Podczas czwartkowego posiedzenia sztabu kryzysowego szefowa Wód Polskich Joanna Kopczyńska stanęła w obronie pracowników, wobec których kierowane są - jak mówiła - "groźby karalne".
- Chciałam powiedzieć, że pracownicy Wód Polskich są przedmiotami ataków, zarówno internetowych, jak i telefonicznych, zwłaszcza pracownicy zarządu zlewni Nysa i ci, którzy obsługiwali zbiornik w Nysie - mówiła.
Oskarżani są o różne rzeczy, a ponieważ są kierowane wobec nich groźby karalne, sprawę przekazałam odpowiednim służbom. Pracownicy mają obecnie zapewnioną ochronę - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szefowa Wód Polskich: ci ludzie są bohaterami Nysy
- Chciałabym podkreślić, że są to ludzie, którzy wykazali się nieprawdopodobną odpowiedzialnością za dobro mieszkańców Nysy, sami są mieszkańcami Nysy, spędzili w pracy cztery doby bez przerwy, sami stracili swój dobytek w czasie powodzi. Zamiast ratować swój dobytek, byli cały czas obecni na obiekcie, czekając na sygnał, czy będzie możliwe zmniejszenie odpływu - mówiła szefowa Wód Polskich.
Wyjaśniła, że wobec pracowników są kierowane zarzuty, że nie mieli odpowiedniej kwalifikacji. - Z całą stanowczością podkreślam, że kierowanie obiektem hydrotechnicznym wymaga odpowiedniego wykształcenia, a samodzielne kierowanie dodatkowo wielu lat praktyki - mówiła.
To są ludzie, którzy są bohaterami Nysy. Oni nie ratowali własnych domów, stracili własne samochody. Jest to czwórka ludzi, którzy obecnie w internecie oraz na łamach miejscowej prasy podlegają nagonce. Dlatego chciałabym to podkreślić. Dla nas, dla wszystkich z branży gospodarki wodnej, wiemy, że to są ludzie, którzy jako ostatni, kiedy mieli pewność, że już nic nie grozi Nysie, zeszli z posterunku, byli cztery dni w pracy - mówiła Joanna Kopczyńska.
"Pracujemy 24 godziny na dobę "
Wyjaśniła, że podobne groźby karalne są kierowane do pracowników Wód Polskich, m.in. w centrali w Warszawie. - Odbieramy dzisiaj wiele telefonów z groźbami i chciałabym poinformować, że wszystkie te rozmowy są odnotowywane. Znamy numery telefonów, zgłaszamy je odpowiednim służbom. Są to groźby karalne z artykułu 190 kodeksu karnego i jako takie zagrożone są karą do 3 lat pozbawienia wolności - podkreśliła.
- Pragnę państwa zapewnić, że wszyscy w Wodach Polskich są obecni w pracy. Pracujemy 24 godziny na dobę w każdej z naszej sieci, aby zapobiec skutkom powodzi, ale pracujemy też nad szeregiem innych działań - mówiła szefowa Wód Polskich.
Zapewniła, że wszyscy mają odpowiednie uprawnienia i doświadczenie. - Nie jest możliwe, aby człowiek bez tego typu uprawnień był naszym pracownikiem czy kierował pracą jakiegokolwiek obiektu. Chciałabym zapewnić, że wykonujemy wszystko z największą starannością i poświęceniem. Bardzo proszę, aby nie spekulować, czy można było zrobić coś inaczej. Jako szefowa Wód Polskich zawsze będę stała w obronie tych ludzi, których poświęcenie widzę, bo jestem z nimi na co dzień - dodała.
Premier reaguje: będziemy działali w sposób zdecydowany
W odpowiedzi na te informacje, premier Donald Tusk wyraził solidarność "ze wszystkimi, którzy dzisiaj ciężko pracują i nie czekają na żadne nagrody ani uznania". Zgodził się również ze słowami Kopczyńskiej.
Opamiętajmy się wszyscy. Ja rozumiem emocje, ludzie tracą swoje mieszkania, tracą samochody, nie wiedzą gdzie mieszkać, ale pomagajmy sobie nawzajem - zaapelował.
- Szanujmy tych wszystkich, którzy - tak jak w przypadku ludzi, o których pani wspomniała - są na służbie. Przecież wielu z nich też potraciło swoje mieszkania, żyją w strasznej presji. Wspierajmy ich, a nie atakujmy, bo to do niczego sensownego nie prowadzi - mówił premier.
- Tam, gdzie będziemy mieli do czynienia z groźbami karalnymi, absolutnie będziemy działali w sposób zdecydowany - zapewnił również Tusk. Jednocześnie podkreślił, że dzisiaj potrzebna jest jedność i współdziałanie, niezależnie od poglądów.