Jak pisze agencja Unian, korytarz powstanie pomiędzy punktami kontrolnymi Reni - Giurgiulesti - Galati, aby przyspieszyć przepływ towarów i eksport ukraińskich produktów rolnych. Do realizacji przedsięwzięcia potrzebna jest m.in. rozbudowa punktu kontrolnego Reni.
Rumunia i Mołdawia pomogą Ukrainie w eksporcie zboża
- Przede wszystkim mówimy o wspólnej kontroli Ukrainy i Mołdawii oraz skoordynowanej kontroli między Mołdawią a Rumunią. Dzięki temu będziemy w stanie zmniejszyć liczbę przystanków dla ciężarówek i odpowiednio przyspieszyć kontrole. W skali globalnej ta decyzja pozwoli nam rozwiązać kwestię kompleksowego rozwoju infrastruktury na granicy ukraińsko-mołdawsko-rumuńskiej - powiedział Serhij Derkacz, wiceminister rozwoju gmin, terytoriów i infrastruktury Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak zauważa "Rzeczpospolita", uruchomienie "zielonego korytarza" przewiduje m.in. przebudowę drogi Reni - Galati i jej rozbudowę z dwóch do czterech pasów ruchu. Ponadto potrzebne jest dodatkowe wyposażenie techniczne przejść drogowych. "Obecnie Reni-Giurgiulesti, będący jednym z kluczowych drogowych punktów kontrolnych prowadzących do rumuńskich portów, obsługuje dziennie zaledwie do 50 ciężarówek" - czytamy.
Przypomnijmy: na przełomie września i października grecki portal Kathimerini informował, że minister spraw zagranicznych Grecji Jorgos Jerapetritis na nieformalnym spotkaniu szefów MSZ państw UE w Kijowie zgłosił gotowość Aten do zapewnienia alternatywnej trasy dla ukraińskiego zboża.
Według Kathimerini propozycja nie pojawiła się znikąd - rząd w Atenach omawiał ją wcześniej w Brukseli. W rozmowach miała uczestniczyć też Wielka Brytania. Plan zakłada transport produktów pociągiem przez Rumunię i Bułgarię do greckich portów w Salonikach i Aleksandropolis.
Pod koniec lipca na wykorzystanie swoich portów do eksportu ukraińskiego zboża zgodziła się Chorwacja. We wrześniu port w Konstancy udostępniła Rumunia, a Bułgaria, zaoferowała m.in. transport kolejowy.
Zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do zmagających się z przesytem ukraińskich surowców Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji został wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja. Początkowo ograniczenia obowiązywały do 5 czerwca, a następnie zostały przedłużone do połowy września. Embargo zniesiono 15 września na podstawie postanowienia KE.
Dzień później w życie weszło rozporządzenie ws. bezterminowego zakazu przywozu do Polski ukraińskich produktów rolnych. Decyzje o jednostronnym przedłużeniu ograniczeń importowych podjęły również rządy Węgier, Słowacji i Rumunii.
W odpowiedzi władze w Kijowie poinformowały o złożeniu skargi do Światowej Organizacji Handlu na Polskę, Węgry i Słowację. Ponadto wiceminister Kaczka przekazał w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że Kijów planuje wprowadzenie embarga na polską cebulę, pomidory, kapustę i jabłka. Niedługo później w rozmowie z RMF FM wycofał się z tej zapowiedzi, mówiąc, że "to ostatni punkt w planie działań" władz Ukrainy. Zapewnił, że priorytetem jest rozwiązanie problemu na drodze dialogu.
5 października wiceminister Kaczka przekazał w Brukseli, że Kijów zawiesił skargę do WTO przeciwko Polsce. Zapewnił, że stronie ukraińskiej zależy na znalezieniu "konstruktywnej decyzji w ramach całej Unii Europejskiej".