- Trzymam kciuki za tę inwestycję i wspieram. Jeszcze przez dwa lata jestem w Pałacu Prezydenckim i bardzo mi na tej inwestycji zależy - mówił o Centralnym Porcie Komunikacyjnym prezydent Andrzej Duda na dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi. Zorganizowano wtedy wielką konferencję pod hasłem "Historia sukcesów pisanych faktami".
Jednak 15 października, choć to PiS zdobył najwięcej (35,38 proc.) głosów, większość w Sejmie będzie mieć opozycja. A ta zapowiadała jasno: po wyborach projekt CPK trzeba zatrzymać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że CPK to projekt budowy megalotniska między Warszawą i Łodzią, a także potężny program kolejowy, zakładający budowę blisko 2 tys. linii kolejowych. Negatywny stosunek opozycji do inwestycji w megalotnisko od dłuższego czasu nie był tajemnicą. Pod koniec września Donald Tusk w Brzezinach niedaleko Łodzi o CPK mówił:
Wszyscy mamy takie poczucie, że CPK to jest polityczny pomysł i w wielu wymiarach chory pomysł. Po wyborach zweryfikujemy ten projekt.
Lasek o weryfikacji projektu CPK. "Przeskalowany i rozdmuchany"
To właśnie "weryfikacja" i "audyt" częściej padały z ust polityków opozycji w ostatnim czasie w kontekście CPK, niż jednoznaczne zapowiedzi wyrzucenia programu Centralnego Portu Komunikacyjnego do kosza.
- W "100 konkretach na 100 dni" zapisaliśmy zatrzymanie i zweryfikowanie projektu CPK, aby ocenić jego podstawy i podjąć decyzję, czy coś można z tego wykorzystać. Mamy powody sądzić, że uzasadnienie całego projektu jest bardzo wątpliwe. Pod tym względem absolutnie nie różnimy się z naszymi koalicjantami, oceniając to przedsięwzięcie jako przeskalowane i rozdmuchane - mówi money.pl Maciej Lasek, poseł Koalicji Obywatelskiej.
- Audyt czy weryfikacja, jak zwał, tak zwał. Część lotnicza nie będzie kontynuowana, odblokowany będzie przecież rozwój Modlina. Kolejowa część będzie realizowana, ale po weryfikacji, by nie wydawać środków na linie niegwarantujące przyzwoitych potoków pasażerskich - mówi money.pl Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
"To nie są dogmaty"
Byli prezesi Centralnego Portu Komunikacyjnego i Polskich Linii Lotniczych LOT uważają, że projektowi rzeczywiście trzeba przyjrzeć się raz jeszcze "na chłodno", jednak nie powinno się go całkowicie skreślać.
- W ostatnich pięciu latach zostało wykonane bardzo dużo pracy analitycznej i studialnej, którą obecnie należy podsumować i ocenić, jakie zadania powinny być kontynuowane, bo pomysły i koncepcje sprzed lat to nie są dogmaty - przekonuje money.pl Piotr Malepszak, ekspert ds. infrastruktury transportu, były prezes spółki CPK.
Wskazuje na braki: transparentności projektu, analizy istotnych ryzyk, a także na problem "kotwiczenia projektu w taki sposób, jakby wszystko było już dobrze policzone i zatwierdzone do budowy". - Musi być pełna polityczna zgoda dla tak dużego zadania, bo to zadanie na kilka kadencji parlamentu. Jeszcze ważniejsze, aby decyzje o wydawaniu dziesiątek miliardów publicznych pieniędzy były podjęte na podstawie rzetelnych analiz - podkreśla.
Co jego zdaniem "ostanie się" z wielkich planów budowy CPK?
Uważam, że część inwestycji kolejowych stanowiących ważne korytarze krajowe i europejskie będzie kontynuowana - stwierdza Malepszak.
CPL zamiast CPK
Sebastian Mikosz, dwukrotnie prezes PLL LOT w czasach rządów PO-PSL, dziś doradca prezydenta Lewiatana ds. transportu, stawia na komponent lotniczy. Również jego zdaniem, projekt CPK trzeba zatrzymać i dokładnie przeanalizować.
- Musimy wrócić do dyskusji o Centralnym Porcie Lotniczym, a nie o CPK. Bo tym, co jest potrzebne, jest duże lotnisko przesiadkowe o przepustowości 30-35 mln pasażerów rocznie. Odłożyłbym na bok wielki program kolejowych "szprych", bo dla lotnictwa nie ma potrzeby, aby z całej Polski pociągi zwoziły pasażerów do nowego lotniska - mówi money.pl Mikosz.
