Nowe rządowe rozporządzenie z kolejnymi obostrzeniami praktycznie wyłączyło branżę gastronomiczną. Obecnie – i to już od dziś – jedzenie w restauracji można zamówić tylko i wyłącznie na wynos. Wyjątkiem są restauracje hotelowe, ale tam zjeść posiłek mogą jedynie osoby, które mają wykupiony przynajmniej jeden nocleg.
– To trudny dzień dla nas wszystkich. Musimy wprowadzić obostrzenia, które także dla nas – jako resortu odpowiedzialnego za przedsiębiorczość – są bardzo bolesne. Chcemy, by ograniczenia te trwały jak najkrócej. Jeżeli uda się zbić liczbę zachorowań, zostaną one zniesione – zadeklarował podczas piątkowego spotkania z przedsiębiorcami wicepremier, minister rozwoju, pracy i technologii Jarosław Gowin.
I podkreślił: – Mamy już pierwsze konkretne propozycje rozwiązań dla szeregu najbardziej poszkodowanych branż, w tym gastronomicznej. To zwolnienie ze składek ZUS i wypłata postojowego za listopad. "Na stole" jest też m.in. temat mikrodotacji.
Ale dzisiejszy lockdown gastronomii oznacza poważne problemy dla restauratorów. W mediach społecznościowych organizują oni wyprzedaże produktów spożywczych – ryb, mięsa czy nawet warzyw. Inni ratują się robieniem kiszonek z warzyw i mrożeniem mięs oraz innych towarów, których nie dadzą rady sprzedać przez najbliższe dni.
W związku z sytuacją epidemiczną, od soboty obowiązują nowe obostrzenia. Cała Polska znajduje się w czerwonej strefie. Oznacza to m.in. zakaz stacjonarnej działalności restauracji i lokali gastronomicznych, przy zachowaniu możliwości sprzedaży jedzenia na wynos i dowóz. Obostrzenia te mają obowiązywać przez okres dwóch tygodni, z możliwością przedłużenia.