"Po trzech wyciekach gazu z gazociągów Nord Stream (1 i 2 - przyp. red.) na Morzu Bałtyckim, w trosce o bezpieczeństwo ruchu statków i samolotów, wokół wycieków ustanowiono strefy zakazu" - przekazało Duńskie Dowództwo Obronne, publikując zdjęcia i nagrania "awarii".
Pewności, że wyciek jest faktycznie efektem "awarii" bynajmniej nie ma. Wręcz przeciwnie. Coraz częściej padają głosy, że może to być efekt "sabotażu".
- Jeszcze za wcześnie na konkluzje, ale to jest niezwykła sytuacja. Przecieki są trzy, trudno sobie wyobrazić, aby mogło to być przypadkowe - powiedziała premier Danii Mette Frederiksen duńskiemu nadawcy publicznemu DR.
Zachodni politycy starają się jednak nie wyciągać daleko idących wniosków. - Jest za wcześnie, by spekulować, jakie były przyczyny wycieku z gazociągów Nord Stream - oświadczył we wtorek na konferencji prasowej w Brukseli rzecznik Komisji Europejskiej Eric Mamer.
Szwedzi mówią o podwodnych eksplozjach
Tymczasem szwedzka telewizja publiczna SVT podała, że stacje monitorujące w Szwecji i w Danii zarejestrowały w poniedziałek silne podwodne eksplozje w tym samym rejonie, w którym doszło do wycieku.
- Nie ma wątpliwości, że to były wybuchy - powiedział Björn Lund, profesor nadzwyczajny sejsmologii w Szwedzkiej Narodowej Sieci Sejsmicznej. - Wyraźnie widać fale odbijające się od dna do powierzchni - argumentuje ekspert.
Pierwszy wybuch odnotowano w poniedziałek o godz. 2.03, a drugi o godz. 19.04. Jeden z wybuchów miał magnitudę 2,3. Został zarejestrowany aż w 30 stacjach monitorujących w południowej Szwecji - podaje SVT.
USA oferują wsparcie ws. wycieków gazu z NS1 i NS2
Wycieki gazu z Nord Stream 1 i 2 są obecnie badane przez państwo niemieckie pod kątem celowych ataków. W wyjaśnianiu sytuacji pomóc chcą Amerykanie.
"Stany Zjednoczone wyraziły gotowość dostarczenia Europie wsparcia w sprawie wycieków z bałtyckich gazociągów Nord Stream" - przekazała agencja AFP, powołując się na amerykańskiego urzędnika Rady Bezpieczeństwa Narodowego. - Nasi europejscy partnerzy prowadzą w tej sprawie śledztwo, a my jesteśmy gotowi wesprzeć ich wysiłki - dodał.
Tymczasem Finowie nie mają wątpliwości, co było przyczyną wycieków. - To nie jest żaden wypadek, gdy do wycieków doszło w obu rurociągach Nord Stream, dla wszystkich jest oczywiste, że stoi za tym Rosja - twierdzi fiński ekspert ds. polityki energetycznej i środowiskowej Rosji Veli-Pekka Tynkkynen.
Ekspert zaznaczył przy tym, że obecnie "nie ma zupełnej pewności co do winy Rosji", ale jego zdaniem takiej pewności nigdy nie będzie, bo w interesie Putina nie leży otwarte mówienie o udziale jego państwa w uszkodzeniu rurociągu. - Wygląda na to, że Rosja "uzbroiła" także swoją infrastrukturę i teraz to wykorzystuje. To wojna psychologiczna i przykład eskalacji - powiedział dziennikowi "Helsingin Sanomat".