Ustawa przyjęta przez Sejm jest w powszechnym odczuciu rewanżem za podniesienie uposażeń posłów. Najpierw Andrzej Duda wydał rozporządzenie przyznające posłom i senatorom spore podwyżki.
Następnie w Sejmie pojawił się projekt ustawy podnoszącej pensję prezydenta z 21 do 28 tysięcy złotych miesięcznie. Posłowie nie pozostali więc dłużni głowie państwa.
Ustawa jednocześnie podnosi pensje byłych prezydentów. Ich uposażenie wynosi 75 proc. pensji zasadniczej prezydenta. Pensja prezydenta ma się teraz składać z wynagrodzenia zasadniczego odpowiadającego 9,8-krotności kwoty bazowej oraz dodatku funkcyjnego odpowiadającego 4,2-krotności tej kwoty, co oznacza 40 proc. podwyżkę.
Byli prezydenci też dostaną więcej
Poprzednio wynagrodzenie zasadnicze głowy państwa wynosiło 7-krotność kwoty bazowej.
Wraz z podwyżkami pensji urzędującego prezydenta i uposażenia poprzednich, w ustawie zapisano, iż żony wszystkich prezydentów zostaną objęte ubezpieczeniem społecznym. Słowem - za okres bycia pierwszą damą będą miały płacone z budżetu składki ZUS.
Dla państwa Dudów oznacza to realną oszczędność. Jak przyznawał Andrzej Duda, jego żona Agata zrezygnowała z pracy w liceum i musi sam opłacać jej składki.
W przypadku byłych pierwszych dam nowe przepisy będą oznaczać wyższą emeryturę - czas prezydentury ich mężów wliczy im się do świadczenia. Dziennik "Fakt" wyliczył już, że przyszła emerytura Agaty Dudy będzie dzięki temu wyższa ok. 130 zł miesięcznie. Z symulacji dziennika wynika, że najwięcej zyska Jolanta Kwaśniewska – ok. 300 zł. Danuta Wałęsa może mieć ok. 260 zł miesięcznie więcej a a Anna Komorowska.
Dziennikarze podkreślają, że to tylko szacunkowe dane. Realną podwyżkę wyliczy ZUS.