Żniwa ruszyły pełną parą. Tam, gdzie jeszcze zboże nie jest zebrane, można gołym okiem stwierdzić, że nie będą zadowalające.
- Z szacowanych ośmiu ton zbiorę może pięć - mówi pan Kazimierz, rolnik spod Zgierza i pokazuje suche, czarne kłosy. - U mnie i tak jest nieźle. Sąsiedzi się zastanawiają, czy w ogóle jest sens zbierać. Prawie wszystko zniszczyły nawałnice - opowiada. - W ogóle się nie opłaca kombajnu uruchamiać, bo szkoda paliwa - dodaje.
Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, tegoroczne zbiory zbóż wstępnie szacuje się na około 27,4 mln ton, czyli o około 4 proc. mniej od zbiorów ubiegłorocznych.
Zdaniem ekspertów, straty mogą być jednak jeszcze większe.
- Naszym zdaniem tegoroczne plony będą o ok. 10 proc. mniejsze - ocenia w rozmowie z money.pl Stanisław Kacperczyk, prezes Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych.
Zmiana klimatu
Winne słabym plonom są zmiany klimatu i idące za nimi ekstremalne zjawiska pogodowe.
Jak tłumaczy Stanisław Kacperczyk, jeszcze na początku czerwca nastroje wśród rolników były optymistyczne i wszystko wskazywało na to, że żniwa będą udane.
Jednak krótko potem, już w czerwcu, a potem także w lipcu uprawom najpierw doskwierała susza, a potem fala gwałtownych burz z gradem, ulewnych deszczy i huraganowych wiatrów.
- Rośliny mają różną wytrzymałość na wiatry, zależnie od fazy wzrostu - wyjaśnia Stanisław Kacperczyk. - Na krótko przed zbiorem, kiedy kłos dojrzewa, łodyga staje się sucha. Wtedy, jeśli przyjdą wiatry, po prostu się łamie. Takie zboże trudno zebrać.
Roślinom zaszkodził jednak nie tylko wiatr. Nagłe i gwałtowne ulewy sprawiły, że na polach stała woda, która nie zdążyła wsiąknąć w grunt. A to doskonałe warunki dla rozwoju grzybów.
- Czerniejące zboże to właśnie objaw zespołu chorób grzybowych - tłumaczy Stanisław Kacperczyk. - Dotknęły bardzo wielu upraw. Na szczęście Polska jest dość dużym krajem i nie wszędzie plantacje są zniszczone - dodaje.
Wszystko drożeje
Nawet jeśli potwierdzą się prognozy i faktycznie plony będą o 10 proc. mniejsze, to nie przełoży się to w 100 proc. na ceny gotowych produktów w sklepach.
- Wielkość plonów w Polsce oddziałuje na ceny tylko w kilkunastu procentach - wyjaśnia Stanisław Kasperczyk. - Dużo zależy od tego, co dzieje się w innych krajach Europy, także na świecie - tłumaczy.
Jak szacują organizacje rolnicze, średnia unijna będzie podobna do zeszłorocznej. Mimo to wzrostu cen należy się spodziewać.
Zdaniem ekspertów, głównym czynnikiem powodującym wzrost cen produktów zbożowych są stale rosnące koszty produkcji zboża.
Drożeje wszystko. Od paliwa, przez koszty pracy, po części do maszyn rolniczych. Jak mówi money.pl prezes Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych, w ciągu roku stal zdrożała o 50-100 proc.
Drożeją także nawozy. W zeszłym roku tona saletry amonowej o tej porze kosztowała około 850 zł. Dziś jej cena potrafi przekroczyć 1300 zł.
- W gospodarstwach hoduje się coraz mniej zwierząt, przez co brakuje obornika. Rolnicy, którzy do tej pory bazowali głównie na nim, muszą przejść na nawozy mineralne. Ale ze względu na rosnące ceny przestaje im się to opłacać - mówi Stanisław Kacperczyk. - Możliwe, że niektórzy przestaną nawozić w ogóle. A to oznacza, że plony będą jeszcze niższe - kwituje.
Jak mówił wiosną w rozmowie z PAP Jacek Janiszek, wiceprezes Grupy Azoty Puławy, rosnące ceny nawozów miały związek z przerwami w dostawach z Chin oraz rosnącym popytem na nawozy mineralne w Indiach.
Krajowe produkty również drożały, na co wpływ miały podwyżki cen gazu. W przypadku niektórych taryf nawet czterokrotne.