To cofa dyskusję o nowym lotnisku do początków ostatniej kadencji PiS, zanim podjęto decyzję o megaprojekcie kolejowo-drogowo-lotniskowym pod nazwą Centralnego Portu Komunikacyjnego.
- Strategia na najbliższe lata, którą pokazał LOT i jego plany rozwojowe, są skromne. Po weryfikacji projektu szybko może się okazać, że ten sam efekt można uzyskać inwestując w rozbudowę tego, co już mamy, a tym samym znacznie bardziej racjonalnie wydać publiczne pieniądze. Bo nie wiadomo, ile tak naprawdę miał kosztować program CPK, ale na pewno więcej niż zapowiadane 35 mld zł - mówi money.pl Maciej Lasek.
Bo narodowy przewoźnik w 2028 r. chce przewozić 17 mln pasażerów (zamiast obecnych około 10 mln), mieć we flocie 110 samolotów zamiast 75 i dodać około 20 nowych kierunków, z czego część to powrót na trasy zawieszone z powodu pandemii COVID-19.
Co dalej z Lotniskiem Chopina? "Należałoby zburzyć i zbudować od nowa"
Maciej Lasek przypomina, że rozważana była m.in. koncepcja duoportu, czyli ścisłej współpracy Lotniska Chopina z portem w Modlinie. Teraz do tej układanki doszło jeszcze lotnisko w Radomiu, otwarte wiosną. Administracyjny podział ruchu mógłby "zmusić" tanie linie lotnicze i czartery do przeprowadzki na dwa podwarszawskie lotniska, zwalniając więcej miejsca na Lotnisku Chopina dla LOT-u.
- Pomysły dotyczące rozbudowy Lotniska Chopina, administracyjnego podziału ruchu i przeniesienia z niego tanich linii lotniczych, są dla mnie dobrym rozwiązaniem, ale tylko na czas potrzebny do zbudowania CPL - podkreśla Mikosz.
Ostrzega jednak przed opieraniem całego planu na dalszym funkcjonowaniu Lotniska Chopina w obecnej formule. Przekonuje, że o tym, iż Lotnisko Chopina nie ma możliwości rozwoju jako duży hub, wiadomo od dawna.
- Po pierwsze, obowiązują ograniczenia hałasowe, zakaz działalności w porze nocnej. Po drugie, lotnisko zostało otoczone przez aglomerację i ma dwa krzyżujące się pasy startowe, co bardzo ogranicza przepustowość. Nie ma miejsc do odladzania samolotów zimą, sortownia bagażu jest strukturalnie niewydolna, no i przede wszystkim nie ma możliwości rozwoju cargo. To wszystko sprawia, że brakuje slotów, nie tylko dla LOT-u, ale i dla dużych linii lotniczych z całego świata, które chciałyby latać do Warszawy - mówi Mikosz.
Lotnisko Chopina należałoby zburzyć i zbudować od nowa ale nie tak blisko centrum aglomeracji. Dlatego pomysł CPL znany jest od ponad 10 lat, jeszcze z czasów rządów Platformy Obywatelskiej - podkreśla.
Zwraca uwagę na aspekt odpolitycznienia projektu CPK. - To nie jest lotnisko, które ma powstać przeciwko komuś, albo po to, byśmy wstali z kolan. Budowa dużego lotniska przesiadkowego naprawdę ma solidne podstawy biznesowe. Ich potwierdzeniem jest jeden fakt: naprawdę duże zainteresowanie ze strony kapitału prywatnego aby je finansować ale i operować - kwituje Sebastian Mikosz.
CPK odpowiada: "Nie zaciągamy hamulca ręcznego"
Co wynik wyborów oznacza dla państwowej spółki celowej, która odpowiada za realizację projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego? Według samej spółki - na razie nic.
"Działania spółki, a w konsekwencji przyjęte harmonogramy, etapy i zobowiązania, wpisane są w szereg oficjalnych dokumentów, strategii i uzgodnień. Nie zaciągamy hamulca ręcznego, a liczne prace projektowe, roboty i badania w terenie oraz wykupy nieruchomości są kontynuowane zgodnie z harmonogramem i podpisanymi umowami" - odpowiedziało biuro prasowe CPK na pytania Wirtualnej Polski.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl