O tym, że w sprawie przepisów o spółdzielniach mieszkaniowych iskrzy na linii resort Gowina-resort Ziobry, money.pl informował już na początku maja 2021 r. Teraz mamy potwierdzenie czarno na białym. Do przygotowanego przez Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii projektu ustawy uwagi swe zgłosiło Ministerstwa Sprawiedliwości. Ujmując najkrócej: zdaniem urzędników Zbigniewa Ziobry przyszykowane rozwiązania wzmocnią nie zwykłych spółdzielców, lecz i tak potężnych już prezesów kooperatyw.
Powrót patologii
Przypomnijmy, w czym rzecz. Otóż do 2007 r. w spółdzielniach mieszkaniowych kluczowe decyzje podejmowały zebrania przedstawicieli. Wówczas jednak ustawodawca uznał ten model działania za patologiczny. Było bowiem zazwyczaj tak, że garstka osób wybierała samych siebie do zarządzania spółdzielnią.
Ludzie ci z reguły byli powiązani z osobami zajmującymi od wielu lat prezesowskie fotele. Podjęto więc decyzję, że o wszystkich najważniejszych sprawach będą decydować walne zgromadzenia spółdzielców, w których mogą wziąć udział wszyscy członkowie kooperatywy.
Sęk w tym, że na walne zgromadzenia przychodzi po 7-10 proc. uprawnionych. Dostrzegło to Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii. I zaproponowało, aby znów w spółdzielniach mogły działać zebrania przedstawicieli zamiast walnego. Czyli - mówiąc prościej - nastąpi powrót do demokracji pośredniej zamiast bezpośredniej.
"Trzeba jednoznacznie stwierdzić, że zebrania przedstawicieli spowodują jedynie utrwalenie patologii, wypaczając całkowicie sens przedsięwziętych działań legislacyjnych. Kluczowym wydaje się znalezienie rozwiązania, które zachęci uprawnionych do decydowania o sprawach spółdzielni, a nie odbierze im taką możliwość. Dlatego też projektowane propozycje należy ocenić jednoznacznie negatywnie, albowiem stracą na nich spółdzielcy" - podkreśla w swej opinii Ministerstwo Sprawiedliwości.
I wskazuje od razu rozwiązanie. Zdaniem resortu Ziobry należałoby utworzyć internetowe konta członków spółdzielni. Miałyby one z jednej strony umożliwić dostęp do dokumentów dotyczących danego członka i zajmowanego przez niego lokalu w sposób zdalny, a z drugiej pozwolić na śledzenie posiedzenia walnego zgromadzenia i oddanie głosu za pośrednictwem systemu teleinformatycznego.
Dla jasności: resort sprawiedliwości chciałby, aby spółdzielca jedynie miał taką możliwość. Kto nie chciałby z niej skorzystać, a chciałby uczestniczyć w walnym, nadal mógłby pójść na fizycznie odbywające się zebranie.
Ministerstwo Sprawiedliwości zaznacza, że koszt wprowadzenia takiego rozwiązania oscylowałby w granicach od kilku do kilkudziesięciu groszy miesięcznie w przeliczeniu na mieszkańca. I wytyka, że urzędnicy podlegli Jarosławowi Gowinowi nawet się takim rozwiązaniem nie zainteresowali, choć resort sprawiedliwości sugerował je już dawno.
Spółdzielcza przyszłość
Resort rozwoju opracowuje jeszcze uwagi, które otrzymał w ostatnich tygodniach. Po przeprowadzeniu analizy Jarosław Gowin będzie musiał podjąć decyzję, czy przekaże rządowi do zaakceptowania projekt w kształcie niepodobającym się Zbigniewowi Ziobrze, czy też poszuka porozumienia z ministrem sprawiedliwości.
Wiadomo już, że projekt i tak będzie musiał zostać zmodyfikowany, gdyż wielu nieścisłości proceduralnych dopatrzyło się w nim Rządowe Centrum Legislacji. Ustawa ma być bowiem także wykonaniem wyroków Trybunału Konstytucyjnego z 14 marca 2018 r. (sygn. P 7/16) oraz z 10 czerwca 2020 r. (sygn. K 3/19). W obu trybunał wypowiedział się korzystnie dla spółdzielców.
Gowin publicznie mówił, że chciałby, aby nowe regulacje zaczęły obowiązywać od początku 2022 r.