Strażnicy miejscy z różnych części Polski, z którymi rozmawiał dziennik, zgodnie przyznają, że świadomość mieszkańców rośnie. Palenie w piecach byle czym, szczególnie śmieciami przechodzi powoli do historii. Widać to w statystykach. Dla przykładu w Białymstoku na przestrzeni września i października odnotowano trzy takie przypadki (o jeden mniej niż rok temu), ale przy ponad 200 kontrolach. Rok temu takich kontroli było 87, a dwa lata temu - 27.
Wymiany kopciuchów w całej Polsce sprawiają, że jakość powietrza poprawia się. Potwierdzają to dane Polskiego Alarmu Smogowego. Do walki z trucicielami strażnicy miejscy używają wyspecjalizowanego sprzętu, w tym dronów czy mobilnych masztów do badania zanieczyszczeń - zauważa dziennik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakości powietrza pilnują sami mieszkańcy i coraz częściej, widząc wydobywający się z komina czarny dym, powiadamiają służby. Na przykład w Gdańsku jeszcze dwa lata temu mieszkańcy alarmowali straż o podejrzanych dymach 54 razy. Rok temu takich zgłoszeń było 56, a w tym roku już 114. We Wrocławiu to odpowiednio: 97, 139 i 171 interwencji obywateli - wynika z danych, do których dotarł "DGP".
Rośnie liczba wszystkich kontroli prowadzonych przez strażników miejskich, ale w ich trakcie coraz rzadziej stwierdza się spalanie odpadów.
- Zwiększa się liczba kontroli i zgłoszeń, nie rośnie liczba zastosowanych sankcji karnych - informuje w rozmowie z dziennikiem Monika Domachowska ze Straży Miejskiej w Gdańsku. Potwierdzają to również funkcjonariusze z innych miast.
Jeśli już ktoś jest karany za palenie śmieciami, to coraz częściej nie chodzi np. o opony, ale o używanie jako rozpałki kolorowych gazet czy ogrzewanie się drewnianymi przedmiotami. Najczęściej są to stare meble, parkiety oraz drewniane okiennice. Mieszkańcy tłumaczą, że nie zdawali sobie sprawy, iż popełniają wykroczenie - informuje "DGP".
Kumulacja zanieczyszczeń w kotlinach. Naukowiec tłumaczy
W Polsce około połowa pyłu zawieszonego w powietrzu pochodzi ze spalania paliw stałych przy indywidualnym ogrzewaniu budynków. - Chociaż jakość powietrza w Europie znacznie się w ostatnich dekadach poprawiła, to w wielu miejscach ciągle jeszcze przekracza normy - tłumaczy dr inż. Krzysztof Skotak z Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowego Instytutu Badawczego (IOŚ-PIB).
W porównaniu z 2022 r. znacznie zmniejszyły się w naszym kraju obszary, gdzie przekroczono normy zanieczyszczeń powietrza. Jest więc lepiej - co nie znaczy, że zaczęło być dobrze.
Eksperci podkreślają, że gdy patrzymy na mapę czystości powietrza w Polsce, musimy pamiętać, że obecność czerwonych czy zielonych plam ma związek nie tylko z tym, jak bardzo "dymią" tamtejsi mieszkańcy, ale i z uwarunkowaniami, na które ludzie bezpośrednio wpływu nie mają, np. z napływam zanieczyszczonego powietrza w innych obszarów. Nie bez znaczenia jest również ukształtowanie terenu. Jeśli dany teren leży w kotlinie, zapylone powietrze nie jest na bieżąco wywiewane i często dochodzi do kumulacji zanieczyszczeń.
Nie zawsze więc jakość powietrza można w łatwy sposób powiązać z zasługami lub uchybieniami lokalnych władz czy świadomością ekologiczną mieszkańców.