Jak informuje portalspozywczy.pl, 1 lutego Sąd Rejonowy w Rzeszowie ogłosił postanowienie o upadłości Rzeszowskich Zakładów Drobiarskich "Res-Drob". Teraz firmą zarządza syndyk.
Już wiadomo, że pracę straci cała załoga, czyli ok. 230 osób. Natomiast spółka zalega z wynagrodzeniami wobec 267 osób, a zobowiązania dla pracowników wynoszą 1,9 mln zł.
Wszyscy pracownicy Res-Drobu otrzymali już wypowiedzenia z pracy i do końca marca pożegnają się z firmą. Zaległości wobec pracowników są duże. Dlatego, aby je jak najszybciej zaspokoić, zwróciłem się o blisko 2 mln zł do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, które potem będę musiał zwrócić ze sprzedaży majątku - powiedział dla serwisu nowiny24.pl syndyk Jan Stanisław Zawada.
Syndyk dodał, że "wszyscy pracownicy Res-Drobu otrzymali już wypowiedzenia z pracy i do końca marca pożegnają się z firmą. (...) Na pokrycie odpraw potrzeba będzie jeszcze 3 mln zł".
Res-Drob upada. Duże zaległości
Jeszcze w pierwszym kwartale ubiegłego roku zadłużenie spółki wynosiło 126 mln zł. Jednak sytuacja w kolejnych miesiącach pogorszyła się.
- Dług wzrósł do 180 mln zł - stwierdził Lesław Zawada, wiceprezes Sądu Rejonowego w Rzeszowie dla lokalnego portalu rzeszow-news.pl.
"Portal Spożywczy" przypomina, że Res-Drob jeszcze trzy lata temu eksportował 80 proc. produkcji do Europy i Azji. Mowa m.in. o Niemczech, Francji, Czechach, Wietnamie czy Kazachstanie. Każdego dnia dochodziło w nim do uboju 120 tys. kurczaków.
Trudne czasy branży mięsnej
Pisaliśmy już na money.pl, że nadchodzą trudne czasy przed producentami mięsa, o czym w apelu do premiera Mateusza Morawieckiego wspomnieli wytwórcy wieprzowiny.
"Dla wielu zakładów mięsnych mogą to być także ostatnie święta w ich często kilkudziesięcioletniej historii. Obecna sytuacja to efekt wieloletnich zaniedbań, które – w połączeniu z ostatnim kryzysem – będą zbierały żniwo bankructw w skali dotychczas niespotykanej" – napisano w apelu.
– Sytuacja jest wyjątkowo poważna. Byliśmy piątym producentem mięsa wieprzowego w Europie, a teraz małe i średnie ubojnie ograniczają lub wycofują się z działalności. Rok temu mieliśmy 75 tys. ubojów średniodobowych, teraz jest ich 40 tys. Jednocześnie wielką rolę odgrywają duże sieci handlowe, dla których liczy się tylko cena. Dlatego wzrośnie import świń z Hiszpanii, Niemiec, Danii – wyjaśniał Janusz Piechociński, były wicepremier i minister gospodarki.