadyjskich liniach Flair.
Słowa premiera Donalda Tuska są dla mnie mocno niepokojące, gdyż niosą ze sobą sugestię, jakoby elementem strategii CPK była likwidacja lub mocne ograniczenie lotnisk regionalnych. Jest to jeden z groźniejszych mitów krążących wokół projektu nowego lotniska wśród polskiej opinii publicznej - komentuje dla money.pl.
Również on podkreśla, że budowa nowego hubu nie stoi w kontrze do dalszego rozwijania lotnisk w regionach. I zwraca uwagę, że pasażerowie nadal będą mogli rozpoczynać podróż w porcie lotniczym najbliżej ich miejsca zamieszkania.
Już wcześniej we wpisie na platformie X (dawniej Twitter) napisał, że w przypadku podróży Donalda Tuska z Gdańska do Brukseli możliwe są trzy scenariusze. Premier może:
- polecieć LOT-em do CPK i tam przesiąść się na inny rejs LOT-u do Brukseli,
- polecieć innym przewoźnikiem z Gdańska do jego hubu (np. Amsterdam, Frankfurt, Kopenhaga) i tam przesiąść się na inny rejs tego przewoźnika do Brukseli,
- polecieć tanimi liniami Wizz Air do Eindhoven w Holandii i stamtąd autobusem lub taksówką 138 km do centrum Brukseli. Bo Ryanair nie lata z Gdańska do Belgii, ale w teorii mógłby otworzyć połączenie do Charleroi.
Wilk podkreśla, że pociągi w długoterminowej perspektywie miałyby przejąć "tylko część krajowego ruchu lotniczego w Polsce".
Jestem przekonany, że jeszcze długi czas po otwarciu CPK będzie dostępna oferta dolotowych rejsów LOT-u, zasilających nowy hub w pasażerów transferowych - dodaje w rozmowie z money.pl.
Nie wyklucza jednak, że w wypowiedzi Donalda Tuska chodziło o rozwijanie połączeń dalekiego zasięgu z lotnisk regionalnych. - To już zupełna ułuda - ocenia. Zwrócił uwagę, że do wygenerowania odpowiedniej liczby par połączeń między miastami na takich trasach potrzebny jest hub.
- Dobrze oddaje to przykład połączenia Wrocław-Seul. Stolica Dolnego Śląska ze wszystkimi inwestycjami wokół jest w stanie wygenerować dość popytu tylko na jedną rotację tygodniowo - stwierdza Wilk.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl