"Fakt" podliczył we wtorek swój tradycyjny koszyk zakupowy. Wynika z niego, że w ostatnich dwóch tygodniach najbardziej wzrosły ceny warzyw. Mocno w górę poszły też ceny ryżu i kawy rozpuszczalnej.
W tym samym czasie spadły ceny mięsa na kotlety. Dotyczy to zarówno drobiu jak i wieprzowiny. Potaniały też wyroby wędliniarskie. Drożej o niecałe 8 proc. trzeba jednak zapłacić za ziemniaki i pomidory.
W górę poszły też ceny marchwi (3,6 proc.), która jest tradycyjnym składnikiem surówek.
O drogiej zieleninie donosi też wtorkowa "Gazeta Wyborcza". Jest dużo drożej niż przed rokiem o tej samej porze. Dla przykładu, rabarbar rok temu był po ok. 4 zł za kg, teraz kosztuje 8-9 zł za kg.
Ceny szparagów też zaskakują. Dokładnie rok temu można było kupić pęczek za 10-12 zł, teraz trzeba zapłacić 18-19 zł. Fasolka szparagowa, jak już pisaliśmy w money.pl, kosztuje nawet 69 zł za kg. Przed rokiem na starcie sezonu nowalijek kosztowała już 35 zł.
Rekordowo drogi jest też por. Który w zestawieniu z 2020 r. podrożał nawet o ponad 60 proc. Skąd ta drożyzna.
Odpowiada za nią oczywiście zimna wiosna. Jednak brak słońca, niskie temperatury, przymrozki to nie tylko polski problem. Chłodno było też w Hiszpanii i Niderlandach, skąd docierają do nas nowalijki, zanim pojawią się polskie. Na wysokie ceny wpływa więcej czynników. Jednym z nich są warunki, które przeszkadzają pszczołom zapylać kwiaty.
O przesunięciu sezonu nowalijkowego mówiła już w money.pl Karolina Załuska, analityk rynku rolno-spożywczego Banku BNP Paribas. Na co zwracała uwagę, do wyższych cen warzyw przyczyniają się też inflacja, rosnące koszty produkcji, paliw, nawozów i środków ochrony roślin oraz koszty pracy. Za opóźnienie ich powolnego spadku odpowiada jednak pogoda.
- W tym roku na krajowym rynku pojawiły się już nowalijki, ale z opóźnieniem ok. 2 -3 tygodni. Obecnie producenci warzyw dostarczają na rynek krajowy rzodkiewki, kapusty pekińskiej, kapusty głowiastej, sałaty lodowej, sałaty rzymskiej mini, sałaty masłowej, kalarepy, ale ich dostępność jest jeszcze mała - wyjaśniała ekspertka.
Hiszpanie też mieli problem z frontem Filomena, który na przełomie stycznia i lutego zniszczył bądź uszkodził część upraw i to nie tylko na polu. Doszło również do zniszczeń tuneli foliowych. Dlatego Hiszpanie dostarczają do Europy mniej warzyw niż w tym samym okresie w latach poprzednich.